Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 09:09   #145
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
- Miło mi cię poznać, Branie - półdrowka skinęła mu głową. - A za tymi drzwiami jest... korytarz z pułapką i chyba jakiś gobliński posterunek, z tego, co pamiętam. W każdym razie nie warto sprawdzać. - Pokręciła głową.
Uśmiechnęła się po chwili do niziołka.
- Ciebie również miło poznać, Archimondzie. I dziękuję, za zwrócenie moich mieczy. Postaram się pomóc ze wszystkim, z czym dam radę, w końcu zawdzięczam wam życie.
Odwróciła się w stronę Elory, gdy usłyszała jej słowa.
- Nie zdradzę was, jeśli o to ci chodzi - rzuciła beznamiętnie. - Może i kolor mojej skóry wywołuje uprzedzenia, ale to moje działania sprawią, że się do mnie przekonacie.
Słysząc słowa Brana na temat ubrań, uniosła brew.
- Jednak odpuszczę. Nie zamierzam się rozbierać, zwłaszcza, gdy tylu mężczyzn wkoło - powiedziała, uśmiechając się lekko.
Gdy Amos zapytał ją o ostrza, odpowiedziała bez wahania.
- To przez nie przebiega energia magiczna zaklęcia, które chcę rzucić, przez co nie muszę machać rękoma, jak czarodzieje. Bez nich jednak nie jestem w stanie rzucić żadnego czaru. Oprócz tego, jeśli wykonam godzinny rytuał, jestem w stanie pokryć jedno ostrze ogniem, lodem, kwasem lub elektrycznością. Mówiłam, że przydam się wam - uśmiechnęła się do półgiganta, a Amos wyczuł, że jest coś dobrego i szczerego w tej dziewczynie.

Niziołek sprawdził w tym czasie drzwi a te okazały się otwarte i weszliście do tego niewielkiego, kwadratowego pomieszczenia, zastawionego do połowy wysokości kiepsko wykonanymi baryłkami, pudłami i skrzynkami. Wyraźna ścieżka pozwoliła wam na łatwe przejście między zachodnimi a wschodnimi drzwiami. W baryłkach znajdowała się zatęchła woda, w dzbanach odkryliście oliwę do latarni a dwie beczki zawierały jakąś śmierdzącą, wyraźnie zepsutą maź, która wcześniej pewnie była jadalna.

Archie przystawił ucho do drzwi i nasłuchiwał, a gdy doszedł do wniosku, że po drugiej stronie jest spokojnie, upewnił się, że drzwi nie zawierają pułapki i otworzył je. Przeszliście do szerokiej, prostokątnej komnaty wypełnionej rzędem kolumn pokrytych płaskorzeźbami splecionych ze sobą smoków, niemal bliźniaczo podobną do tej, którą mijaliście kilka godzin wcześniej. Po obu stronach korytarza kilka pochodni umieszczonych w niezdarnie wykutych ściennych lichtarzach paliło się niespokojnie, wypełniając komnatę mgiełką, która zakłócała widzenie.

Po prawej stronie dostrzegliście drzwi, do których właśnie podszedł Meepo. Nasłuchiwał przez chwilę i wskazał na nie palcem.
- My wejść tutaj - powiedział.
Shinra pokręciła głową.
- Jeśli chcemy iść do Zagajnika Zmierzchu, musimy udać się prosto. Wiem, co mówię - spojrzała po was.
- Meepo ma przeczucie, Meepo musi sprawdzić. - Kobold podskakiwał w miejscu, co wyglądało dość komicznie.
Mogło chodzić o poszukiwanego smoka, więc Archie podszedł do drzwi, sprawdził je dokładnie, po czym nacisnął na klamkę. Nie drgnęły. Wrzucił więc w zamek swoje wytrychy i tym razem również udało mu się oszukać mechanizm.

Kwadratowe pomieszczenie, do którego weszliście, wyglądało, jakby przeszedł przez nie magiczny huragan. Stół pod ścianą naprzeciwko był przewrócony, kilka innych mebli roztrzaskano. Ściany wypełnione były byle jak spreparowanymi trofeami zwierząt hodowlanych i koboldów. Nagle, znad przewróconego stołu pod ścianą, łeb podniosło białe smoczątko wielkości dobrze odkarmionego psa bojowego. Warknęło gardłowo, przyglądając się wam.


Pośrodku komnaty znajdował się przekrzywiony i zardzewiały pręt, z którego zwisał zerwany łańcuch. Ściany, podłoga i sufit pokryte były cienkimi spłachetkami lodu. Meepo ruszył w stronę smoka z kajdanami w dłoniach.
- Calcryx, mój skarbie - powiedział pobłażliwie, zbliżając się do bestii - Chodź do Meepo, Meepo zabierze cię z powrotem do domu.
Smoczątko nie zamierzało jednak współpracować, gdyż zerwało się w mgnieniu oka na równe nogi i dopadło kobolda, chwytając go w swoją paszczę. Jednym energicznym ruchem drzucił Meepo na ścianę. Usłyszeliście, jak przy uderzeniu w nią w ciele kobolda chrupnęło coś paskudnie i Meepo padł na podłogę bez ruchu.

Calcryx omiótł was wzrokiem, zatrzymując spojrzenie na Draugdinie.
- Potomek srebrnych smoków - powiedział gardłowo w smoczym, który rozumiał również Bran. - Daję wam jedną, jedyną szansę na opuszczenie mego legowiska. Jeśli nie, przypieczętujecie swój los jak ten, który mnie więził przez ostatnie lata.
Draugdin przetłumaczył pozostałym słowa smoczątka. Pozostało podjąć szybką decyzję.
- Mówiłam, żeby iść prosto - wyszeptała Shinra, trzymając się z tyłu.


 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 15-05-2020 o 09:15. Powód: detale ;)
Ayoze jest offline