Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2020, 14:22   #169
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Kultyści oddawali pola. Zaatakowani z dwóch stron, nie potrafili się skutecznie bronić. Walka nie zakończyła się jednak, niedobitki próbowały uciec z jaskini. Ruszyło za nimi kilka osób, w tym chwiejący się na nogach zabójca trolli, którego nie powstrzymał nawet jego pobratymiec. Topór Snorriego zatoczył krąg, ścinając głowę jedynego kultysty, który odwrócił się, by stawić mu czoło. Pozostali ginęli od ciosów w plecy zadawanych im przez oddział Anzelmusa. Jaskinia kończyła się wyjściem na Reik, malutką zatoczkę zasłaniały przed spojrzeniami z zewnątrz zwisające do wody pnącza. Do łódek dobiegło dwóch wyznawców chaosu, ale nie dopłynęli oni daleko. Brzęknęły cięciwy kusz. Pierwszy z nich wpadł w mroczną wodę, drugi pochylił się w przód i w takiej pozycji już został bez ruchu.

Wyznawcy Chaosu?

Było to jasne, gdy przyjrzeli się ciałom. Wszyscy wyglądali jak mężczyzna złapany w kamienicy Oldenhallera, bez śladu owłosienia na ciałach, z bladymi oczami. Do tego ciała większości z nich były dziwnie opuchnięte, owrzodzone, z ran płynęła ropa i krew. Anzelmus przykopał z powrotem odciętą głowę, swoim butem zatrzymał ją Snorri.

- A oto i imć Oldenhaller, jeśli dobrze rozpoznaję twarz. Tego tutaj nie tykajcie pod żadnym pozorem.

Na środku sali stało niewielkie, okrągłe palenisko. Na niskim murku przypominającym cembrowinę studni wyryto runy świecące obecnie, bladym, zielonkawym blaskiem. W palenisku żarzyły się węgle, a nad ogniem, na trójnogu, zawieszono płaską misę. Jej dno pokrywała jakaś czarna maź, w której wzrok przyciągał od razu spory, czerwony klejnot. Jeden ze zbrojnych kaszlał głośno w kącie.

Anzelmus zaklął. Szczypcami wyciągnął kamień z misy i wrzucił go do małej, drewnianej skrzyneczki leżącej obok paleniska. Nogą zamknął pokrywę, po czym zaklął ponownie.

- Dziękuję. Nie zostanie wam to zapomniane. Postaram się jakoś odwzajemnić waszą pomoc. Brat Rodrik opatrzy wasze rany.

Przez roślinną zasłonę przebijały się pierwsze promienie słońca.

* * *


Gdzieś w oddali, na środku pustynnego krajobrazu, wieża.
Czarna, ponura, zwężająca się ku górze.


* * *


Obudzili się około południa. Snorri leżał w swoim łóżku nieruchomo. Peter potrząsnął nim, tknięty ukłuciem niepokoju. Krasnolud drgnął i otworzył oczy.

- Idźcie szukać tego pieprzonego naszyjnika, ja muszę odpocząć. No już, spierdalać mi stąd.

Rozkaszlał się potem, aż na wargach pojawiła się krew.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline