09-05-2020, 09:12
|
#60 |
| Coleman z uśmiechem przywitał zaproszenie kustosza. - Marynarz musi być punktualny. Za wcześnie bez sensu, za późno jeszcze gorzej. - Odezwał się żartobliwie do gospodarza, gdy ten prowadził ich korytarzem.
W gabinecie usiadł na jednym z foteli zaproponowanym przez kustosza i ciekawie rozejrzał się po pokoju. Jednak szybko ponownie skupił się na rozmówcy. - Mam ciągle nadzieje, że przynajmniej cześć załogi przeżyła tam gdzie dopłynęliśmy. Bo z pewnością dotarliśmy do jakiegoś celu. Sam kapitan zanotował to w dzienniku. Może rozpętał się sztorm, ja byłem jednym z nielicznych na pokładzie. Zerwało cumę, a mnie bom zdzielił przez łeb? Ogłuszony jakoś zszedłem na dół, a reszte fala zmyła z pokładu? Dziewiętnastu ludzi nie znika od tak. - Jasnym było, że żeglarz sam chce wierzyć w swoją teorie. Jakby dla potwierdzenia swoich słów nieznacznie pokręcił zaprzeczająco głową. - Rytuał? - Zaciekawił się Daniel. - Dziennik wspominał o przygotowaniu do czegoś jednej z kajut na jachcie. Z malowaniem ścian i wynoszeniem mebli. Ciekawe. - Odruchowo sięgnął w miejsce gdzie normalnie znajdowała by się fajka i pudełeczko z tytoniem. Jednak nie miał dzisiaj ani marynarki, ani tym bardziej fajki. Skrzywił się nieco na to odkrycie i uśmiechnął przepraszająco do kustosza. [i]- Wygląda na to, że zapomniałem fajki. No trudno... Ale ale. Skoro muzeum pomogło kapitanowi, znaczy się, Richardowi w zorganizowaniu wyprawy, to czego dokładnie tam szukaliśmy? Cała ta historia brzmi jak z jakiejś podróżniczej noweli. Wyprawy, niebezpieczeństwa, stare artefakty. Można coś podobnego zobaczyć tu w muzeum?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |