Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2020, 08:42   #111
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wszystko wydarzyło się niemal w tej samej chwili. Manfred wypalił z garłacza, a ładunek gwoździ i kamieni trafił zbliżające się zwłoki z taką siłą, że Rebecka aż się cofnęła i musiała złapać równowagę, by nie upaść. Tę chwilę wykorzystała Greta, posyłając w stronę przeciwniczki bełt. Chyba sam Ulryk prowadził pocisk, gdyż ten wbił się z mlaśnięciem w policzek nieumarłej a głowa odskoczyła jej w bok. Nim upadła, bolas Bastiana i pętla rzucona przez Laurę skrępowały ciało, które i tak już się nie poruszyło. Hildebrand nie musiał nawet splatać magicznej energii, gdyż nie było takiej potrzeby.

Nagle nastała zupełna cisza.

Mała Klara wychynęła zza pobliskiego drzewa, niepewna, czy jest już po wszystkim, jednak gest dłoni kapłana zachęcił ją do podbiegnięcia skrajem ścieżki. Wtuliła się w niego mocno, a Tosiek zaczął ją obskakiwać, merdając ogonkiem.
- Co ty robisz sama w lesie, tak daleko od wsi? - zapytał Weiss z nieskrywaną troską w głosie.
- Mówiłam im... - Klara spojrzała na was. - że jakaś pani woła mnie z lasu i tym razem postanowiłam sprawdzić, kto to jest.
- Nierozważnie. Rodzice na pewno się o ciebie bardzo martwią - powiedział kapłan, a dziewczynka zwiesiła głowę. Weiss popatrzył po was. - Musimy zabrać Klarę ze sobą na cmentarz. Dopóki w okolicy błąka się płaczka, nikt nie jest bezpieczny.

Nawet nie patrzył na przeobrażone, wynaturzone zwłoki swojej ukochanej, które Bastian zawinął w worek i dokładnie zabezpieczył, w razie, gdyby nieboszczka jakimś cudem ponownie ożyła. Wraz z Manfredem chwycili za ciało i wszyscy ruszyliście w drogę powrotną na cmentarz.


Gdy dotarliście na miejsce, kapłan polecił małej Klarze by została wraz z Tośkiem w świątyni, gdzie upiór nie będzie mógł jej dopaść. Zamknął drzwi na klucz, a z przybudówki nieopodal wyciągnął trzy łopaty. Dwie wręczył Manfredowi i Bastianowi, trzecią zachował dla siebie. Przeszliśćie z zawiniętymi zwłokami Rebecki do miejsca, które Weiss wskazał na jej mogiłę i mężczyźni zaczęli kopać. Pozostali rozglądali się po spokojnej i upiornie cichej okolicy. W końcu, po niemal kwadransie kopania, grób był gotowy.


Kapłan wskoczył do dołu, a Manfred i Bastian spuścili tam powoli zwłoki zawinięte w worek. Weiss ułożył je odpowiednio, po czym usiadł na niej okrakiem i niewielkim nożykiem, który miał przy sobie, rozciął materiał worka tam, gdzie znajdował się korpus Rebecki. Dotknął obiema dłońmi jej bladych, kredowych zwłok.
- Zaczynam odprawianie rytuału - powiedział, próbując zamaskować łamiący się głos. - Potrzebuję około dziesięciu minut, by odesłać duszę Rebecki do Morra. Nic ani nikt nie może mi przeszkodzić ani przerwać. Zadbajcie o to, proszę.

Odwrócił się w stronę zawiniętych zwłok, odchrząknął i zaczął podniosłym głosem:
- O Morrze, Panie Zmarłych, nakłoń twe ucho ku moim prośbom, gdy w pokorze błagam twe miłosierdzie; przyjmij duszę służki twej, Rebecki Schwarz, której kazałeś opuścić tę ziemię, do krainy światła i pokoju i przyłącz ją do grona twych wybranych. Daj jej miejsce w swoich Ogrodach i...

Gdy Pieter Weiss odprawiał rytuał, staliście nad grobem i rozglądaliście się po okolicy. Przez pierwsze pięć minut nic się nie działo, jednak wtedy Laura i Hildebrand dojrzeli na dachu świątyni jakiś nienaturalny kształt, który okazał się być upiorzycą. Straszliwa płaczka powróciła. Dusza Rebecki dręczona nekromancką klątwa pragnęła powstrzymać was przed odpowiednim pochowaniem jej umęczonego ciała. Stwór krzyknął wniebogłosy, stojąc na dachu świątyni, skąd na pewno słychać ją było na przestrzeni wielu kilometrów. Po waszych plecach przebiegły dreszcze, jednak nikt nie poddał się strachowi. Kapłan wciąż siedział na zwłokach Schwarz, odprawiając rytuał. Wyglądał, jakby wszedł w jakiś rodzaj transu.

Płaczka natomiast odbiła się od dachu świątyni i unosząc się w powietrzu, ruszyła w waszą stronę, z każdą chwilą nabierając prędkości. Wiedzieliście, że nie możecie jej pozwolić dopaść Weissa.

 
Ayoze jest offline