Karl nie zamierzał jednak sypać pomysłami. Nie dlatego, że nic nie przychodziło mu do głowy, bo myśli krążyły w tej chwili jak oszalałe, niczym woda w cebrze w czasie prania. Po prostu należało działać.
Rzezimieszek odłożył pochodnię, schował pałasz do pochwy i złapał za krawędź sarkofagu, skrywającego szacowne resztki Arlofa.
- Pomóżcie mi. Cokolwiek tam jest, trzeba tego użyć. Zajebiemy tego skurwiałego Pana Wron! - wystękał głośno próbując poluzować pokrywę sarkofagu.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |