Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2020, 23:42   #58
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Dyskusja dotycząca kartki i jej treści nie zdawała się interesować Samuela. Starszy Gattis wręcz wydawał się rozdrażniony jej tematem. I sam nie był pewien, czy chodziło mu o kontekst związanego z nią Richarda, czy o dziwny ból głowy jaki ćmił go odkąd opuścili muzeum. Chciał już mieć to wszystko z głowy. A i do tego Gattisówna nagle zaczęła go drażnić. Niczym młode odbicie Richarda z czasów zapomnianego dzieciństwa, które ze łzami w oczach patrzyło na niego z żalem, że jakieś chłopaki go biły. Tylko, że Samuel teraz nie miał ochoty obijać sobie gęby w ulicznych potyczkach z rówieśnikami w obronie brata. Nie miał ochoty już niczego dla niego robić. Pół życia na niego zmarnował. Dość. Dosyć!
- Przykro mi, ale to niestety koniec Nathalie. Twój ojciec postradał zmysły. Ekspedycja, którą poprowadził, wbrew słowom pana Abreu, nie była ani trochę naukowa. Nawet jeśli znalazł jakąś bezludną skałę na morzu, to nie przeżyłby na niej do dziś. Nie mówiąc już o czekaniu na ratunek. Zostawił cię. I umarł byś nie mogła mu tego wypomnieć - powiedział sucho - Pogódź się z tym. Im szybciej tym lepiej.
Stojąc w alejce między regałami odwrócił się do niej… by zobaczyć, że Nathalie nie ma. Przecież wyszła. Mówiła... Za to teraz z bardzo zakłopotaną miną stała przed nim Panna Walker. Odwrócił się szybko i pośpiesznie ruszył do gabinetu. Nie mogła już zobaczyć jak ze zdenerwowania drży mu szczęka.

***

- Panie Gattis... może jednak wziąłby pan jutro to wolne... to dla mnie żaden problem
Samuel uniósł zmęczone spojrzenie znad biurka. Nie był pewien ile czasu minęło odkąd pogrążył się w zadumie wspomnień i gniewu. Ale zewnętrze biblioteki spowijała powoli wieczorna szarówka.
- Bzdura - odparł.
- Doktorze Gattis - panna Walker nie ustępowała - To powinien pan chociaż lekarza odwiedzić.
- Proszę nie być śmieszną i nie zawracać mi więcej głowy tym tematem -
Samuel uniósł lekko głos na swoją podwładną i kusiło go by wywrzeć na niej znacznie większe pokłady gniewu. Nie wiedział czemu zdawało mu się to jednak nieprofesjonalne - Ledwo znałem tego człowieka.
Nie wiedział, czemu to powiedział. Zapewne więc po to by mieć z głowy pannę Walker. Lepszy powód by się jej pozbyć jednak zaraz rzucił mu się w oczy.
- Co to ma być? - Zapytał wskazując znajdujące się zdecydowanie nie na miejscu książki ułożone w kilka stosów.
- Prosił pan o pamiętniki żeglarskie i mapy zachodniego wybrzeża… - odparła pewnie dziewczyna.
- A czy się nimi zająłem? Nie. Widocznie za bardzo się pani grzebała i poradziłem sobie bez nich. Proszę zrobić z tym porządek przed wyjściem z pracy.
Co rzekłszy rzucił okiem na godzinę. Czas już był najwyższy by opuścić mury uczelni. Zabrał więc marynarkę i kapelusz i rzuciwszy chłodne “Do widzenia”, ruszył do wyjścia.

***

Powrót do domu, Samuelowi również nie poprawił humoru. Czuł, że rozdrażnienie wsiąkło w niego jak w gąbkę do tablicy. Taką suchą z samego rana. Chłonną. Taką, z której nie da się już wyżąć całej wilgoci. Zawsze coś zostanie. Usnął kołysany do snu muzyką z gramofonu.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline