Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2020, 13:41   #57
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Wchodząc ostatnią Yutu obejrzała szybko okolice aby sprawdzić czy nie ma zagrożeń.
- Twój chowaniec przysłał nam wiadomość. Byliśmy akurat w twojej wiosce i odpowiedzieliśmy na wezwanie. Ktoś jeszcze przeżył, czy jesteś sam? - zapytała sucho. Choć się martwiła o stan chłopaka jej uwaga była podzielona na niepokojące znaki jakie mogły się ujawnić w trakcie ich rozmowy.
Chłopak zerknął na kruka, który usadowił się wygodnie na jego ramieniu.
- Mara, ukryła się razem ze mną, ale nie wierzyła, że Raster wróci i sama poszła szukać innego wyjścia. Mi kazała zostać, bo bez księgi bardziej przeszkadzam niż pomagam…- stwierdził słabym głosem. Widać było w nim ślady strachu i rozpaczy, ale zmęczenie skutecznie przysłaniało te emocje.
Lao oparła się o ścianę nieco dalej spoglądając w kierunku, z którego przyszli. Nie odzywała się pozwalając by to inni prowadzili rozmowę, sama nasłuchiwała jakichś podejrzanych odgłosów.
- Widziałeś gdzie poszła? Gdzie straciłeś księgę? - Yutu kontynuowała serię pytań.
Qara ucieszył się na widok chłopaka. Ich gospodarze z karczmy ucieszą się, gdy ich syn wróci cało do domu. To było pewne. Tylko wpierw należało go wyprowadzić…
Nagle pandołak uświadomił sobie, że chłopak ogląda go w jego zwierzęcej formie. Qara sam zrobił zdziwioną minę nie mogąc zapanować nad mimiką, ale po chwili otrząsnął się, dosłownie potrząsając niedźwiedzią głową na boki.
Postanowił zamarkować swoje zdziwienie brakiem zdziwienia. Sięgnął pazurzastą łapą do sakiewki i zaskakująco zręcznie wydobył z niej długi, bardzo zielony liść. Jedzenie uspokajało nerwy. Czekając na odpowiedź chłopaka wpatrywał się w niego żując przekąskę.
- Kim jest Mara? - wychrypiał nie przestając poruszać żuchwą.
Hira, nie chcąc powtarzać już zadanych pytań, jedynie położył rękę na ramieniu chłopaka i zachęcająco kiwnął głową. Sama obecność niebiańskiego samuraja pozwalała przezwyciężyć strach wszystkim dobrym ludziom, a jego dotyk - oprócz zamykania powierzchownych ran - usuwał zmęczenie.
- Mara to przyjaciółka, nasz “zwiadowca” - wpływ Hiry sprawił, że chłopak zaczął mówić pewniej, a na jego twarz wróciły kolory - Ja jestem Erdan Silvers, terminowałem u Holgasta, czarodzieja w Kassen. Mara poszła w głąb krypty, szukać wyjścia, w którym nie ma umarlaków, a księgę musiałem zgubić w którejś zapadni, kiedy uciekaliśmy - powiedział, czerwieniąc się ze wstydu.
Yutu spojrzała na pozostałych.
- Nie zaszkodzi znaleźć. Minęliśmy kilka zapadni.
- Możemy to zrobić - Lao przytaknęła ruchem głowy. - Tylko może najpierw sprawdźmy, czy ta zwiadowczyni nie wpakowała się także w kłopoty?
- Jak dawno wyruszyła? - Hira z psem u nogi ruszył do korytarza który minęli podążając za chowańcem - Jak na razie, nie spotkały jej kłopoty które my już spotkaliśmy
- Kilka godzin temu? Pół dnia? Przepraszam, ale straciłem tu rachubę czasu. Zawsze dobrze się skradała, może jeszcze żyje?.
- Poszukajmy jej. Po księgę zawsze można tu wrócić. - Lao poprawiła łuk na ramieniu, gotowa wyruszyć jeszcze nie odkrytym przez nich korytarzem.
Yutu przemyślała decyzje innych i kiwnęła twierdząco głową.
- Macie rację. Nie ma co czekać. Księgę znajdzie się później. Qara, pójdziesz przodem?
Pandołak skończył przekąskę czując jak liściasty aromat rozchodzi się po przełyku i nozdrzach.
- Oczywiście. Tylko pilnujcie też tyłów - dodał po chwili. Spoglądając na chłopaka chciał coś jeszcze powiedzieć lecz po namyśle wstrzymał się.
Korytarze nie były zbyt szerokie więc musiał się poprzeciskać. Wpierw odsunął na bok chłopaka. Potem wciągając brzuch próbował zmieścić się obok Hiry. W efekcie zbroja paladyna zgrzytnęła nieprzyjemnie o kamień, a zimny dotyk ściany nieprzyjemnie przedarł się przez futro pandołaka. Z jego gardła słychać było niezadowolone stęknięcia przemieszane z cichym przeprosinami. Potem przyszła kolej na Lao, lecz tutaj nawet nie musiał specjalnie wciągać brzucha. Drobna elfka zniknęła na moment za cielskiem mnicha by po chwili pojawić się bez szwanku nie licząc lekko przekrzywionego nakrycia głowy. Na koniec została aasimarka. Qara próbował się przecisnąć, ale co próbował to nabijał się policzkiem na lufę jej samopału. W końcu złapał ją za ramiona i jakoś prześlizgnął się szorując zębami o lufę broni.
- Uf… - sapnął w końcu i drapiąc się po boku ruszył korytarzem, tam gdzie prawdopodobnie poszła Mara.
 
Asderuki jest offline