Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2020, 21:29   #65
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sytuacja była nieciekawa. Przeglądając mapę kompleksu Hawkes szukał potencjalnie bezpiecznego szlaku pozwalającego mu wycofać do wejścia kompleksu. Przy stanie jego ludzi, a zwłaszcza JJ-a, podążanie ku grupie da Silvy było zbyt dużym ryzykiem. Na razie pozostawał nawiązanie kontaktu z ViPami zza wrotami swoim ludziom. I wtedy odezwał się Welliever.
- Macie nas wesprzeć.- Hawkes starał się nie zabrzmieć sarkastycznie. -Macie namiary na nasze nadajniki? Możecie nas zlokalizować?
- Też mam mapę, więc wystarczy mi łaskawie powiedzieć gdzie jesteście, a was wyratujemy - Dowódca Alpha wprost kipiał na łączu szyderstwem - No chyba, że porucznik się zgubił…
Hawkes zignorował te uszczypliwości. I podał swoją pozycję.
- Będziemy za kilka minut… wytrzymacie? - Pierdzielony Welliver spytał głosikiem pełnym słodyczy.
- Uwierzę jak zobaczę.- odparł sarkastyczne Nathan.-Włączam stoper i odmierzam… zobaczymy czy wyrobisz w te kilka minut.

Po tym jak dowódca Bravo nie odpowiadał w eterze odezwał się spokojny kobiecy głos.
-Panie Weliever tu Agnes, asystentka Dyrektor de Silvy. Na mapie powinien pan wiedzieć drugi mniejszy budynek. To kompleks Badawczy przebywa tam piętnaścioro ocalałych. Z ich informacji kompleks nie był atakowany przez obce organizmy. Kompleks ma jedno betonowe lądowisko, ale ma też połać płaskiej ziemi porośniętej trawą. Być może tam będzie najbezpieczniej w tym momencie..no i będziecie mogli uratować przynajmniej pewną 15 osób.
-Weliever… masz tu koordynaty lądowania dla UDL. W pobliżu kompleks badawczy z piętnaściorgiem ocaleńców. Można tam lądować i ich zgarnąć. Ale bądź ostrożny… cała sytuacja zbyt dobrze. Najpierw spróbuj się z nimi skontaktować. A jak zgarniesz, to izoluj i pilnuj… nie ma tu jak na razie sprawdzić, czy coś siedzi w ich ciałach. Miejscowy szpital to obecnie strefa wojny.- Hawkes przekazał jej słowa do drugiego oficera z własnymi uwagami obserwując przy tym Dawsona przy pracy.

- - Przyjęłem - Odpowiedział drogą radiową dowódca Alpha i… tyle. Nie powiedział nic więcej, niczego nie skomentował, o nic nie spytał.

- Sprawdzić magazynki, opatrzyć rany. Francis obstawiasz ten korytarz, a Salas drugi. Nie chcę by nas Xeno zaskoczyli, Dawson co z tymi drzwiami? Co udało ci się ustalić?- mając te sprawy załatwione Hawkes mógł się skupić na obecnej sytuacji jego plutonu.
- Odpowiadają stukaniem, i tyle. No i kręcą się teraz przy wrotach, widać ich na MT… pięciu...sześciu, siedmiu… może też kombinują jak je otworzyć? Ciul tam wie. Znaczy się, to wszystko, sir!
Hawkes podszedł do drzwi oceniając ich rozmiar, grubość i szanse sforsowania elektronicznie jak i fizycznie.
- Jest jakiś wzór w ich stukaniu? Czy powtarzają twój? Morsem próbują? Choćby SOS? - zapytał porucznik.-Nie zakładamy na sto procent, że to są ludzie. Obcy też mogą być na tyle rozumni, że małpują twoją odpowiedź.
- Klepią po tych wrotach bez sensu… jak to, nie ludzie? - Zdziwił się Dawson.
- To że widzimy przed sobą jedno wejście, nie oznacza że nie ma innych… zwłaszcza takich które mogą sforsować wąskie obłe stwory. Bunkier musi mieć wentylację.- wyjaśnił swoje wątpliwości Nate.- Tak czy siak nie ma co z góry zakładać, że po drugiej stronie na pewno są ludzie. Lepiej być gotowym na wszystko.

JJ zgłosił się do niego z propozycją, ale porucznik nie wykazał się entuzjazmem jakiego technik się spodziewał.
- Nie będziemy teraz ganiać za jakimś akumulatorem, będącym gdzieś w głębi stacji. Zwłaszcza że akurat pan wymaga minimum hospitalizacji. Poczekamy na posiłku, a dopiero jak się zjawią to… wtedy rozważymy tego fetch questa.- odparł Nathan któremu nie w smak było pchać się na terytorium kseno po tym jak się z niego dopiero co pospiesznie wycofali.

12 minut później był wraz ze swoim plutonem przy plutonie Hawkesa.

- Macie problemy poruczniku? - Spytał głośno Hawkesa, z wrednym uśmiechem na ryju, podchodząc do dowódcy Bravo - Jak możemy wam pomóc?
- A jak potraficie? Mamy ciężko rannego do odwiezienia do ambulatorium i drzwi do otwarcia.- odparł równie sarkastycznie i z wrednym uśmiechem Nate.
- Poruczniku Hawkes... - Welliver przemówił spokojnym, a jednocześnie wielce wkurwiającym tonem -...z takimi drobnostkami sobie poradzić nie umiecie, i trzeba starszego stażem kolegi do pomocy? Tsk, tsk, tsk…
- Na razie widzę tej pomocy poruczniku Welliver. Drzwi są zamknięte nadal. Nasz technik nadal w kiepskim stanie. Jak już skończą się panu żarciki, proszę zabrać się do roboty. A potem jeśli nie uda się panu otworzyć drzwi, to trzeba będzie się podzielić. Część z nas ruszy szukać pani da Silvy, część pogoni po akumulator do drzwi.- odparł zimno Hawkes.
- Nie jestem waszą niańką, i nie będę wyręczał w wykonywaniu wszystkiego. Skoro wasi ludzie nie potrafią otworzyć tych drzwi, to jakim cudem moi by potrafili? Czysty nonsens… czy uważacie poruczniku, że mam lepszych podwładnych potrafiących wykonać niewykonalne? - Odparł podobnym tonem Welliver, po czym odezwał się głośno do swoich ludzi - Zabezpieczyć teren, doglądnąć rannych z Bravo, i dać im szansę na odsapnięcie w bezpiecznych warunkach!

Następnie zaś odszedł o parę kroków od Hawkesa, chyba go już ignorując, i przyglądając się wspomnianym wrotom…
- Gadać to każdy potrafi. - podsumował sarkastycznie Hawkes, po tym jak okazało się że Welliver ograniczył swoją pomoc, do minimum. Niemniej podszedł po chwili do drugiego porucznika i rzekł.- Proszę wyznaczyć czterech swoich ludzi. Wezmę ich ze sobą jak ruszę na poszukiwania da Silvy. Zahaczymy o generator, a wtedy zabiorą go ze sobą tutaj, a my pójdziemy dalej.

Welliver spojrzał na Hawkesa, wydał z siebie coś jakby "phh", po czym wzruszył ramionami…
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline