- Giovanni - wrzasnął torturowany zbir. Sierżant dłużej nie czekał, na drabinie już słyszał wchodzącą policjantkę. Rzucił się do ucieczki. Znikł na dachu w ostatniej chwili.
- IDPD! Nie ruszaj się, łapy na widoku - usłyszał ją. -
Gdzie ten facet?
- Uciekł na dach. To jakiś wariat. Torturował mnie.
Więcej już nie słuchał przeskoczył na sąsiedni dach i opracowaną wcześniej trasą ewakuacyjną opuścił miejsce akcji.
Tommy zdążył się skryć w zaułku, usłyszał skrzypienie śniegu pod ich butami. Z bronią w ręku weszli w zaułek.
- Chyba cie pojebało starucho - warknął nożownik ruszając do błyskawicznego ataku.
Jest takie powiedzenie “wybrać się jak z nożem na strzelaninę”. Ale nie oddaje ono prawdy gdy przeciwnik stoi blisko. Ostrze śmignęło, rozbryzg na ścianie i huk strzału.
- Któryś jeszcze ma jakieś wątpliwości? - Krew z rozciętego policzka ciekła Mamie za kołnierz. Nożownik zgięty wpół leżał u jej stóp. Dostał z przyłożenia w pierś. Nie ruszał się.
- No, co ja mówiłam.
Zbity zaczęły wykonywać polecenia.
- A teraz włazić do śmietnika, no już!
Przymknęła za nimi klapę i zapytała:
- A teraz jak na spowiedzi, kto nie chce by węszono przy śmierci Franko?
- Nie wiemy, kto zapłacił glinom. Pewnie Mariano, on brał Franko na różne roboty. I po jednej takiej robocie zniknął.
- I co, nie szukaliście kumpla? - Imprezowaliśmy ostro, nie byliśmy w temacie…
Eufemizm roku.
- Gdzie znajdę tego Mariano? Co to za typ?
- Na cmentarzu, był alfonsem. Jego i jego ludzi wykończył Wujaszek i Kid.
- Ci przebierańcy? Gdzie ich znaleźć?
- Cholera wie. Muszą mieć jakieś wtyki, bo pojawiają się nagle i robią rozpierduchę.
Mama dostała jedną ranę. Facet był dobry. Z naciskiem na był.
- To jest coś z czym muszą zmagać się sam, mój synu - odparł ksiądz.
- Podziękuj za ten datek koledze.
- Ojcze, ja i reszta, możemy pomóc w wielu sprawach. Nie tylko w biciu złych ludzi. - Nie neguje waszych umiejętności, ale są sprawy, które trzeba załatwić osobiście.