Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 19:44   #422
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


- O. Dziewczyny chyba wyrobiły się wcześniej. - szatyn skomentował widok znajomych pojazdów i jaszczura przed wejściem do jakiejś chyba jadłodajni. Poczekał aż wszyscy wyjdą, zamknął samochód i ruszył w kierunku lokalu.

W restauracji kończąc posiłek siedziały dziewczyny w kawiarni było na tyle pusto że dałoby się dostawić stolik i usiąść razem, od siedzenia przy barze oderwał się Peake i podszedł do nowo przybyłych.

- Witam, tak jak obiecałem stawiam wam obiad, jestem naprawdę wdzięczny za to że pomogliście moim ludziom i jeśli mogę w czymś pomóc to zapraszam.

- Nie ma sprawy. A ten obiad to myślę, że bardzo dobry pomysł. Zjadłbym coś. - szturman pokiwał głową, spojrzał na swoich towarzyszy i zgodził się z na pomysł gospodarza.

Halsey widząc znajome twarze zamachała ręką zwracając na siebie uwagę i skinęła głową na stoliki obok. Po złączeniu trzech stolików siedliście wszyscy razem i nowoprzybyli wzięli się za zamawianie posiłków.

Po chwili Peake odezwał się - Obawiam się że mimo że załatwiliście tę grupę bandytów nasze problemy dopiero się zaczynają, nasi sąsiedzi z góry rzeki już od jakiegoś czasu borykają się z atakami a teraz bandy zaczynają się zapuszczać aż tutaj. Tak czy inaczej dzięki wam chyba mamy trochę więcej czasu na przygotowania. Na razie będę musiał dać obstawę do żniw. Ale od negatywów i tak nie uciekniemy… Zatem kolej dotrze do nas i przywróci nas na łono cywilizacji. Brzmi dobrze.

- Zapowiada się, że chwilę czasu zabawimy tutaj, więc gadaj z naszym szefostwem to może puszczą nas na zrobienie porządków z tymi bandytami - zasugerowała Alice, która zawsze była chętna na takie akcje.

- No. - Andrew skinął głową blondynce sam nie bardzo wiedząc co myśleć o ich wcześniejszych spinach i tym co teraz. Te ostatnie akcje sprawiły, że niezbyt przyjemne wspomnienia nieco się zatarły. A i blondyna jakoś nie zaczynała od robienia dymu. Postanowił więc zachować się podobnie. Wbił widelec w jedzenie i przeżuł pierwszy kęs. - Dobre. - pokiwał głową z uznaniem. - Rozbiliśmy jakąś bandę co nas zaatakowała. A po nich znaleźliśmy między innymi tą mapę. - mówił trochę wolniej bo wciąż przeżuwał swoją porcję. Podniósł się nieco by wyjąć z kieszeni zwiniętą mapę i rozłożył ile się dało na wspólnym stole.

- Są tutaj jakieś znaczki. Jeden w tym magazynie co byliśmy. Myślę, że część to miejsca dokonanych napadów. Ale inne nie wiem. Może kryjówki? Albo tam gdzie zamierzają napaść? A wam jak poszło? - przełknął jeden kęs i zaczął kroić następny pozwalając dziewczynom zaznajomić się z mapą.

- Na pewno przyda się jeśli będziemy ich szukać - skomentowała Halsey pobieżnie spoglądając po mapie. - My znalazłyśmy wykolejony pociąg, zastrzeliłyśmy niedźwiedzia i wystrzelałyśmy kilka przerośniętych pająków. Z Hawke po obiedzie zamierzamy wrócić do futrzatego truchła i zabrać to co się z niego nada. Ponoć łój z jego sadła ma lecznicze właściwości. Prawda to Hawke? - zapytała Indiankę .

- Dobry na reumatyzm i bardzo dobry do sprzedawania wierzącym w medycynę chińską - odpowiedziała indianka znad swojej porcji.
Peake pochylił się nad mapa

- Hmm widzę oprócz warsztatu kółkiem zaznaczona także jedna z farm która ostatnio napadli, i kilka innych w górę rzeki, nie wiem jak tam sytuacja bo rzadko przyjeżdżają do miasta więc nie było powodów żeby coś podejrzewać. To jest ciekawe, - postukał palcem w obiekt oznaczony trójkątem - tutaj był mały pensjonat i agroturystyka ale będzie ze dwadzieścia lat jak właściciele przeprowadzili się do miasta więc budynek stoi opuszczony.

- Może to oznacza ich miejscówkę - zasugerowała Halsey. - Jakie są szanse, że wiedzą, że mamy tą mapę? - zapytała Alice. - Bo jeśli wiedzą, to przechodzimy do kolejnego pytania. Czyli na ile są głupi, żeby nie zmienić planów zawartych w tej mapie.

- Bez przesady. Nie sądzy by mieli skan w oku by wiedzieć co się stało z ich kompanami. Raczej chyba powinni czekać na ich powrót. Dopiero jak zaczną się spóźniać będą się niepokoić co się stało. Niestety nie wiemy kiedy ci od napadu na ciężarówkę mieli do nich wrócić. - Morrison pokręcił głową na znak, że nie do końca zgadza się z domysłami blondynki. Uważał, że tamci póki nie dotrze do nich odpowiednia informacja raczej nie będą zmieniać planów czy kryjówek. Sam przysunął sobie mapę by spróbować zorientować się w kierunkach, odległościach i dojazdach do owego “trójkąta” na dawnym pensjonacie.

- Nie trzeba skanera w oczach, żeby zauważyć brak towarzyszy. Teren nie jest taki duży, żeby dawali sobie dużo czasu na powrót - sarknęła Alice. - Jeśli chcecie zrobić użytek z tej mapy to trzeba ruszać natychmiast. Zanim plotki ruszą w świat - wymownie spojrzała na nieznane im osoby które akurat były w kawiarni. - Bo później to już tylko możemy się liczyć z napadem na pociąg, w ramach zemsty.

Rob popatrzył na mapę
- Z tego co wiemy z ostatniego napadu i z warsztatu ich celem było zdobycie samochodu, sądząc po mapie dotychczas zaatakowali farmy położone przy rzece. Myślę że to raczej punkt zbiórki niż baza wypadowa. Chcemy jakieś dodatkowe zaopatrzenie czy jedziemy tak jak jesteśmy?

- To bawcie się dobrze - rzuciła Alice, popijając swoje piwo.

- Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że mamy dodatkowe pasażera - wtrącił Dave, zajęty do tej pory głównie jedzeniem i piciem. Zaczerwienie dookoła oczu nie zniknęło do końca, ale chociaż oczy tak bardzo nie łzawiły.
- Możemy pobawić się w jego odratowanie i poczekać aż coś nam powie albo pozwolić mu umrzeć.

- Zabierz go do pociągu. Może da się go odratować. Chyba, że jest w aż tak złym stanie, że to zbyt ryzykowne. Wtedy może gdzieś tutaj u kogoś dałoby się go zostawić. - szturmanowi dalej zależało na zeznaniach świadka dlatego przetrwanie jeńca było mu na rękę. - A ten pensjonat nie jest daleko. Można rzucić okiem jak to wygląda. - wskazał wzrokiem na rozłożoną mapę. Nie powinno być dalej niż parę minut jazdy samochodem, może z kwadrans. A był ciekaw zobaczyć na własne oczy jak wygląda okolica.

- Czekaj - Dave odparł, zupełnie zbity z tropu. - Byliśmy na drodze, znacznie bliżej pociągu i podjeliście decyzję aby jechać z nim tutaj, a teraz mówisz mi, że mam wracać jednak do pociągu. Dobrze zrozumiałem?

- Nasz medyk go obejrzał, zazwyczaj zajmuje się udzielaniem pierwszej pomocy przy wypadkach ale nie wróży za dobrze - odezwał się Peake.

- Możemy go zabrać do pociągu. Odstawimy też Sam, żeby nie nudziła, gdy z Hawke wrócimy się po futerko. Tobie Dave też by się przydało odpocząć jeśli nie chcesz, żeby ci oczy wypłynęły, bo aktualnie wyglądasz jakby to miało ci się przydarzyć - zaproponowała Alice.

- Weź mi nic nie mów. Psiknęli mi jakimś gazem w oczy, piekło jak cholera - warknął ale nie złośliwie. Wyciągnął pistolet i położył go na stole. Sięgnął po piwo. - Dobrze byłoby opracować zawartość do tej zabaweczki. Skuteczne jak jasna cholera, mogę poświadczyć na własnej skórze.

Sam obejrzała wynalazek
- Lepsze byłyby granaty, ręczne albo wystrzeliwane, może w Newport mają. Podejrzewam że mogli mieć kiedyś a możliwe że stary burmistrz sprowadził nowe żeby rozganiać protesty. Jakby co to w tym wykolejonym pociągu znalazłam zapas płytek gresowych, można by z tego zrobić płyty balistyczne… Za oknem podjechał Buick z którego wysiedli Ellen i Cosmo

- Oo… Płyty balistyczne? Takie jak SAPI? - wzmianka o płytach balistycznych przykuła uwagę szturmana. Nie miał pojęcia co dziewczyny znalazły w jakimś pociągu ale miał pojęcie jaką przewagę daje mieć a nie mieć płytę balistyczną. No tylko właśnie chciał wiedzieć jak mocne by to mogło być.

- Ta, takie SAPI dla ubogich - Mruknęła Sam

- To by do nas pasowało - westchnął pod nosem Dave, upijając resztę piwa i strzepując pianę z wąsów. - To jakie decyzje? Jedziemy sprawdzić co wskazuje mapa oraz najprawdopodobniej wpaść w pułapkę czy trzymamy się od tego z daleka i próbujemy złapać kontakty w mieście?


- Lepiej mieć takie domowe SAPI niż zgarniać ołów na gołą klatę. Więc co by wam się nie udało zmajstrować to lepiej dla nas. Dobra robota z tym znaleziskiem. - Andy pokiwał głową z uznaniem i wzniósł toast za dziewczyny i ich znalezisko.

- A do tego pensjonatu można się przejechać. Zobaczymy jak to wygląda. I wtedy zdecydujemy co dalej. - zaproponował co do dalszych kroków skoro zjadł całkiem dobry obiad i siedział sobie teraz spokojnie przy piwku.

Ellen popatrzyła po talerzach i zamówiła to samo co Hawke
- Wartoby podjechać i dyskretnie rzucić okiem przez lornetkę, może nawet założyć na jakiś czas punkt obserwacyjny bo to może być jakiś punkt zborny z którego będą planowali wyprowadzali dalsze ataki.

Cosmo po zamówieniu (podobnie jak Ellen rzucił okiem po stole, wybrał kotlet z piwem), dostawił kolejne krzesło do stołu, wstał jeszcze, żeby ze swojego miejsca lepiej widzieć mapę. Szykowała się kolejna strzelanina. A mieli jeszcze części do odebrania.

- No właśnie o coś takiego mi chodziło. - Andrew skinął palcem na szefową ochrony i pokiwał głową na znak, że myślą podobnie. - A w ogóle Cosmo to w BRATcie zgarnęliśmi parę gnatów. Możesz przejrzeć i poszukać czegoś dla siebie. - przy okazji skoro technik się dosiadł to zwrócił się i do niego.

- Jasne - odparł monter - przy czym mi bardziej zależy na amunicji niż kolejnej lufie. - Dziewczynom już proponowałeś? Mówili o tym trójkącie, tyle Cosmo zdołał załapać. Mapa była bardzo poglądowa: - Daleko to jest? - sięgnął i puknął palcem w mapę tam gdzie jest ten trójkąt pytając jednocześnie jednego z miejscowych. Rzekę i Millerstown zdążył już zlokalizować.

- Samochodem to rzut beretem. Po sąsiedzku. - odparł pokazując palcem na dwa oddzielne adresy które były całkiem blisko siebie.

- To kto ma tam z nas jechać? Na zwiad wszyscy nie jesteśmy potrzebni. - monter nie przejawiał żadnej wrogości, tylko jak najszybciej chciał ewakuować się do pociągu wraz z częściami i sprawnie naprawić Stepvana.

- My możemy pojechać. - skoro to był jego pomysł to Andy czuł się zobowiązany spróbować go zrealizować a nie zlecać to komuś innemu. Wskazał palcem dłoni trzymającą szklankę na dwóch towarzyszy z załogi BRAT-a.

- Brzmi ok. Ja pojadę z grupą Alice i Cosmo zobaczyć jak wygląda sytuacja z wykolejonym pociągiem i tym niedźwiedziem. - powiedziała Ellen.

- No to chyba mamy plan. - szturman uśmiechnął się i zamotał już raczej bardziej pustą niż pełną szklanką piwa by to podkreślić.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline