|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2020, 09:14 | #421 |
Reputacja: 1 | Warsztat Robinsona Rozmowa z panem Robinsonem nie za bardzo się kleiła, Cosmo wrócił do roboty, do demontażu tych siedzeń. Wszystkie części bez problemu doniesie lub dociągnie pod wjazd. Na koniec zostanie jeszcze wypatrzony tylny most, ale z nim będzie więcej zabawy. Po pierwsze taki sprzęt będzie wymagał dodatkowej zapłaty, na co się będzie musiała zgodzić Ellen. Demontaż też trochę potrwa, podnieść tył wozu, podeprzeć i od dołu z czyjąś pomocą to zdemontować. Monter stwierdził, że ten most można wymontować kiedy indziej, przecież w Newport planowali założyć coś w rodzaju tymczasowej bazy. Przytargał do końca wszystko co mieli zapakować i czekał, łażąc jeszcze po tym złomowisku. Po głowie chodził mu pomysł lekkiego pojazdu do poruszania się po torze, żeby na krótsze wypady nie brać samochodów, żeby nie szukać objazdów, gdzie i tak trzeba by leźć na piechotę. Stepvan był w porządku, ale był tylko jeden. Chodził i się rozglądał, tak ja w Stepvanie ważne były koła do poruszania się po szynach, z jednym tylko rantem, więc wszystkie samochodowe felgi odpadały, musiało to być też lekkie, typowe osie kolejowe były zbyt duże i niemożliwie ciężkie. Nie sądził, że coś znajdzie, ale czemu by się za czymś takim nie obejrzeć? Fragment wspólny z MG: Kiedy rozglądaleś się po złomowisku usłyszałeś nadjeżdżającego wreckera, po chwili wysiadła z niego Ellen i w czasie kiedy kierowca zaparkował nim w warsztacie zaczęła się rozglądać po złomowisku, chyba za tobą. Monter zamachał rękę i szybko ruszył w stronę budynku warsztatu. Wiedział tylko tyle, że ktoś z ekipy miał kłopoty. Zagadał więc Ellen: -Co się tam właściwie stało? -Nasi zepsuli komuś zasadzkę, wygląda na to że ci którzy ostatnio napadli na warsztat teraz próbowali szczęścia na drodze, choć podjedziemy do miasta żeby się z nimi spotkać i naradzić. Wygląda na to że Robinson chce podjechać do miasta i pogadać z właścicielami uszkodzonych samochodów a także zobaczyć co mogą zrobić z wywróconą ciężarówką. Wsiedliście do samochodu, Buicka Roadmastera i ruszyliście po drodze Ellen przedstawiła pokrótce sprawę. Jak na razie w skrócie, możliwe że mamy zagrożenie ze strony jakiegoś gangu a w dodatku tory są zablokowane przez wykolejony pociąg który trzeba będzie uprzątnąć zanim ruszymy dalej.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 12-05-2020 o 07:27. Powód: Wklejenie zawartości z doca |
15-05-2020, 19:44 | #422 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Post wspólny Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - O. Dziewczyny chyba wyrobiły się wcześniej. - szatyn skomentował widok znajomych pojazdów i jaszczura przed wejściem do jakiejś chyba jadłodajni. Poczekał aż wszyscy wyjdą, zamknął samochód i ruszył w kierunku lokalu. W restauracji kończąc posiłek siedziały dziewczyny w kawiarni było na tyle pusto że dałoby się dostawić stolik i usiąść razem, od siedzenia przy barze oderwał się Peake i podszedł do nowo przybyłych. - Witam, tak jak obiecałem stawiam wam obiad, jestem naprawdę wdzięczny za to że pomogliście moim ludziom i jeśli mogę w czymś pomóc to zapraszam. - Nie ma sprawy. A ten obiad to myślę, że bardzo dobry pomysł. Zjadłbym coś. - szturman pokiwał głową, spojrzał na swoich towarzyszy i zgodził się z na pomysł gospodarza. Halsey widząc znajome twarze zamachała ręką zwracając na siebie uwagę i skinęła głową na stoliki obok. Po złączeniu trzech stolików siedliście wszyscy razem i nowoprzybyli wzięli się za zamawianie posiłków. Po chwili Peake odezwał się - Obawiam się że mimo że załatwiliście tę grupę bandytów nasze problemy dopiero się zaczynają, nasi sąsiedzi z góry rzeki już od jakiegoś czasu borykają się z atakami a teraz bandy zaczynają się zapuszczać aż tutaj. Tak czy inaczej dzięki wam chyba mamy trochę więcej czasu na przygotowania. Na razie będę musiał dać obstawę do żniw. Ale od negatywów i tak nie uciekniemy… Zatem kolej dotrze do nas i przywróci nas na łono cywilizacji. Brzmi dobrze. - Zapowiada się, że chwilę czasu zabawimy tutaj, więc gadaj z naszym szefostwem to może puszczą nas na zrobienie porządków z tymi bandytami - zasugerowała Alice, która zawsze była chętna na takie akcje. - No. - Andrew skinął głową blondynce sam nie bardzo wiedząc co myśleć o ich wcześniejszych spinach i tym co teraz. Te ostatnie akcje sprawiły, że niezbyt przyjemne wspomnienia nieco się zatarły. A i blondyna jakoś nie zaczynała od robienia dymu. Postanowił więc zachować się podobnie. Wbił widelec w jedzenie i przeżuł pierwszy kęs. - Dobre. - pokiwał głową z uznaniem. - Rozbiliśmy jakąś bandę co nas zaatakowała. A po nich znaleźliśmy między innymi tą mapę. - mówił trochę wolniej bo wciąż przeżuwał swoją porcję. Podniósł się nieco by wyjąć z kieszeni zwiniętą mapę i rozłożył ile się dało na wspólnym stole. - Są tutaj jakieś znaczki. Jeden w tym magazynie co byliśmy. Myślę, że część to miejsca dokonanych napadów. Ale inne nie wiem. Może kryjówki? Albo tam gdzie zamierzają napaść? A wam jak poszło? - przełknął jeden kęs i zaczął kroić następny pozwalając dziewczynom zaznajomić się z mapą. - Na pewno przyda się jeśli będziemy ich szukać - skomentowała Halsey pobieżnie spoglądając po mapie. - My znalazłyśmy wykolejony pociąg, zastrzeliłyśmy niedźwiedzia i wystrzelałyśmy kilka przerośniętych pająków. Z Hawke po obiedzie zamierzamy wrócić do futrzatego truchła i zabrać to co się z niego nada. Ponoć łój z jego sadła ma lecznicze właściwości. Prawda to Hawke? - zapytała Indiankę . - Dobry na reumatyzm i bardzo dobry do sprzedawania wierzącym w medycynę chińską - odpowiedziała indianka znad swojej porcji. Peake pochylił się nad mapa - Hmm widzę oprócz warsztatu kółkiem zaznaczona także jedna z farm która ostatnio napadli, i kilka innych w górę rzeki, nie wiem jak tam sytuacja bo rzadko przyjeżdżają do miasta więc nie było powodów żeby coś podejrzewać. To jest ciekawe, - postukał palcem w obiekt oznaczony trójkątem - tutaj był mały pensjonat i agroturystyka ale będzie ze dwadzieścia lat jak właściciele przeprowadzili się do miasta więc budynek stoi opuszczony. - Może to oznacza ich miejscówkę - zasugerowała Halsey. - Jakie są szanse, że wiedzą, że mamy tą mapę? - zapytała Alice. - Bo jeśli wiedzą, to przechodzimy do kolejnego pytania. Czyli na ile są głupi, żeby nie zmienić planów zawartych w tej mapie. - Bez przesady. Nie sądzy by mieli skan w oku by wiedzieć co się stało z ich kompanami. Raczej chyba powinni czekać na ich powrót. Dopiero jak zaczną się spóźniać będą się niepokoić co się stało. Niestety nie wiemy kiedy ci od napadu na ciężarówkę mieli do nich wrócić. - Morrison pokręcił głową na znak, że nie do końca zgadza się z domysłami blondynki. Uważał, że tamci póki nie dotrze do nich odpowiednia informacja raczej nie będą zmieniać planów czy kryjówek. Sam przysunął sobie mapę by spróbować zorientować się w kierunkach, odległościach i dojazdach do owego “trójkąta” na dawnym pensjonacie. - Nie trzeba skanera w oczach, żeby zauważyć brak towarzyszy. Teren nie jest taki duży, żeby dawali sobie dużo czasu na powrót - sarknęła Alice. - Jeśli chcecie zrobić użytek z tej mapy to trzeba ruszać natychmiast. Zanim plotki ruszą w świat - wymownie spojrzała na nieznane im osoby które akurat były w kawiarni. - Bo później to już tylko możemy się liczyć z napadem na pociąg, w ramach zemsty. Rob popatrzył na mapę - Z tego co wiemy z ostatniego napadu i z warsztatu ich celem było zdobycie samochodu, sądząc po mapie dotychczas zaatakowali farmy położone przy rzece. Myślę że to raczej punkt zbiórki niż baza wypadowa. Chcemy jakieś dodatkowe zaopatrzenie czy jedziemy tak jak jesteśmy? - To bawcie się dobrze - rzuciła Alice, popijając swoje piwo. - Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że mamy dodatkowe pasażera - wtrącił Dave, zajęty do tej pory głównie jedzeniem i piciem. Zaczerwienie dookoła oczu nie zniknęło do końca, ale chociaż oczy tak bardzo nie łzawiły. - Możemy pobawić się w jego odratowanie i poczekać aż coś nam powie albo pozwolić mu umrzeć. - Zabierz go do pociągu. Może da się go odratować. Chyba, że jest w aż tak złym stanie, że to zbyt ryzykowne. Wtedy może gdzieś tutaj u kogoś dałoby się go zostawić. - szturmanowi dalej zależało na zeznaniach świadka dlatego przetrwanie jeńca było mu na rękę. - A ten pensjonat nie jest daleko. Można rzucić okiem jak to wygląda. - wskazał wzrokiem na rozłożoną mapę. Nie powinno być dalej niż parę minut jazdy samochodem, może z kwadrans. A był ciekaw zobaczyć na własne oczy jak wygląda okolica. - Czekaj - Dave odparł, zupełnie zbity z tropu. - Byliśmy na drodze, znacznie bliżej pociągu i podjeliście decyzję aby jechać z nim tutaj, a teraz mówisz mi, że mam wracać jednak do pociągu. Dobrze zrozumiałem? - Nasz medyk go obejrzał, zazwyczaj zajmuje się udzielaniem pierwszej pomocy przy wypadkach ale nie wróży za dobrze - odezwał się Peake. - Możemy go zabrać do pociągu. Odstawimy też Sam, żeby nie nudziła, gdy z Hawke wrócimy się po futerko. Tobie Dave też by się przydało odpocząć jeśli nie chcesz, żeby ci oczy wypłynęły, bo aktualnie wyglądasz jakby to miało ci się przydarzyć - zaproponowała Alice. - Weź mi nic nie mów. Psiknęli mi jakimś gazem w oczy, piekło jak cholera - warknął ale nie złośliwie. Wyciągnął pistolet i położył go na stole. Sięgnął po piwo. - Dobrze byłoby opracować zawartość do tej zabaweczki. Skuteczne jak jasna cholera, mogę poświadczyć na własnej skórze. Sam obejrzała wynalazek - Lepsze byłyby granaty, ręczne albo wystrzeliwane, może w Newport mają. Podejrzewam że mogli mieć kiedyś a możliwe że stary burmistrz sprowadził nowe żeby rozganiać protesty. Jakby co to w tym wykolejonym pociągu znalazłam zapas płytek gresowych, można by z tego zrobić płyty balistyczne… Za oknem podjechał Buick z którego wysiedli Ellen i Cosmo - Oo… Płyty balistyczne? Takie jak SAPI? - wzmianka o płytach balistycznych przykuła uwagę szturmana. Nie miał pojęcia co dziewczyny znalazły w jakimś pociągu ale miał pojęcie jaką przewagę daje mieć a nie mieć płytę balistyczną. No tylko właśnie chciał wiedzieć jak mocne by to mogło być. - Ta, takie SAPI dla ubogich - Mruknęła Sam - To by do nas pasowało - westchnął pod nosem Dave, upijając resztę piwa i strzepując pianę z wąsów. - To jakie decyzje? Jedziemy sprawdzić co wskazuje mapa oraz najprawdopodobniej wpaść w pułapkę czy trzymamy się od tego z daleka i próbujemy złapać kontakty w mieście? - Lepiej mieć takie domowe SAPI niż zgarniać ołów na gołą klatę. Więc co by wam się nie udało zmajstrować to lepiej dla nas. Dobra robota z tym znaleziskiem. - Andy pokiwał głową z uznaniem i wzniósł toast za dziewczyny i ich znalezisko. - A do tego pensjonatu można się przejechać. Zobaczymy jak to wygląda. I wtedy zdecydujemy co dalej. - zaproponował co do dalszych kroków skoro zjadł całkiem dobry obiad i siedział sobie teraz spokojnie przy piwku. Ellen popatrzyła po talerzach i zamówiła to samo co Hawke - Wartoby podjechać i dyskretnie rzucić okiem przez lornetkę, może nawet założyć na jakiś czas punkt obserwacyjny bo to może być jakiś punkt zborny z którego będą planowali wyprowadzali dalsze ataki. Cosmo po zamówieniu (podobnie jak Ellen rzucił okiem po stole, wybrał kotlet z piwem), dostawił kolejne krzesło do stołu, wstał jeszcze, żeby ze swojego miejsca lepiej widzieć mapę. Szykowała się kolejna strzelanina. A mieli jeszcze części do odebrania. - No właśnie o coś takiego mi chodziło. - Andrew skinął palcem na szefową ochrony i pokiwał głową na znak, że myślą podobnie. - A w ogóle Cosmo to w BRATcie zgarnęliśmi parę gnatów. Możesz przejrzeć i poszukać czegoś dla siebie. - przy okazji skoro technik się dosiadł to zwrócił się i do niego. - Jasne - odparł monter - przy czym mi bardziej zależy na amunicji niż kolejnej lufie. - Dziewczynom już proponowałeś? Mówili o tym trójkącie, tyle Cosmo zdołał załapać. Mapa była bardzo poglądowa: - Daleko to jest? - sięgnął i puknął palcem w mapę tam gdzie jest ten trójkąt pytając jednocześnie jednego z miejscowych. Rzekę i Millerstown zdążył już zlokalizować. - Samochodem to rzut beretem. Po sąsiedzku. - odparł pokazując palcem na dwa oddzielne adresy które były całkiem blisko siebie. - To kto ma tam z nas jechać? Na zwiad wszyscy nie jesteśmy potrzebni. - monter nie przejawiał żadnej wrogości, tylko jak najszybciej chciał ewakuować się do pociągu wraz z częściami i sprawnie naprawić Stepvana. - My możemy pojechać. - skoro to był jego pomysł to Andy czuł się zobowiązany spróbować go zrealizować a nie zlecać to komuś innemu. Wskazał palcem dłoni trzymającą szklankę na dwóch towarzyszy z załogi BRAT-a. - Brzmi ok. Ja pojadę z grupą Alice i Cosmo zobaczyć jak wygląda sytuacja z wykolejonym pociągiem i tym niedźwiedziem. - powiedziała Ellen. - No to chyba mamy plan. - szturman uśmiechnął się i zamotał już raczej bardziej pustą niż pełną szklanką piwa by to podkreślić.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
19-05-2020, 14:26 | #423 |
Reputacja: 1 | Subaru Wyjechaliście z miasta na wschód trzymając się głównej drogi idącej pasem pól z obu stron obramowanej lasem, po pewnym czasie dojechaliście do skrzyżowania gdzie na wyblakłej i przekrzywionej drewnianej tabliczce w dalszym ciągu można było odczytać drogowskaz "Pensjonat sady 1 mila" droga skręcała i dalej prowadziła przez las Rob wyciągnął lornetkę ze schowka i przez chwilę obserwował kierunek. -Droga wygląda na czystą, ale jeśli tam podjedziemy samochodem to pewnie nas prędzej usłyszą niż zobaczą... 2CV Wyjechaliście z miasta w piątkę i podjechaliście do wykolejonego pociągu. Ellen przez dłuższą chwilę przyglądała mu stukając palcami po swoim pistolecie maszynowym który słysząc o pajęczakach zawiesiła żeby był pod ręką. -Wygląda na to że to nas faktycznie trochę spowolni. Trzeba będzie odciągnąć wagony na jakiś rozjazd i wtedy będzie można będzie się zająć tymi wykolejonymi. Cosmo jakby ci się udało w miarę szybko uruchomić tego stepvana to można by tu założyć mały obóz i rozpocząć prace zanim ukończymy roboty ziemne przy Newport. jeśli nie można podjechać ciężarówką. Ten niedźwiedź jest daleko stąd? -jakieś pól Mili odpowiedziała Hawk -ok to podjedziemy do niego, potem wrócimy do obozu, jak się dowiemy co tam chłopaki ustallili to będziemy mogli coś wiecej zadecydowac. Ale tak czy inaczej trzeba będzie pojechac dalej i zrobić zwiad do Port Royal więc Alice szykuj się na dłuższy wyjazd moze kilka dni
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
20-05-2020, 11:04 | #424 |
Reputacja: 1 | Cosmo popatrzył na wagony i lokomotywy tarasujące tory: -Wiem od Robinsona, że w Port Royal siedzą gangerzy co rozkręcają swoją rafinerię. I mają nadwyżki paliwa. Drugie info od nego to że na północy, nie wiem gdzie dokładnie, działa Unia... - popatrzył się w niebo, próbując sobie przypomnieć nazwę - Łysego Orła, pdobno nieźle rozkręcili handel. Wszedł na pomost lokomotywy, spojrzał na rzęką. Zszedł. - Po powrocie chciałbym wziąć ciężarówkę i z kimś podjechać po części do Stepvana, są już odłożone. Wracając weźmiemy to co Hawk zdobędzie na niedźwiedziu, jakiej worki by się na to mięso przydały.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
20-05-2020, 13:02 | #425 |
Reputacja: 1 | - Jasne - skwitowała Alice słowa Ellen i skinęła głową. - Na ile osób chcesz zaplanować ten zwiad i kiedy wyruszyć? - zapytała. - Niedźwiedź leży między zaroślami, furgonem się tam nie zmieścicie, tylko Sahara się tam da doczłapać. - oceniła w odpowiedzi na sugestię Cosmo. - Zakładam, że Indianka sprawnie poćwiartuje niedźwiedzia. Połowa masy tuszy to kości więc jak waży 650 funtów... - czas spędzony w Teksasie, gdzie polubiła polowania dla rozrywki, dały jej pojęcie o tym jak wygląda oprawianie zwierzyny, choć nie posiadła umiejętności robienia tego własnoręcznie. - Weźmiemy głównie sadło, bo samo mięso to na wiele się nie zda, skórę, może łapy i łeb z mózgiem który nada się do oprawiania skóry... Większość zapakuje się na dach Sahary, resztę weźmie Hawk na swoją jaszczurkę. Damy radę teraz na raz zabrać się z tym - stwierdziła. |
20-05-2020, 13:03 | #426 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec Szturman zastanawiał się co tu z tym fantem zrobić. Niby się ocierali o wskazany przez mapę adres. Ale las zasłaniał widok na ów pensjonat. Szkoda. Miał cichą nadzieję, że będzie go widać z drogi to sobie go obejrzą na spokojnie. A przez ten las to tak jak mówił Rob, praktycznie nadzialiby się na ten pensjonat. I nie wiadomo co dalej. Niby tamci nie powinni chyba panikować na widok przypadkowego pickupa wyłaniającego się leśną drogą. Może nawet ich tam mogło wcale nie być jak to miał być punkt zborny ale nie wiadomo na kiedy. Może już data spotkania minęła? Może miała być na dniach? Nie wiadomo. No ale na razie nic z tej przejażdżki nie wynikło. - Chodź Rob, przejdziemy się. - zdecydował po chwili namysłu. Uznał, że pieszo mają większe szanse podkraść cię by zlustrować okolice pensjonatu. - Dave zostań przy samochodzie i trzymaj rękę na pulsie. Będziesz nam musiał zorganizować wyprawę ratunkową jeśli wpadniemy w tarapaty. - zwrócił się do trzeciego z załogantów ich pickupa. - Terror do reszty. Mamy chatkę z piernika ale ogrodek jest strasznie zaniedbany. Idziemy rzucić okiem za te krzaczory. Bez odbioru. - wziął krótkofalówkę i na wszelki wypadek dał znać innym zespołom co do ich zamierzeń.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
21-05-2020, 20:43 | #427 |
Reputacja: 1 |
__________________ you will never walk alone |
23-05-2020, 15:22 | #428 |
Reputacja: 1 | 2CV Ellen kiwnęła głową -Tak, najlepiej by było jakbyś ruszył z tym najszybciej jak możesz, pomyśl też o tym co zrobić we wnętrzu może warto jakiś generator i narzędzia wpakowac? - odpowiedziała Cosmo -Alice, myślę że dzisiaj nie ma już sensu z wyjazdem, więc szykuj się na jutro rano, weź ze dwie trzy osoby, najlepiej sama wybierz kto ci pasuje. Sam! - Zawołała do oddalającej się Ortegi - dasz radę na jutro kilka tych płyt przygotować? Ortega mruknęła coś w odpowiedzi Skończyliście oględziny miejsca wykolejenia, Sam zabrała kilka dodatkowych kafli i pokrywy od jednej z wykolejonych lokomotyw po czym pojechaliście po niedźwiedzia. Z ulgą skryliście się w cień drzew. Krew wokół truchła roiła się od mrówek które wdrapywały wam się na ubrania kiedy Hawk oporządzala niedzwiedzia. Dodawało to dodatkowych nieprzyjemności do i tak nielekkiej roboty. Potem wróciliście do rzeki opłukać się i pojechaliście do obozowiska Cosmo Praktycznie od razu przesiadł się do Internationala, Sam została zaś udała się do warsztatu Andrew i Rob zagłebili się w las a Dave został w samochodzie kładąc jeden ze zdobycznych karabinów pod ręką, wzrok wracał do normy ale zdecydowanie powoli, wsłuchiwał się w odgłos ptaków, który po chwili został zakłócony przez odgłos strzałów po dłuższym wsłuchaniu się stwierdził że nie brzmi to jak cokolwiek z broni jego kumpli a chwile po strzale najczęściej słychać uderzenie pocisku o jakiś metalowy cel co sugerowałoby że ktoś właśnie zamienia amunicje w doświadczenie. Andrew i Rob ostrożnie ruszyliście przez las, którego suche podszycie nie ułatwiało skradania się. Ostrożnie poszliście w kierunku budynku na mapie, kiedy zbliżaliście się do skraju lasu zauważyliście sylwetkę budynku i usłyszeliście strzały, przypadliscie do ziemi za najbliższymi drzewami ale zauważyliście że kilku strzelców ćwiczy strzelanie celując do ustawionych na wraku samochodu puszek i butelek a także jakiegoś “kroczącego” celu który przewracał się po każdym strzale. Podeszliście bliżej kiedy Andrew zahaczył o potykacz z żyłki i rozległ się wyraźny trzask, szybko obejrzeliście się za źródłem hałasu i zauważyliście pułapkę na myszy z ramieniem które właśnie przytrzasnęło światło chemiczne które właśnie zaczęło się z wolna rozjarzac
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
24-05-2020, 19:16 | #429 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Mamy trochę fantów na furze. Jak coś ci potrzebne to bierz. - Andy nie widział problemu by David zaopatrzył się w którąś ze zdobycznych spluw. Sam miał przy sobie tylko dwie, długą i krótką, więc wolał się z nimi nie rozstawać. Zwłaszcza jak cel ich leśnej wyprawy był dość enigmatyczny. Może natknął się na pusty budynek i tyle? Ale jakby nie był pusty to kompletnie nie wiedział czego może się spodziewać. Dlatego wolał komplet swojego uzbrojenia. Na resztę propozycji brodacza odnośnie przeparkowania fury zgodził się bez wahania. Idąc za Robem w las po raz kolejny żałował, że mają tak mało krótkofalówek. Na ich trzech mieli tylko jedną. A tak przydałaby się chociaż jedna by komunikować się z samochodem który miał zostać z tyłu a przez te drzewa bez kontaktu wzrokowego. Na miejscu coś usłyszeli. Strzelanie. Ale nie wyglądało mu to na strzelaninę. Tylko strzelanie właśnie. Czyli na pustostan raczej nie było co liczyć. Jeszcze kawałek dalej i mogli z Robem popatrzeć na te ćwiczenia strzeleckie. Obserwował to z ciekawością. W końcu to mogli być koledzy tych co się zasadzili na ciężarówkę. Czyli potencjalni przeciwnicy. Więc z zaciekawieniem obserwował czym strzelają, ilu ich jest i jak im idzie. Ale gdy chciał podejść nieco bliżej czując się wględnie pewnie pod osłoną lasu coś zahaczył butem. ~ Au! ~ nawet nie bolało ale ruch, trzask i światło prawie z miejsca mu uświadomiło, że niebezpieczeństwo jest innego rodzaju. Alarm! Cholera! - Spadamy! Do samochodu! - syknął cicho do Roba odskakując za najbliższe krzaki. Chciał jak najszybciej oddalić się od zaalarmowanego miejsca. Może pomyślą, że to jakieś zwierze? W kazdym razie chciał jak najszybciej wrócić do samochodu. Uznał, że jak na pierwszy raz to i tak widzieli całkiem sporo.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
26-05-2020, 07:38 | #430 |
Reputacja: 1 | - Na razie wstawię do środka dodatkowe fotele, Stepvan ma tylko dwa, reszta to paka. Co do generatora i takie tam to można zrobić później, na razie chcę go doprowadzić do jazdy. Po powrocie do obozu Cosmo na nic nie czekał, przepakował się do Harvestera. Przejął radio, upewnił się i przetestował łączność. Zagadał do jednego z załogi początku, którego ominęła dzisiejsza wyprawa. Zgodził się chętnie do towarzyszenia. Ruszyli, najpierw wzdłuż torów, potem na drogę do Newport, w Newport żeby przekroczyć rzekę i dojechać do warsztatu. Po drodze opowiedział w dużym skrócie co wszystkich czeka, czyli jakaś banda, po dzisiejszym mocno przetrzebiona i wykolejony pociąg, tarasujący tor. Długi pociąg. Bardzo długi.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |