Mieli rację, były tu i pułapki, i kolejne ukryte drzwi. Ich rozmieszczenie wskazywało na to, że ktoś chciał odciągnąć potencjalnych złodziei od prawdziwej krypty. Korytarz za zapadnią wiódł donikąd, tak oceniał Dietmar.
Sekretne przejście kończyło się kolejnymi drzwiami. Cyrulik przyjrzał się znów podłodze, ścianom, framudze i całej reszcie.
- Może zanim uderzycie, mości Grimmie, upewnijmy się, że nic nam nie grozi.