Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 13:48   #218
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 57 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 17:40
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: główny pokład za nadbudówką, szaro, b.zimo, mokro, bujanie fal, śnieżyca



Noémie Faucher (kpt. D.Perry); George Woods (por. M.Finney)



Pół tuzina brytyjskich marynarzy widząc, że para oficerów nie traci głowy i ma plan co dalej robić jakoś wzięło się w garść. Szli ostrożnie z bagnetami nałozonymi na swoje SMLE. W chłodnej ładowni było o wiele raźniej z zapalonymi światłami niż wcześniej gdy absolutne ciemności były rozświetlane tylko promieniami latarek. Ale, że lampy były umieszczone wysoko i przy ścianach to i tak było mnóstwo zacienionych czy po prostu ciemnych zakamarków. Do tego wszystko trzeszczało i skrzypiało jakby naprężone taśmy i dzwoniące łańcuchy miały puścić luzem ładunek jaki dotąd przytrzymywali. Morze nie oszczędzało ani statku, ani ładunku, ani załogi i przechyły stały się na tyle mocne, że utrzymanie równowagi zaczynało być zauważalnym wyzwaniem. Najpierw unosił sie przód ładowni a następnie majestatycznie opadał na dół. I tak bez końca. Brakowało stabilności znanej ze stałego lądu. Wszystko się chwiało i bujało.

W pewnym momencie któraś z taśm nie wytrzymała tych przechyłów. Puściła z trzaskiem akurat jak pani kapitan przechodziła obok. Róg zamocowanej ciężarówki obsunał sie i trzasnął w sąsiednią ciężarówkę. Faucher prawie w ostatniej chwili zdążyła uskoczyć do przodu by uniknąć zgniecenia pomiędzy nimi. Reszta grupki na szczęście była pare kroków ale jednak dalej więc na nerwowej sytuacji się skończyło. Ale doszli tymi rozmazanymi, smolistymi śladami aż do drabiny prowadzącej do galeryjki nad ich głowami. Tylko przeciwnej niż tej którą dopiero co sami zeszli tutaj na dół.

Znów był ten nieprzyjemny moment gdy trzeba było skorzystać z drabiny. To się okazało tak samo trudne jak utrzymanie balansu na rozchwianej podłodze. Tylko tutaj upadek mógł nieść o wiele większe konsekwencje. Ale jakoś nikt nie spadł. Przynajmniej nie tym razem.

Na galeryjce też widać było te smoliste ślady. Więc nie było trudności by iść za nimi. Najpierw trzech marines z gotową do strzału bronią, potem dwójka oficerów i znów trzech marines. Ślady prowadziły do bocznych drzwi. Bliźniaczych do tych jakich niedawno korzystali Brytyjczycy. Tylko po przeciwnej burcie.

Przeszli tak przez kilka schodów i korytarzy. Smolisty ślad wciąż był dość wyraźny na szarej, stalowej podłodze. Czasem zostawały grudki przypominające zastygłe gluty czy fragmenty nie wiadomo czego. Gdy któreś drzwi marynarze otworzyli z zewnątrz uderzył ich wiatr i zacinający śnieg. Oraz pomruk arktycznego morza. Ale ślady prowadziły na zewnątrz. Na pokład i do samej burty. Tam się kończyły. Widoczność była kiepska. Wyszli tuż za tylną ścianą nadbudówki więc rufę widzieli. Tak samo jak stalową kipiel przy burcie i to jak frachtowiec poddaje się kolejnym arktycznym falom. Na zewnątrz padał śnieg. Ale niesiony wiatrem zwiastował początek śnieżycy. Widoczność ograniczała się do kilkuset metrów więc na skraju widzialności widać było tylko zarys najbliższej jednostki która też chybotała się na falach. Śnieżyca zaczynała przygotowania do głównego uderzenia.


---


Mecha 57

Fart przy obluzowanym ładunku: Kostnica > Noemie 9 > było blisko!



---



Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 17:40
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, lekki krążownik HMS “Penelope”
Warunki: lazaret, jasno, ciepło, sucho, cicho, bujanie fal



Birgit



Wszystko się bujało. I to raczej nie dlatego, że kręciło jej się w głowie. Tylko właśnie wszystko się bujało. Jej głowa, ciało, łóżko na jakim leżała i cała reszta. Chyba była w jakiś szpitalu sądząc po tych wszystkich łóżkach obok własnego. W wojskowym szpitalu. Pewnie brytyjskim skoro na sąsiednich łóżkach leżeli młodzi mężczyźni w brytyjskich mundurach. Przynajmniej ci dwaj co leżeli najbliżej niej. Ona sama miała narożne łóżko przy ścianie. I jak się wszystko bujało to pewnie nadal była na statku. I chyba musiała się zdrzemnąć.

Obrazy wydawały się poszatkowane. Bujanie szalupy gdy czwórka brytyjskich marynarzy próbowała przezwyciężyć napór stalowych, arktycznych fal. Inni ranni opatuleni w koce. Było chyba nawet dwóch Niemców jeśli dobrze pamiętała. Wszyscy mocno obandażowani tak samo jak ona. To jak ma obwiązaną linę pod pachami i spuszczają ją na tą kołyszącą się przy burcie szalupę. Z burty “Alstera” wydawała się strasznie malutka i bardzo chybotliwa. A potem na odwrót, jak ją i innych podobnie wciągają na jakąś inną burtę. A wcześniej jak ją przenoszą na noszach jeszcze na frachtowcu. I jak jakiś Brytyjczyk bandażuje jej poszarpaną nogę i coś do niej mówi czy pyta. Wcześniej to chyba była ładownia. Ta z klatką, gdzie Theiss zastrzelił Kurta i o mało bez czego ją też. Ale na razie obudziła się. Tutaj. W tym lazarecie na jakimś statku. Przez drzwi właśnie wszedł jakiś mężczyzna w białym, lekarskim kitlu i spojrzał na nią.

- Aha, obudziłaś się. Dobrze, to dobrze. Jak się czujesz? - zapytał jak to lekarze w szpitalach mieli w zwyczaju. Mówił jak typowy lekarz który zwracał się do swojego typowego pacjenta. Mówił po angielsku i pod fartuchem miał brytyjski mundur. A ona sama czuła się tak sobie. Trochę zmęczona. Ale o dziwo noga jej nie bolała. No i słyszała już wszystko. A na sobie odkryła nowe opatrunki. Tam gdzie ją trafiły odłamki granatu i jeden wielki na nodze gdzie konstrukt próbował jej chyba oderwać nogę od reszty ciała.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline