W sumie argumentacja, która ostatecznie przemówiła do Meepo przekonała i Draugdina o słuszności decyzji uwolnienia koboldów w drodze powrotnej. Raz, że bezpieczniej dla nich nie zostawiając sobie wrogów za plecami. Dwa ze względu na bezpieczeństwo koboldów, a nikt nie mógł być pewny jak zareaguje Willie. No no trzy, że Meepo rzeczywiście zaplusuje przed wodzem sprowadzając z powrotem zarówno smoka jak i zaginionych, uwięzionych kompanów.
Na koniec pomyślał sobie tylko, że to wszystko pięknie ładnie przy założeniu, że wrócą. Nigdy nie był ani przesadnym pesymistą, jednak z drugiej strony unikał zbyt dużej pewności siebie, bo ona bywała złudna i często prowadziła do zguby.
Tak czy inaczej trzeba było ruszać dalej, a ich drużyna powiększała się w tempie jednostajnie przyspieszonym.
Osobiście nie miał uprzedzeń do żadnej rasy tym bardziej, że sam należał do rzadkiej, jednak historie opowiadane o drowach nakazywały co najmniej ostrożność, ale i swojego rodzaju szacunek. Przedstawiciele mrocznych elfów należeli do bardzo niebezpiecznej razy szkolonej od dziecka do zabijania w najskuteczniejszy sposób. Drów czy nie całkiem drow... Tak czy inaczej Shinra mogła się okazać potężnym sprzymierzeńcem lub ich największym błędem.
Nie wtrącając się wielce w rozważania towarzyszy postanowił nadal zabezpieczać tyły. Przynajmniej będzie wiedział, że własne plecy ma bezpieczne, a całą resztę drużyny będzie mógł mieć w ten sposób cały czas na oku.