Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2020, 12:55   #11
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Aghatha

Znalazła się w chacie Gerwainy. Stała ona prawie w centrum miasta naprzeciwko Tawerny “Fiołek”. Jak wszystkie gospodarstwa posiadała mały teren ogródkowy i mniejsze budynki gospodarcze ogrodzone płotem. Gospodarstwo ‘sołtysowej’ posiadało także dużą kapliczkę dla Rhyi, kolorowa i zadbana, Gerwaina nie byłaby sobą gdyby nie jej wielka wiara w boginię natury. Nawet jedna cześć sadów jest poświęcona całkowicie bogini. Znajduje się tam wysokie, wydrążone drzewo, w którego wnętrzu odprawiane są rytuały podczas najważniejszych świąt. Kaplicą opiekuje się wyłącznie Gerwaina, będąca kapłanką kultu.

Gospodyni przywitałą zielarkę z uśmiechem i zaproponowała kubek owczego mleka. Niedługo potem zjawiła się staruszka Wilrie. Nie była sama. Z nią zjawił się Karl. Chłopak był brudny i zasmarkany. Pochlipywał jeszcze a jego twarz wykrzywiał grymas bólu.

Karl był wszystkim znaną tajemnicą. Był niechcianym bękartem pewnego szlachcica. Na domiar złego dziecko zostało ukarane za niewierność ojca i bogowie odebrał mu rozum. Można by powiedzieć, że chłopak miał “ciężki umysł”. Dziwnie się zachowuje, rozmawia sam ze sobą i śpi w zbożu albo w dziwnych miejscach w sadzie. Wieśniacy są przyzwyczajeni do jego nienormalnego zachowania i traktują je z pobłażaniem. Raz na jakiś czas pojawiał się człowiek. Zapewne przysłany przez ojca Karla, by skontrolował jak chłopak sobie radzi to wszystko.

- Znalazłam go u siebie w pokrzywie… - Powiedziała oschle staruszka idąc do stołu opierając się przy pomocy swojej drewnianej laski. - Cała mi wygniótł tak się w niej tarzał. Matoł jeden.

- Ależ on jest pokąsany! - Powiedziała z troską Gerwaina i usadziła chłopaka na ławie przy ścianie. - Karl gdzie się podziewałeś? Wiesz że w sadzie jest niebezpiecznie.

- Gwiazdom płonącego nieba, ...Ponury Strażniku,....- Od bąknął cicho chłopak. Staruszka przewróciła oczyma, a gospodyni obejrzała pokąsania po pszczołach. Aghatha odczuła wrażenie, że już te wersy gdzieś słyszała ale nie mogła teraz sobie przypomnieć gdzie.

- To już trwa za długo. - Powiedziała Wilrie. - I nie obchodzi mnie co Ty o tym twierdzisz Gerwaino. To żaden gniew boski. Żadne twoje modły nawet najgorliwsze nie pomogą.


Wolfgang i Arvid

Gospodarz zerknął na ‘nowych’, potem na drzwi do kuchni, potem spowrotem na nowych. Westchnął i usiadł z wami.
- A no mamy problem, jakiś czas temu z początkiem wiosny nasze pszczoły oszalały. Kąsają każdego kto zaplącze się w okolice gniazd i głębiej w sad, a o one czem podlatują bliżej. Pani Gerwaina, nasza gospodarzowa, mówi że to gniew Rhyji i że powinniśmy się więcej modlić do bogini i prosić o pomoc. Za to Staruszka Wilrie, taka nasza najstarsza znachorka twierdzi że to mroczne moce się zalęgły w sadzie. MAmy jeszcze jedną Aghathe, zielarkę ale ona właściwie nie wiem co ona na ten temat myśli. Wiem że opiekuje się pokąsanymi. - Mężczyzna przetarł spocone czoło, brudną ścierką. - Bo te pszczoły to strasznie agresywne jak już mówiłem a ich ukąszenia , panie, coś strasznego. już nam paru chłopa i dzieci pomarło. A teraz to jeszcze nam jeden zaginął i nie wiadomo gdzie. Plotki krążą że do miasta poszedł, wie pan podarku szukać bo Tom, jak ten nasz zaginiony smali cholewki do naszej Isabelli. Ale jak poszedł do sadu... - Tutaj zawiesił głos i zasępił się, najwyraźniej przewidując najgorsze.

- Uwe ty leniu jeden! Kto ci pozwolił sobie odpoczywać z gośćmi! Do roboty! - Gospodarz zbladł i odszedł od waszego stolika pośpiesznie na zaplecze będąc gromionym spojrzeniem swojej żony. zdążył tylko rzucić że Chata Gerwainy to ta na przeciwko tawerny z wielką kapliczka.

Szemrzący Strumień

Isabella zasłuchiwałą się w melodyjny głos elfa prawiącego jej komplementy na temat technik posługiwania się łukiem. Sama również, już podczas spaceru a raczej powrotu do wioski, zgrabnie posługiwała się mową ludzką i znajomością wspólnego by podbytywać Strumienia o to jakie dziwi widywał podczas swoich wędrówek. Dopiero wychodząc z sadów zamilkła. Elf wprawdzie zobaczył to co ona wcześniej ale w przeciwieństwie do niej się nie zarumienił.

Trochę dalej w wyższej wygniecionej trawie były Rita i Helga Gleyer, siostry Tima i Elsy. Nie były tak urodziwe jak Isabell, ale to chyba nie przeszkodziło im w posiadaniu jakiś adoratorów. Zwłaszcza że stan ich ubrań i mozolne ruchy w jakiś dziewczęta doprowadzały się do ładu świadczyły o nadużyciu poprzedniego dnia alkoholu. Dziewczęta nie zauważyły jeszcze dwójki ‘łowców’ a w okolicy nie widać było śladu po ich ‘towarzyszach nocy’.

- Może pójdziemy inną drogą? - Zapytała cicho Isabella.
 
Obca jest offline