Wulfgar był dumny z siebie i z tego, jak udało mu się udzielić pomocy upojonemu elfowi. Nagle tamten stracił przytomność...*Cholera* - pomyślał Wulfgar - *No i co teraz? Mam go zawlec do pokoju?* Krasnolud myślał intensywnie. Widział jak wszyscy w karczmie zaczynają zasypiać w miejscach, w których siedzieli, a niektórzy wychodzą śpiewając wesoło...
- Śpiewajcie, śpiewajcie! - krzyknął głośno z zaciętą miną, jakby winił wszystkich za utratę przytomności towarzysza - jutro nie będzie wam tak wesoło...Po tych słowach Wulfgar wzruszył ramionami i wziął na plecy towarzysza [jeśli ta czynność wymaga testu, ale mam nadzieję, że nie, no to ( 8 )] i zawlókł go do swojego pokoju. Tam położył go na swoim łóżku a sam wyszedł, zamknąwszy drzwi na klucz (I Thaliona w środku :>). Postanowił rozejrzeć się gdziekolwiek za miejscem, w którym można pozyskać trochę kruszcu takiego jak żelazo, bądź chociaż dostać jakieś wyroby z tegoż materiału, które można by przetopić. |