Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2020, 19:55   #37
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Czarny kot.


Wcisnął mocniej hamulec gdy przez drogę przebiegło jakieś nocne zwierzę. Zbyt mocno i zbyt gwałtownie bo samochód zarzuciło a pedał zaprotestował kopiąc go w stopę szybkimi, krótkimi seriami nim systemy kontroli trakcji, poślizgu czy co tam jeszcze, wyprowadziło pojazd na właściwy tor. Gdy rzucił spóźnionymi kurwami i całkowicie niepotrzebnymi chujami. Lis? Kuna? Jaśniejsza plama na czarnym jęzorze asfaltu. Zwolnił. Otrzeźwiał na tyle, że za drugim razem zdążył dojrzeć dwoje świecących oczu. I znowu hamulec, nie tak gwałtowny, jaśniejsza smuga futra przebiegająca przed kołami samochodu. I tyle…
...a potem już Ynseval i gdy już myślał, że nic go nie zaskoczy…

Kot wyskoczył nagle, zza jakiegoś płotu, i wpakował się prosto pod koła samochodu. Coś przekotłowało się pod maską, pojazd lekko podskoczył nim wciśnięty hamulec zatrzymał go całkowicie. To, że był to kot, dowiedział się dopiero gdy wyszedł na zewnątrz. Leżał za pojazdem. Tylne nogi podrygiwały jeszcze frenetycznie lecz już bez udziału woli, bo głowa, a właściwie to co z niej zostało, leżała bezkształtna, przyklejona do jezdni mokrą, rozlewającą się plamą.

Huw zrobił prostokątną ramkę z palców i złapał ciepłego jeszcze trupa w kadr.

***

Kilkuletni chłopak w krótkich porciętach, zdartych trampkach i spranym T-shirt pamiętającym lepsze czasy przysiadł na krawężniku oddzielającym asfaltową drogę wijącą się wśród wrzosowiska od utwardzonej nawierzchni pobocza. Sztywne włosy koloru ciemnej słomy sterczały mu spod brudnej bejsbolówki z wyblakłymi czerwonymi literami L&M. Powietrze nad jezdnią falowało lekko od skwaru. Słońce ciągle stało wysoko, mocno przypiekając.

Malec trzymał w ręku patyk, którym z wielkim zaciekawieniem trącał truchło czarnego kota. Zwierzę najwidoczniej nie uskoczyło w porę przed samochodem. Ze zmiażdżonej głowy wylewała się brunatna substancja, którą oblepił brzęczący rój much. Przy każdym dźgnięciu muchy podrywały się na chwilę a trup przesuwał się o pół cala rozsmarowując mózg na rozgrzanym asfalcie. Chłopak patrzył na to wszystko zafascynowany.

- Hej!

Kilkunastoletnia dziewczyna nadeszła od strony wrzosowiska. Chłopak drgnął ale nie odwrócił się.

- Szukałam cię. Tucznik robi apel i… Co to? - Dopiero teraz zauważyła kota, którego chłopiec ciągle szturchał patykiem. - Czy to...? O mój Boże! Huw, jesteś pojebanym świrem!


***

Pod dom Griffitha zajechał już bez dalszych przygód. Po przebudzeniu ze snu, w który zapadł prawie natychmiast, stwierdzi później: dlaczego, kurwa tyle to trwało?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline