Po wymianie uprzejmości z drowką ruszyli dalej. Meepo zaś prowadził jakby rzeczywiście znał te korytarze i komnaty jak własną kieszeń. Prowadził ich bezpiecznie i pewnie.
Niestety jak to mówią wszystko co dobrze szybo się kończy.
No i skończyło się zarówno "rumakowanie" jak i próba posiadania smoka. Tak przy okazji czy można posiąść czy podporządkować sobie smoka, zastanowił się Draugdin. Na wiele był przygotowany, ale nie na to, że Calcryx będzie z tej dokładnie odmiany smoków, od której w prostej linii wywodził się on sam. Smoki... Te przedwieczne stworzenia. Piękne swoim jestestwie, mądre i niebezpieczne w każdym momencie swojego rozwoju. Przekonał się o tym właśnie na własnej skórze Meepo. Niestety nie będzie mógł już o tym nikomu opowiedzieć. Szkoda tylko, że cały układ z koboldami praktycznie wziął w tym momencie w łeb i stał się nieaktualny.
- Mój towarzysz słusznie prawi. Odezwał się Draugdin spokojnym głosem pełnym szacunku w płynnym smoczym.
- Nie godzi się, żeby smok ani żywił się szczurami ani tym bardziej był pojmany w niewolę w szczególności istot tak plugawych jak koboldy czy gobliny. Z wyrazami szacunku Calcryxie oferujemy ci wolność.
Sam nie do końca jeszcze nawet wiedział ja to wszystko zaaranżować jednak wiedział, że to słuszne i tak należało zrobić.
[