Passatu duch niespokojny
Żagle wypełnia tchnieniem,
Statek popędza niesforny,
Już zmierzchu rosną cienie.
Słońce się cicho rozpływa
W falach z płynnego złota,
A na nasz pokład przybywa
Posejdon, morski niecnota.
Wraz z nim jest Amfitryta,
U boku ma syna, Trytona,
Za nimi zaś drepcze świta
Z diabły o giętkich ogonach.
Morskiego chrztu tortury
Wnet neofitom sprawiono,
Smarem natarto do skóry
I tępą brzytwą zgolono.
Gdy puchar soku z cytryny
Na koniec przełknęli śmiało,
Cmoknięcie cnej Amfitryty
W kolano im się dostało.
Kapitan, co na te Sodomy
Patrzył znad kubka rumianku,
Powręczał wszystkim dyplomy,
Śmiawszy się bez ustanku.
Posejdon na drogę w darze
Wziął z sobą rumu antałek,
Jak zwyczaj morski każe,
By wiatry sprzyjały nam stałe.
Tak przekroczyliśmy równik,
Żeglarskie nabywszy imiona,
Z kamratów swoich dumni -
Niech wieje nam bryza słona!
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 07-05-2020 o 17:55.
|