Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2020, 14:54   #222
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 71 - IX.20; wt; południe

Czas: IX.20; wt; południe
Miejsce: wnętrze osady; przy kontenerach
Warunki: jasno, skwar, pogodnie, łagodny wiatr, opustoszałe miasto i dżungla,


Marcus



- No tak, tak… Przykre, że nie podoba wam się nasza gościna. - mężczyzna w gazmasce pokiwał głową w tej gazmasce i gumowatym kapturze stroju ochronnego. Mówił jakby naprawdę nie ucieszyła go odpowiedź gościa. Chwilę się zastanawiał spojrzał na dwóch swoich kolegów którzy dalej stali o parę kroków od ich czwórki. Potem znów wrócił do Marcusa i jego kolegów. Cofnął się o krok jakby chciał lepiej objąć spojrzeniem ich trójkę. Człowieka w gazmasce i dwóch załzawionych, rozkaszlonych młodzików w chustach na pół twarzy. Will i Ricardo co chwila mrugali i przecierali załzawione oczy więc trudniej niż Marcusowi było się im włączyć do rozmowy.

- No nam nic nie jest. Póki nie weszliśmy w tą mgłę to nic nam nie było. - Ricardo przetarł oczy i pokiwał głową by potwierdzić słowa kolegi. Will też potwierdził to kiwaniem głowy.

- Doprawdy? - ten wygadany położył sobie dłonie na biodrach i jego gazmaska lustrowała teraz dwóch towarzyszy Marcusa. Którzy nie wyglądali na okazy zdrowia mimo, że kiwali głowami na znak potwierdzenia wspólnych słów.

- Obawiam się, że musimy nalegać na tą kwarantannę. Dla bezpieczeństwa. Naszego. I waszego. - ten wygadany strażnik trochę opuścił dłoń w rękawicy niżej. Tak, że spoczęła na broni w kaburze. Ci dwaj jego koledzy co wciąż stali o parę kroków za trójką zdjęli karabiny z ramion chociaż jeszcze nie szczęknęły odbezpieczane zamki.

- Ej, zaraz… No co wy… - Will popatrzył zaskoczonym spojrzeniem najpierw na tych dwóch za nimi, potem na tego jednego przed nimi i w końcu na swoich dwóch towarzyszy.

- Bądźcie rozsądni. Jesteście u nas. Poddajcie się kwarantannie a nic się nikomu nie stanie. - powiedział ten z przodu nie puszczając dłoni z kabury. A kaburę miał ładną. Taką plastikową co można było w każdej chwili wsunąć czy wysunąć broń a ją samą umocować do pasa, piersi, uda czy gdzie kto tam preferował.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline