14-05-2020, 21:18
|
#216 |
Kapitan Sci-Fi | - Cóż, technicznie nie powinno być z tym problemu - Woods odpowiedział na pytanie przełożonej. - Według mnie można zdemontować klatkę wzdłuż krawędzi, ścianki pozostawiając nienaruszone. Powinniśmy wówczas dać radę wnieść ją po drabinie i potem dalej korytarzami. Ale do tego potrzeba narzędzi.
Anglik z trudem panował nad sobą. Prawdę mówiąc już wówczas, gdy uciekali z tej ładowni, brał pod uwagę, że ten cholerny szwab może położyć łapy na klatce i tym stworze. Zwierz był jednak martwy, po co mu truchło zdechłego stworzenia? A poza tym Woods spodziewał się, że sytuacja na okręcie jest o wiele poważniejsza. Gdyby nie to, nie zostawiłby klatki niepilnowanej.
To wszystko z każdą chwilą irytowało go coraz bardziej. Esesman ciągle wyprzedzał ich o krok, a może nawet dwa. Albo miał wyjątkowo dużo szczęścia, albo oni wykonywali swoje zadanie wyjątkowo niekompetentnie. Ale nie był to czas i miejsce by się nad sobą użalać.
- Pytanie gdzie tu znaleźć jakąś skrzynię z narzędziami? - zwrócił się do marynarzy z załogi pryzowej. - Będą mieli jakąś na mostku czy lepiej udać się do maszynowni?
Następnie spojrzał na Noemie:
- Normalnie doradzałbym pozostawienie kogoś tutaj, ale myślę, że gdyby temu, przepraszam za język, cholernemu Jerry'emu zależało na klatce, zabrałby ją razem z truchłem. Uważam, że nie powinniśmy rozdzielać swoich szczupłych sił i wystawiać się na łatwiejszy cel. Poza tym na pokładzie wciąż trwa bunt jeńców, nawet jeśli ogłoszono zawieszenie broni. |
| |