Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2020, 13:02   #290
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 41 - Kod dostępu i wrakobranie

Instytut



Cała trójka rozeszła się po okolicznych pomieszczeniach. Więc każdy z hibernatusów był sam. Szwedka zajęta nowym laptopem została sama w pomieszczeniu informatyków. Japończyk poszedł do pomieszczenia za ścianą aby zebrać odciski palców. A Australijczyk wrócił do łazienki aby sprawdzić co się da zrobić z tą wodą.

Pierwszy ze swojego zadania wywiązał się Koichi. Ale miał względnie mało czasochłonne zajęcie. Posypać proszkiem tu i tam i przykleić taśmę. Pomysł okazał się na tyle skuteczny, że z tej taśmy dało się zebrać smartfonem skany tych odcisków. Natomiast wadą było to, że zbierał te odciski w ciemno, nie wiedząc do kogo należą i czy to są te jakich potrzebowali. Ale sam z siebie nie miał jak tego sprawdzić.

Wracając do sąsiedniego pomieszczenia wyjrzał przez okno. Od razu dostrzegł ruch w okolicy obszabrowanego Mercedesa. Kręciło się tam jakieś małe stworzenie. Wielkości dawnego szczura. Albo kilka w sumie nie był pewny bo często znikało pod albo wewnątrz samochodu myszkując po tym wozie jaki niedawno odwiedzili. Ale Japończykiem ani budynkiem to coś nie wydawało się zainteresowane. Nie był pewny czy w ogóle go dostrzegło.

Więc wrócił do pokoju informatyków i mógł pomóc fance rakotwórczych pałeczek znaleźć ładowarkę. Coś znaleźli co pasowało do tego czipa i wkrótce ładował się on jak na grzeczny czip przystało. Chociaż wciąż nie mieli pewności czy w ogóle działa. Słyszeli jak David gdzieś kręci się w sąsiednich pomieszczeniach i nawet czasem go widzieli jak przechodził korytarzem no ale widocznie miał swoje zajęcie.

A Australijczyk rzeczywiście miał swoje zajęcie. Skoro przekonał się, że jakaś woda w kranie jest i raczej po przegotowaniu powinna nadać się do picia no to musiał przygotować aparaturę do oczyszczenia i ugotowania tej wody. Szybko się przekonał, że ani zlewy ani toalety łazienki nie są w tej materii zbyt pomocne. Musiał szukać dalej. Zwiedził w ten sposób okoliczne pomieszczenia. Cudo znalazł w tym korytarzu gdzie to wielkie coś za oknem rzygnęło kwasem. Teraz chociaż na podłodze wciąż były wypalone kwasem rozbryzgi to stworzenia nie było ani widu, ani słychu. Za to tam za obiecyjącym napisem “JANITOR” znalazł prawdziwy skarb do sporządzenia filtra wody.

Tu musiał być kiedyś składzik z rzeczami do czyszczenia. Obecnie światło nie działało więc był dość mroczny. Wpadało tylko tyle światła co przez otwarte drzwi. Ktoś tu pewnie buszował wcześniej albo po prostu pomieszczenie już swoje przeszło przez ten nie wiadomo jak długi czas. Bo jedna z półek była przewalona. Ale było zbyt mało miejsca by mogła upaść swobodnie więc tak zaryglowała się po skosie utrudniając dostęp a przy okazji zawalając podłogę tym co wcześniej było na niej. Gdzieś pod na podłodze chyba leżał jakiś trup. Bo w tych ciemnościach David dostrzegł fragment potylicy, barku i ramienia. Reszta tonęła w ciemnościach i tych gratach. Ale w tych gratach, dostrzegł wciąż wiszące ubrania i ręczniki. Z takich materiałów jakby je upchać i może pociąć to powinien wyjść przyzwoity filtr wody. No i wśród gratów były jeszcze jakieś wiadra. No ale o ile po te ubrania wystarczyło wejść do środka i je zabrać to po te wiadra już trzeba było wczołgać się obok tego trupa pod ten przewalony regał by je wydostać. A wiadra by się przydały do odcedzania tej przefiltrowanej wody.

A tymczasem gdy surwiwalowiec był zajęty szukaniem materiałów do odfiltrowania wody Sigrun uporała się z samochodowym laptopem. Oczywiście też nie miała hasła by się zalogować. No ale te same sztuczki programisty co poprzednio pozwoliły jej sie po jednym szlugu zalogować jako właściciel. Jeśli jakieś odciski poprzednich właścicieli zostały na tych laptopach to teraz i tak musiały być przykryte przez odciski jej i jej kolegów. Samochodowy laptop okazał się być chyba prywatnym sprzętem. Bo było tu sporo ikonek do gier oraz spory zasób programów do obróbki i montażu zdjęć i filmów. Do tego kolekcja zdjęć, filmów i muzyki jaką miał chyba każdy prywatny laptop.

Wreszcie jednak można było podjąć próbę zalogowania się do głównego systemu i sprawdzić czy mają właściwe komponenty. Jak sprawdzić czy czip działa właściwie nie mieli. Wyglądał jak zwykły czip, kawałek plastikowej płytki wielkości małego paznokcia. Może nawet mniejszy. Nie miał żadnych ekranów ani wskaźników naładowania. Można było po prostu spróbować czy już się naładował czy nie. I liczyć, że jednak się naładował i jednak działa.

Koichi zebrał całą kolekcję odcisków palców na smartfonie. Ale też nie było wiadomo czy to te właściwe. Można było tylko skanować kolejne i mieć nadzieję, że któryś z nich okaże się właściwy. No i któryś z kolei musiał być ten właściwy bo komunikat o niewłaściwych danych logowania który wyskakiwał już któryś raz z rzędu zmienił się i pojawiła się ramka na wpisanie hasła. Czyli mieli właściwy odcisk a czip jednak działał!

Oczywiście nie mieli hasła. Ale tutaj już Sigrun znów mogła użyć swoich sztuczek, wyjść do ustawień startowych tak samo jak przy obu poprzednich laptopach i ustawić własne hasło. I w połowie szluga ekran startowy wreszcie znikł a ukazały się trzewia znajomego windowsa i sporo ikonek. Jeszcze ani Japończyk ani Szwedka nie zdążyli ich nawet ogarnąć gdy zjawił się jeszcze ktoś.

- Oj nie powinniście tego robić. Nie jesteście Malcolmem i nie macie jego uprawnień. Bardzo was proszę byście się wylogowali. Inaczej będę musiała uruchomić odpowiednie procedury. - aparatura holograficzna komputera wyświetliła popiersie młodej, czarnowłosej dziewczyny. Trochę półprzezroczystej. Cleo mówiła zmartwionym tonem i miała podobnie zmartwione spojrzenie.




Mervin i Marian



Cały zastygły nie wiadomo od kiedy korek okazał się istną skarbnica fantów. Często łącznie z ich zmumifikowanymi, poprzednimi właścicielami. Natomiast to czy po tak długim czasie to były jeszcze do czegoś użyteczne fanty to już był osobny temat. Paliwa nie znaleźli ani kropli. Wyglądało na to, że przez te lata czy dekady wszystko zdążyło odparować. Przynajmniej te wraki jakie sprawdzili. Polak znalazł coś co się w pierwszej chwili wydawało się dobre do jedzenia ale gdy to wziął do ręki musiał jednak zweryfikować to pierwsze wrażenie na niekorzyść. Za to Brytyjczyk znalazł coś co mogło im się przydać.

Wraki wydawały się podobne do tej furgonetki jaką do tej pory jechali. Też widocznie ludzie pakowali co się dało z domu czy okolicznych sklepów. Ale te tutaj wyraźnie nosiły piętno czasu, strefy i opuszczenia. Wszystko wydawało się stare, zakurzone, zetlałe, sparciałe i zardzewiałe. Jak po kilku dekadach garażowania pod chmurką. A nawet pod tą enigmatyczną, czerwoną mgłą. Więc głównie ubrań w torbach, ręczników, spiworów, karimat mieli do wyboru pod dostatkiem. Jeśli pominąć zwietrzały, trochę zatęchły zapach i dotyk to nadal spora część takich rzeczy nadawała się do użytku chociaż dawniej pewnie przeciętny przechodzień kręciłby nosem jeśli miałby używać coś takiego.

Sprawdzając okoliczne pojazdy Marian dostrzegł inną furgonetkę z całą przednią szybą. Na oko wydawała się podobnych rozmiarów chociaż trzeba by ją dokładniej sprawdzić czy by pasowała do ich furgonetki. Ale gdyby mieli dalej nią jechać to by można się z nią spróbować.

Poza tym w oko wpadł im rdzawy pył jaki pokrywał samochody i okolicę. Ciemnoczerwony, prawie brązowy pył. Jak taka ciemnoczerwona mąka. Łatwo go było przegapić na asfalcie czy ciemnej karoserii. Taka tam posypka tam i tu. Ale dopiero przy którymś wraku zorientowali się, że jednak te trochę tam a trochę tu to jednak chyba jest na każdym samochodzie. Okazało się, że łażąc po wrakach i między nimi też mają na sobie ten pył.

Mervin w pewnym momencie dostrzegł dziwną kulę. Sięgała by mu pewnie do pasa, może trochę niżej. Pewnie była większa no ale z połowa była zagrzebana w przydrożnym trawniku. Znaczy kiedyś to pewnie był trawnik, teraz to niewiele, szarej trawy zostało. Kula leżała w zagłębieniu przypominającym lej. Dlatego jej czubek był mniej więcej na poziomie ulicy stąd dostrzegł ją gdy był jakieś ze dwa wraki od krawędzi tego leja. Przez ten lej łatwo było odnieść wrażenie, że ta kula spadła z góry, wbiła się w ziemię i stąd ten krater. No ale czy to tak było czy inaczej pewnie było dość dawno temu. Kula miała dość ciemny, ziemisty kolor więc trudno było dostrzec więcej szczegółów.

Marianowi też coś wpadło w oko. Ze trzy czy cztery wraki przed nim jeden z samochodów stał podwoziem do góry. Co było zastanawiające dlaczego całe rzędy stały na kołach, może czasem któryś się wtarabanił w lampę czy nawet jeden leżał na poboczu na boku. Jakaś furgonetka. A ta jedna osobówka stała w rzędzie jak inne ale do góry kołami.


---


Mecha:

znaleziska Mariana: Kostnica
paliwo: 2 > nic
żywność: 4 > prawie
fanty: 8 > nic

znaleziska Mervina: Kostnica

paliwo: 2 > nic
żywność: 7 > nic
fanty: 3 > coś jest

---



Joe



No to ruszyli. Można było odnieść wrażenie, że Cleo jest bardzo rada z odpowiedzi i zachowania swojego gościa. Szła obok niego, wyraźnie niższa i drobniejsza. Szła i zachowywała się tak naturalnie, że gdyby nieco nie prześwitywały przez nią kontury mijanych elementów to pewnie z większej odległości naprawdę można by ją wziąć za żywą osobę. Za szczupłą, drobną, młodą kobietę o czarnych włosach. No i otwierała przed nim drzwi. Nie swoim awatarem tylko po prostu otwierała drzwi. Co w praktyce wyglądało jakby same się otwierały ledwo się do jakichś zbliżyli.

- Pokażę ci gdzie są te czujniki. Są proste w obsłudze. Ale gdybyś miał z czymś kłopot to proszę daj znać. Postaram ci się pomóc jak tylko będę mogła. - Cleo mówiła wesoło i uprzejmie. Zupełnie jakby miała dobry humor. Przeszli właśnie przez te drzwi od stołówki i Cleo nawigowała swoim gościem przez pomieszczenie o podobnej wielkości. Tutaj po prawej były jakieś biurka jakby jakaś recepcja czy coś podobnego. Naprzeciwko stołówki były jedne drzwi a po lewej para innych. Cleo poprowadziła go do tych drzwi naprzeciwko nad którymi Joe dojrzał napis “Magazyn 4”.

Za nimi był krótki korytarzyk a może znów po prostu hermetyczna śluza pomiędzy parą drzwi. A potem zdecydowanie mniejsze pomieszczenie. Wielkości może standardowego living room w standardowym mieszkaniu. Tylko wyposażenie było inne. Sporo było różnych szaf, szafek, regałów i stojaków.

- Są w tej szafce. - Cleo bez wahania wskazała na niczym nie wyróżniającą sie szafkę. Gdy ją otworzył ujrzał trochę różnych pudełkowatych urządzeń. Bez trudu rozpoznał o które chodzi bo wcześniej w stołówce fantomowa dziewczyna pokazywała mu jak owo urządzenie wygląda. Wyglądało trochę jak nieco grubszy smartfon czy ręczny kalkulator. O wiele lżejsze niż pistolet czy choćby pełny mag do niego. Chociaż na gabaryty mogło zabierać podobne miejsce w kieszeni. Ponieważ urządzenie było podpięte do stacjonarnej ładowarki no to ożyło w ręce Xero gotowe do działania. Na ekranie wyświetliły się jakieś cyfry i symbole. Wtedy właśnie Joe usłyszał jakiś huk. I kolejny. I znowu. Kilka szybkich huków. Jakoś dziwnie kojarzących się z wystrzałami z broni palnej. Chociaż zniekształcone i wytłumione. Jeśli to była broń palna to pewnie jakaś broń krótka. Chyba, że gdzieś dalej to było to może mógł być nawet samopowtarzalny karabin. Ale raczej żaden automat ani strzelba czy czterotakt. Automaty strzelały ogniem ciągłym lub tripletami. Strzelby i czterotakty zaś były zbyt wolne na te odgłosy jakie właśnie usłyszał. Cleo zdawała się nie słyszeć albo nie zwracać uwagi na te wytłumione hałasy.

Ale jak jeszcze Joe trzymał ten podręczny skaner usłyszał też inne dźwięki. Odgłos odginanej blachy. Dochodził z przewodu wentylacyjnego. Jakby ktoś czy coś się tamtędy przeciskało. I chyba było już całkiem blisko kratki wentylacyjnej zamontowanej w ścianie tego magazynku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline