Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2020, 20:31   #64
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Kapral zebrał się w sobie i rozpoczął sprint w miejscu z hydrauliką grodzi. Z szeregowym na temat dyspozycji obowiązków pogada sobie za chwilę, bo chyba Thant się za mało tlenu nawdychał i mu zaszkodziło.
Cyberręka nie zdawała mu się tu na niewiele poza to, że nie czuł bólu i rwania w przeciążanych sztucznych stawach.
- Ppaanii dyr… dyrektor… - stęknał ciężko - Obróć ttracker… do tyłu…
Skoro Deluca obstawiał przód, to kto miał oko na tył?
- A ttyyy… Deluca… Aaargh… Przestań wciąż drzeć mordę o... wszystko… W luna… parku kurwa jesteś?
Da Silva miała serdecznie dość panoszących się po jej kolonii ksenomorfów. Gdzie by nie ruszyła się, tam pojawiały się te czarne pokraki. Zupełnie jakby jakiś byt wyższy uwziął się na nią i jej kolonię.
A do tego wezwane na pomoc i opłacone z jej pieniędzy wojsko okazało się zbiorem niekompetentnych, raczej niedoświadczonych i nie przestrzegajacych zasada indywiduów. No, może z nielicznymi wyjątkami, które mogła na palcach jednej ręki policzyć.
W tej beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znaleźli najchętniej dokończyłaby butelkę, którą zabrała ze swojego apartamentu, ale nie wypadało.
Westchnąwszy cicho, acz ciężko pokiwała głową na znak że zrozumiała zalecenia kaprala i zrobiła to o co prosił.

Deluca czekał na nadbiegające Xeno z granatnikiem, Evanson pompował wajchą by zamknąć drzwi, a da Silva nerwowo skanowała okolicę przed sobą Motion Trackerem… i w końcu się bestie pojawiły, i to tam, gdzie powinne.

- Sukinkoty... - Mruknął Deluca i wystrzelił z “Betty”, szybko dodając - Sukinkoty!

Pocisk z granatnika trafił w jedną ze ścian korytarza, którym pędziły Xenomorfy, one same jednak uskoczyły z linii ostrzału. Co prawda zostały poranione eksplozją, ale żaden z gnojków nie zdechł… a Arc zamknął cholerne drzwi w ostatniej chwili, tuż tuż przed paszczami rozpędzonych bestii, które w nie przywaliły z impetem. Wrota nieco się wygięły, jednak wytrzymały. Pytanie tylko, jak długo, Xeno bowiem nie ustępowały, łupiąc w zaporę ile wlezie, chcąc dopaść trójkę ludzi za wszelką cenę.
- Pieprzone, wredne, twarde sukinsyny - Skomentował to grenadier, cofając się od wrót o dwa kroki.

Evanson szybko ocenił sytuację. Ucieczka do następnych grodzi zajmie chwilę. Potem mozolne otwarcie… i znów trwające wieki zamknięcie… Albo muszą tu je w wąskim gardle wyłamywanej grodzi wykończyć, albo… spojrzał na podłogę, po której biegli… kratownica… Podjął decyzję.
- Deluca… Tniemy kraty. Już! Z dwóch stron! Otwór na człowieka.
Co rzekłszy przełożył na biodro M65 i szybko w odległości jakichś 8 metrów od grodzi, dorwał swoją ręczna przecinarkę, by wyciąć dziurę w podłodze. W między czasie zerwał materiał bandażujący ze zranionej nogi i rzucił go da Silvie.
- 10 metrów tym korytarzem. Wycieraj o ściany, wyrzuć w cholerę i wracaj.
Nie miał pojęcia czym kierują się xenomorfy w pościgu. Ale nie zaszkodzi spróbować...

Plan zakładał, że albo zdążą otworzyć i zeskoczyć poziom niżej by przyczaić się i przeczekać aż wkurwione xenomorfy popędzą prosto…. Albo nie zdążą. I wtedy z Deluką walą w dziurę w grodzi ile armia dała.

Dyrektor złapała zakrwawiony kawałek materiału. Przez chwilę, naprawdę krótką chwilę, przyglądała się temu co trzymała w ręku i ruszyła biegiem we wskazanym kierunku co jakiś czas marząc po ścianie nim.
- Krew dziewicy zebrana w pełni, kurwa jego mać. Łzy jednorożca. I co jeszcze?- Mruczała pod nosem zostawiając ślady. Bo chyba takie gusła im zostały do wypróbowania przeciwko panoszącym się wszędzie stworom.
Gdy uznała, że już wystarczy, cisnęła bandaż byle gdzie i biegiem wróciła do żołnierzy.
Tyle co ona się w ten jeden cholerny dzień nabiegała, to żadna siłownia jej tego nie dała.


Tymczasem, Evanson i Deluca rozcinali podłogę-kratownicę, ile przydziałowe palniki Marines rady dawały… i wycięli w końcu trzy boki tak gdzieś metr na metr. Na czwarty jednak chyba już czasu nie było.

Wrota korytarza, niecałe 10 metrów od nich, raz za razem traktowane siłą Xenomorfów, zaczęły puszczać. Zdeformowany i wygięty metal już został przebity, już pojawiła się w nim dziura, chwilowo ledwie footbolówki, bestie jednak były zawzięte, czując swe niedoszłe ofiary tuż tuż. Pewnie w ciągu kilku sekund powiększą otwór i w końcu się przecisną i rzucą na trójkę ludzi…
- Nic z tego - warknął kapral gdy jasnym już było, że nie zdążą zejść poziom niżej - Pod broń Deluca!
Zaczepił przepalarkę do pasa, chwycił M65, a Da Silvie wręczył granat.
- Wciskasz i rzucasz. 3 sekundy do detonacji. Mam nadzieję, że nie rzucasz jak baba… Ja pierwszy. Wy dopiero jak się przedrą.
Wolał uniknąć zwrotnego impetu wybuchu od zamkniętych grodzi…
Wycelował i puścił serię w rozrywany w podwójnej stali otwór.
- Rzucam jak kobieta - odpowiedziała da Silva biorąc granat. Ekstremalne sytuacje wymagały ekstremalnych rozwiązań.
A granat takim rozwiązaniem wydawał się być.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline