Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2020, 20:35   #300
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Dzikie Regiony, Nadprzestrzeń, lekki frachtowiec Nilus
Emily ściągnęła tymczasową maskę tlenową i założyła hełm pilota, który podpięła do rurkę z tlenem. Sol usiadł w fotelu drugiego pilota i również założył podobny hełm. Mogli teraz rozmawiać przez radio. Innego sposobu nie było.
Wyrwa w kadłubie na poziomie ambulatorium oprócz kozetki wraz z porwanym przez nich bothaninem wyssała większość powietrza jakie mieli na statku. Filtry i uzdatniacze pracowały na maksymalnym obciążeniu. Sztuczna grawitacja została wyłączona. Mandalorianie zamknęli się w pomieszczeniu załogi, za śluzą. Podobnie za śluzą w kokpicie zamknęli się Emily i Zhar-kan. Jedynie HK-50 chodził po reszcie statku i starał się naprawić na szybko co było możliwe.
Mieli dwie dziury w zewnętrznym pancerzu, oprócz tego dwa na dwa w ambulatorium, to ostrzał urwał poszycie na rufie tuż przy zbiornikach paliwowych, które na szczęście tylko przeciekały. Skok był krótki, więc na tyle wystarczy, ale gdziekolwiek dolecą - utkną tam, jeśli nie otrzymają pomocy.
Hayes jeszcze raz przejrzała raport uszkodzeń, jaki jej przekazał przed chwilą droid i uderzyła z zrezygnowania hełmem o pulpit sterowniczy. Przewróciła go na bok i ponownie spojrzała na ich trasę w nadprzestrzeni. Była niesamowicie skomplikowana. Tyle i Sol mógł zauważyć, bez algorytmu prowadzącego ich nie było szans przelecieć. Choć tego nie widzieli, to mogli się domyślać, że omijają jakieś niespotykane formacje asteroid.
- Nigdy więcej nie wracam na Zonju. - oznajmił krótko mandaloriański neofita - Ile zajmie nam podróż?
- Jeszcze pół godziny… - Emily była jednocześnie podłamana uszkodzeniami jej statku, ale jednocześnie przygryzała wargi, stresując się tym co wkrótce mogą zobaczyć. - Chyba to nie był najlepszy z moich pomysłów…
Sol zaśmiał się w swoim hełmie.
- I tak lepszy niż większość moich. Nie poszło zresztą tak źle biorąc pod uwagę to jakie zasoby mieliśmy po obydwu stronach. Musimy się tylko zastanowić co tak naprawdę mamy zamiar tam zrobić. Musimy chyba wylądować i naprawić Nilusa, prawda?*
- Tak… Tylko, że uszczelnienie kadłuba i zbiorników zajmie mi dwa tygodnie, a nawet jeśli… to nie mamy czym zatankować - odwróciła spojrzenie od hologramu trasy i wbiła je w pulpit terminalu.
- Z pewnością paliwo nie będzie problemem. Statki które tam latają muszą też jakoś wrócić, ale wątpię żebyśmy mieli dwa tygodnie na naprawy. - arkanianin spróbował odruchowo podrapać się po brodzie. Skończyło się na tym że szturchnął swój hełm - Em… Czy zastanawiałaś się nad porzuceniem Nilusa?*
Natychmiast odwróciła się w jego stronę i spiorunowała go wzrokiem.
- Może zawołam HK i powtórzysz to pytanie w jego obecności? Co?
- Ok, załóżmy że tam gdzie lecimy, gdziekolwiek to jest uda nam się wylądować. Załóżmy że nas przyjmą z otwartymi ramionami. Ile Xzarra będzie potrzebowała czasu by wysłać za nami pościg? Tyle czasu będziemy mieli na naprawy, jeśli na miejscu nam pomogą. W co wątpię. W tym czasie mamy większe szanse przejąć jeden z tamtejszych statków i uciec. - powoli i spokojnie mówił Sol, wyjaśniając swój tok rozumowania - Wiem ile Nilus dla ciebie znaczy. Pytanie tylko czy chcesz za niego umrzeć i zaprzepaścić informacje które zdobędziemy? Jeśli odpowiedź brzmi tak, będę bronił ciebie i Nilusa do końca. - oznajmił Zhar-kan.
- Zobaczymy… Na razie wysłałam prośbę o pomoc do Jona Baelisha. To Rycerz Jedi, jest na okręcie bojowym niedaleko, może zdążą… - podciągnęła nogi na fotel i objęła je rękami, opierając na kolanach głowę.

Eriadu, kosmoport, terminal cargo, hala a
Będąc pod nieustannym ostrzałem, snajperzy oddali tylko kilka boltów, które Darth Noxus z łatwością odbił. Wreszcie rozsądek wziął w nich górę nad chęcią walki i się wycofali, co potwierdził oficer komandosów, mając podgląd na termowizji.
Droga do kontroli lotów stała otworem. Szóstka komandosów została przy wejściu do turbowindy by bronić drogi powrotnej, tymczasem obaj lordowie Sith wraz z pozostałą trójką komandosów udała się nią na górę. Maeggor ledwo trzymał się na nogach, dyszał i charczał jakby on sam dopiero co został porażony błyskawicami mocy. Jednak na próbę pomocy ze strony swoich ludzi odwarknął krótko.
- Nic mi nie jest… to… chwilowe…
W końcu śluza otwarła się i dotarli do przestronnej sali kontroli lotów. Stanowiska były opuszczone w dużym pośpiechu, większość systemów nadal pracowała. Komandosi natychmiast podpięli się z swoim sprzętem i zaczęli zgrywać dane. Jednocześnie mogli w spokoju połączyć się z Stygian Mirialem, który nadal prowadził bitwę na orbicie.
- Jesteśmy w trakcie wymiany ognia z dwoma krążownikami typu Foray, które stosują manewry opóźniające. Zapewne spodziewają się jakichś posiłków. Prosimy o ETA oddziału naziemnego.
- Spróbujcie zlokalizować najbliższy środek transportu, który moglibyśmy użyć od ucieczki - powiedział Noxus do komandosów przy konsoli, po czym zwrócił się do mirialana ze statku - Jak wygląda sytuacja ze stanowiskami obrony przeciwlotniczej? Jeśli będziemy mieć czystą drogę, możemy być z powrotem za kilkanaście minut.
- Musieliśmy podnieść naszą pozycję, nie zniszczyliśmy wszystkich - otrzymał niezbyt pozytywną odpowiedź.
- Ich sieć jest połączona - wtrącił się jeden z komandosów, porucznik Tyrenne. Kobieta ściągnęła swój hełm i stanęła przy Darth Maeggorze sprawdzając co u niego. Miała szeroką bliznę ciągnącą się od brody przez szyję i znikającą pod pancerzem. - Możemy wgrać im wirusa, który wprowadzi korygujące poprawki w ich systemy celownicze, zanim się zorientują dlaczego nas nie trafiają będziemy poza ich zasięgiem.*
Noxus przytaknął.
- Zróbmy to. Co z tym transportem?

- Nasz transportowiec jest obstawiony - odpowiedział komandos pracujący przy terminalu - , ale mamy dwie inne opcje. Uziemiony za brak opłat jacht kosmiczny i lekki transportowiec ziemia-orbita. Oba w sektorze 3 hali G, mamy stąd praktycznie bezpośrednie połączenie. Jeszcze sześć minut na zgranie danych potrzebuję - dodał.
- Lekki transportowiec powinien być szybszy, ale zobaczymy, co będzie łatwiej odpalić. Obserwujcie cały czas działania obrony kosmoportu, nie pozwólmy się zaskoczyć. - odparł Noxus i podszedł do okna z widokiem na większość lądowisk. Nie dało się powiedzieć o czym myśli, gdy patrzył na zrujnowany kosmoport.

Dzika Przestrzeń, System Anoth, lekki frachtowiec Nilus
Ostatnie kilkanaście minut podróży minęły w ciszy, przerywanej komunikatami HK-50 o kolejnych uszkodzeniach. Emily z niechęcią je wprowadzała do systemu i korygowała parametry statku.
Wreszcie położyła dłoń na dźwigni hipernapędu i przesunęła ją w górę. Napięcie zaczynało sięgać zenitu, kiedy rozciągnięte w smugi gwiazdy zaczęły spowalniać i wracać na swoje miejsca.
Wyjście z nadprzestrzeni nie było perfekcyjne, odrobinę ich obróciło, ale nic poza tym. Jednak ani Sol ani Hayes nie zwrócili na to uwagi. Dosłownie kilkadziesiąt metrów przed Nilusem unosiło się… coś dużego. Nie zdołali się temu przyjrzeć dłużej niż kilka sekund, gdyż ten okręt lub stacja bojowa lub… cokolwiek innego skoczyło w nadprzestrzeń, zostawiając po sobie ogromny ślad termalny.
Oboje przekręcili głowy i spojrzeli na siebie. Arkanianin bywał nie raz na krążownikach klasy Interdictor czy nawet klasy Centurion, ale to co widzieli tutaj wydawało się jeszcze większe. Emily nie widziała takich odczytów jeszcze nigdy. Ślad po skoku w nadprzestrzeń był… niewyobrażalny. Już niekoniecznie nie wielkość była przerażająca, ale typ napędu sugerował, że nawet jej Nilus miałby problemy z dogonieniem tego… czegoś.
- Zapytanie: Dotarliśmy na miejsce? Cierpliwa troska: Moja pani, czy wszystko w porządku? Zapytanie: Jaki stan zagrożenia.
Młoda kobieta otrząsnęła się i zaczęła skanować przestrzeń. Znajdowali się niedaleko planety… która rozpadła się na trzy cześci. Dwie z nich były całkiem blisko siebie, natomiast trzecia orbitowała w pewnej odległości od nich. W tym układzie, pomiędzy tymi fragmentami zbudowano coś przypominającego orbitalną stocznię, teraz pustą. Dostęp do surowców oraz paliw z fragmentów zniszczonej planety, oraz formacje skalne bardzo sprzyjały tej inwestycji.

Eriadu, kosmoport
Posiadając informacje o wszystkim co się dzieje w kosmoporcie, zaplanowania następnego ruchu były proste. Odcinając sekwencyjnie odpowiednie korytarze i otwierając inne grupa mirialańskich komandosów pod dowództwem dwóch Lordów Sith przebiła się bez strat własnych na poczwórne lądowisko, gdzie dwa miejsca były akurat zajęte. Zgodnie z decyzją Darth Noxusa wdarli się do transportera ziemia - orbita. Ogłuszyli pilota, który akurat grzał maszynę do startu, więc najtrudniejsze mieli za sobą.
Porucznik Tyrenne pomogła wejść Darth Maeggorowi na statek i ruszyli w drogę powrotną. Pilot nie robił żadnych manewrów, po prostu leciał przed siebie. Okazało się, że operatorzy obrony przeciwlotniczej nawet nie wzięli ich na cel. Zapewne ocenili ich jak sojuszników, w końcu sygnatura statku była im tożsama. Dlatego powrót na Mirial Stygiana odbył się bez większych problemów. Krążownik oderwał się od ostrzeliwujących go z daleka okrętów obrony planetarnej i szybko podstawił się pod transportowiec, który został przechwycony wiązką ściągającą. Po kilku minutach byli z powrotem na pokładzie, bezpieczni za potężnym pancerzem i tarczami Stygiana.
Darth Maeggor ledwo stał na nogach, więc porucznik Tyrenne zaprowadziła go odrobinę wbrew jego woli do kajuty kapitańskiej. Noxus udał się na mostek, gdzie mimochodem zaczęto go traktować jako zastępcę kapitana.
Nominalny vicekapitan Suzecco zwrócił się do Sitha z raportem.
- Przejęliśmy wiązką ściągającą dwa transportowce z paliwem, których załoga jest teraz w izolacji, a ładunek przepompowujemy do naszych ładowni. Mamy jeszcze trzy takie cele w zasięgu. Przejęcie ich oszczędzi nam w przyszłości trzy dni lotu do stacji międzygwiezdnej w celu tankowania.
W tym samym momencie podręczny komunikator Sitha zaktualizował jego przychodzące wiadomości.
Cytat:
Od: EMILY HAYES
Do: JON BAELISH

Mój statek Nilus oberwał podczas ucieczki z Zonju V i będziemy potrzebować podwózki. Dolecimy zaraz w nieznany do tej pory rejon. Nie wiem co nas tam czeka. Prześlę koordynaty gdy już będziemy na miejscu. Na razie ruszycie w koordy, które podeślę w załączniku. Stamtąd ruszycie na naszą ostatnią pozycję. W razie czego pomścijcie nas.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline