Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 19:52   #299
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Sol uspokoił swój oddech i złapał rękojeść swojego wibroostrza. Oparł nogę na karabinie w którym utknęła jego broń i szarpnął mocno, rozrywając laserową broń denata. Przykucnął i zdjął tarcze z jednego z trupów, by podłączyć je do wolnego slotu w swoim pancerzu. Uruchomił je i komunikator.

- Zachód czysty, biegnę do was. Z południa powinien dotrzeć kolejny patrol. - poinformował Mandalorian i zerwał się do sprintu. Nikt nawet go nie zauważył gdy z szybkością wspomaganą przez adrenalinę i mechaniczną nogę pokonywał kolejne metry. Już po chwili był u podnóża rampy prowadzącej na Nilusa, co zgrało się perfekcyjnie z czasem który HK potrzebował na dotaszczenie nieprzytomnego Bothanina na pokład.

Sol opadł na kolano, zdjął z pleców karabin i zaczął siać boltami w kierunku najemników Krayta.
- Przesyłka na pokładzie, zbieramy się. Z zachodu nadciągają posiłki, piętnastka piechoty, ruchy! - wydał rozkaz i obserwował jak pozostali przy życiu mandalorianie dzielą się odruchowo na dwie podgrupy, jedną która kontynuowała ostrzał przygniatający Krayta i nie pozwalający się nikomu wychylić i drugą którą zabrała ciała dwójki poległych. Po chwili wszyscy byli już na pokładzie i Sol wciąż szył ze swojego karabinu. Rampa zaczęła się zamykać, a wraz z tym tarcze Nilusa aktywowały się, chroniąc wojowników przed dalszym ostrzałem.
- Wszyscy na pokładzie, możemy startować Młoda. - rzucił w komunikator.

Chodzące do tej pory na luźnych obrotach silniki Nilusa aż się zatrzęsły, gdy Emily przesunęła przepustnicę i poderwała statek gwałtownie w górę. Praktycznie wszyscy mandalorianie się przewrócili od przeciążenia, Zhar-kan ustał na nogach tylko dlatego, że chwycił się za poręcz przy rampie. Z jej pomocą z niemałym trudem i wciąż walcząc z przygniatającą fizyką ruszył w kierunku kokpitu. Tuż przed nim szedł HK-50 niosąc porwanego bothanina do ambulatorium.

Tymczasem frachtowiec mijał kolejne poziomy atmosfery, uciekając od możliwych i niemożliwych dział lub rakiet, które mogła za nimi wypuścić obrona Zoronhed. Lekki frachtowiec Nilus, który bazowo miał wyśmienite osiągi, po ulepszeniach jakie mu zadała Emily Hayes był jedną z najszybszych jednostek w galaktyce. Już po kilkunastu sekundach od startu wylecieli ponad atmosferę.
Natychmiast komputer wypluł z siebie informacje o namierzeniu przez 4 okręty Krayta, które stacjonowały na orbicie Zonju V. Młoda Hayes tylko prychnęła, ponieważ żaden z nich nie mógł jej trafić z takiej odległości, a co dopiero dogonić.
Jednak kilkanaście sekund później pojawiły się kolejne dwa sygnały o namierzaniu. Na pozycjach dokładnie obok ścieżki odejścia Nilusa ustawiły się dwa lekkie myśliwce. Szybki skan wrzucił ich dane do systemu i pokazał pilot posiadane informacje na temat tych jednostek.
Obraz jaki pojawił się na małym hologrami sprawił, że Emily otworzyła szerzej oczy i na chwilę zamarła.

- Niech to szlag… przecież Z4 Claw nie wyszedł poza prototypy! No nic - strzeliła palcami i chwyciła za drążki sterów. - Zobaczymy czy siedzący w środku cokolwiek potrafią.

Wprowadziła Nilusa w korkociąg i zaczęła ostrzał. Oba myśliwce ruszyły się natychmiast i odpowiedziały ogniem. Rozpoczęła się walka manewrowa, pełna przyspieszeń, zwrotów, uników, przeładowań tarcz.
Dłonie Emily skakały jak szalone pomiędzy drążkami sterów, a terminalem pokładowym. Krople potu zaczęły ściekać po jej czole. Jeszcze nigdy nie miała przed sobą takiego wyzwania. Oba myśliwce Z4 Claw nawet jeśli były wolniejsze odrobinę od Nilusa, to jednak mniejsze i zdecydowanie bardziej zwrotne. Raz za razem ich pociski trafiały w lekki frachtowiec, powoli, ale regularnie osłabiając jego tarcze. Dodatkowo piloci musieli być jednymi z najlepszych ludzi jakich miała w swojej ekipie Xzarra, ponieważ...
- Szlag… Szlag! - zaklęłą Emily i sekundę później oberwali czymś, co nie zatrzymało się na tarczach. Wiele systemów zaświeciło się na żółto, kilka na czerwono.
- Kurwa! Zhar-kan! - dopiero teraz zauważyła jego obecność w kokpicie - Oberwaliśmy i… - przebiegła oczami po sygnałach - tracimy moc - gorączkowała się robiąc kolejny unik - Wytrzymam jeszcze z dwie minuty, potem nas strącą. Wyciągnij z tego pilota hasło do tego algorytmu, musimy skakać w nadprzestrzeń. HK! Pomóż mi z sterami!
- Zrób mikroskok w dowolnym kierunku. Jebać zasady bezpieczeństwa. - odparł Sol krótko.
- Spalę silniki, to droga w jedną stronę! - odkrzyknęła, po czym wręcz szarpnęła sterami, ale i tak Nilus oberwał, aż nim zatrząsło.

Zhar-kan ruszył do ambulatorium. Przypadł do zwierzęco-twarzego obcego który wygrzewał się spokojnie na kozetce. Posłał prawy sierpowy w jego podbrzusze, natychmiast budząc go z indukowanego blasterem snu.
- SKURWYSYNU POBUDKA - ryknął prosto w jego ucho, zapewne pozbawiając obcego słuchu - ALGORYTM, JUŻ, CHYBA ŻE CHCESZ ZDECHNĄĆ ZE WSZYSTKIMI NA TYM POKŁADZIE!
Bothan choć odzyskał przytomność, to nadal był otumaniony. Otworzył usta, ale zamiast odpowiedzi zwymiotował sobie na ubranie. Odkaszlnął jeszcze kilka razy i dopiero wtedy się odezwał.
- Co… kurwa… Co? - rozglądał się. Dopiero w ciagu kilku następnych sekund musiał sobie przypomnieć co się wydarzyło. - Kim ty kurwa jesteś?! - szarpnał się i właśnie teraz zorientował, że jest przywiązany. - Pojebało was, Xzarra zje was na surowo! Wypuście mnie! - zażądał.
Sol odparł posyłając kolejny cios w podbrzusze “pacjenta”
- Pytania zadaję ja. - odwarknął i złapał bothanina za gardło i zaczął zaciskać - Powietrze dostajesz tylko jeśli odpowiadasz na moje pytania, rozumiemy się? - spytał już spokojniej, ale wciąż zaciskając rękę.
Oczy pilota nabiegły krwią, kiedy ten próbował się szarpać i wykręcać. Nagle całym Nilusem zatrzęsło, jakaś rura wystrzeliła wewnątrz korytarza, który zaczął wypełniać się parą z ulatniajacej się cieczy. Bothanin nie był idiotą. Szybko zrozumiał jaka jest sytuacja. Zaczął mrugać i w miarę możliwości skinął głową.
Mandalorianin puścił gardło obcego, a ten natychmiast zaczął łapczywie chwytać powietrze.
- Jesteśmy nad Zoronhead, Xzarra zestrzeli nas wszystkich, razem z tobą. Koordynaty i algorytm jak się dostać do miejsca do którego miałeś lecieć. Teraz. - powiedział już o wiele spokojniej, ale z groźbą. Jego ręka wciąż się opierała o jego gardło. - Paradoksalnie z nami masz większe szanse przeżyć. -
- VK43 Vergo16I - wykrztusił. - Algorytm dostawał kapitan, proszę powiedz, że wasz go ma! - zezował cały czas na korytarz, skąd dobiegał alarm pożarowy. Któryś z mandalorian pobiegł go gasić.
- Nie jest to twoim kłopotem. Śpij. - odparł Sol, biegnąc od razu do Młodej. Wybiegł na korytarz i zawył gdy chmura gorącej pary uderzyła go prosto w twarz, ale zmusił się do dalszego biegu. Już po chwili był ponownie w kokpicie.
- VK43, Vergo16I - powtórzył słowa wrażego pilota - Algorytm kapitan dostawał oddzielnie.
Emily w przerwie między jednym unikiem a drugim wklepała kod. System wyświetlił jej drogę podejścia. Widocznie musiała zgrać algorytm w momencie gdy Arkanianin podłączył się do serwerów w Zoronhed.
- To nas zaboli - westchnęła i wyrównała lot by podejść do skoku w nadprzestrzeń. To były raptem trzy sekundy potrzebne, by skalkulować dane i przesunąć dźwignię napędu.
Wystarczająco długo dla dwóch Z4 Claw i ich pilotów. Nilusem ponownie zatrzęsło, system zameldował o czterech trafieniach i przerwaniu poszycia w dwóch miejscach.

Hayes zdecydowanie chwyciła za dźwignię hipernapędu i wskoczyli w nadprzestrzeń.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 15-05-2020 o 19:55.
Zaalaos jest offline