Franko czół, że zaprowadziło go tutaj coś więcej aniżeli tylko chęć porozmawiania z Forthilem...
Franko niepewnie wszedł do zakrystii. Dalej pamiętał niemal każde słowo z rozmowy jaką wtedy odbyli. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął zwitek pieniędzy.
- To darowizna od tego zielonego punka, jako drobna rekompensata za to co ściągnął na ten przybytek. - Franko odłożył pieniądze na stół i powiedział - Widzę że ojciec się czymś przejął, czy mogę w jakiś sposób pomóc?
Franko czół, że coś jest nie tak i nawet jeśli ksiądz będzie starał się zbyć temat. Wielki Włoch nie odpuści tak łatwo. |