Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2020, 21:12   #69
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzięki, MG ;)

Akcja z generatorem nie wypaliła, bowiem machina okazała się zbyt... nieporęczna jak na możliwości Marines. A że nie wypadało powiedzieć na głos, co się myśli o wałęsaniu się po kolonii, tylko zrobić dobrą minę do złej gry.
- Nie wiesz czasem, gdzie po drodze można znaleźć coś... mocniejszego? - Billy po cichu spytał Denise. - Wygląda na to, że przydałoby ci się coś na wzmocnienie.
- A gdzie my w ogóle idziemy? - burknęła dziewczyna po długiej chwili milczenia.
- Do Centrum Dowodzenia - odparł.
- Ale to zły kierunek? - zdziwiła się Denise.
- Stąd nie dojdziemy do Centrum? - Dla odmiany zdziwił się Billy.
- Bo to jest tam? - Nastolatka wskazała palcem w ścianę po prawej stronie.
- Jak tam zatem dojść najkrótszą drogą? - spytał. - Musimy powiedzieć porucznikowi... - dodał tonem dalekim od zadowolonego.
- Idziemy po Evansona, który urządza sobie samowolkę po kolonii z da Silvą, a dopiero potem do Centrum - Warknął sierżant przechodząc obok nich, kierując się na przód plutonu…
Billy skinął lekko głową, czego sierżant z pewnością nie zauważył.
- Przepraszam - powiedział cicho do dziewczyny. - I dziękuję za dobre chęci - dodał.
- - Za co ty mnie przepraszasz?? - syknęła Denise potrząsając głową.
- Że ci głowę niepotrzebnie zawracałem - odparł stale cicho.
- Aha - Padła krótka i dziwna odpowiedź.
Billy nie miał zamiaru przepraszać dziewczyny za jej "porwanie", a jej odpowiedź kończyła - chwilowo przynajmniej - dialog. A przynajmniej tę jego część.
- Kwestia ewentualnego drinka jest stale aktualna - dodał, co tym razem wywołało zmrużenie oczu u dziewczyny, gdy ponownie na niego spojrzała.
- Jak… jak się coś znajdzie… - powiedziała raczej niepewnym tonem.
- Chcesz powiedzieć, że w kolonii obowiązywała... - Przez moment szukał odpowiedniego słowa. - Prohibicja?
- Nie no, tu jest nawet bar. Ale w tym całym burdelu… - Wzruszyła ramionami.
Billy uśmiechnął się lekko.
- Może wszystkiego nie wypili - wyraził cichym głosem cichą nadzieję.
- A ten… żołnierze mogą tak sobie pić w… pracy? - spytała po chwili Denise.
- Drink dla ciebie - wyjaśnił Billy. - A ja poczekam, aż będę po pracy... Taka chwila też nadejdzie. - Uśmiechnął się lekko do niej.
- Ale ja pić nie mogę... - Powiedziała wyjątkowo cicho Denise.
Billy spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Jesteś za młoda? - spytał. - Hawkes by mnie zastrzelił za rozpijanie małolaty... Ile ty masz lat?
- Siedemnaście - wycedziła Denise.
- No to jesteś dorosła... Przynajmniej na większości planet jakie znam - stwierdził Billy...i nagle dostał kantem dłoni w kark. Takim niby ciosem karate… od Nicky. Ta z kolei spojrzała na niego wyjątkowo zabójczym wzrokiem, minimalnie, naprawdę minimalnie kiwając głową w kierunku nastolatki z wyjątkowo poważną miną.
Czy to miało znaczyć "nie wódź małej na pokuszenie" czy też "uważaj, ile srok chcesz złapać", tego nie wiedział. Na wszelki jednak wypadek postanowił zmienić temat. Z tym jednak, że - chwilowo - żaden nie przychodził mu do głowy. A raczej co jeden, to był gorszy.
- No to jeszcze kawałek drogi przed nami, zanim znajdziemy panią dyrektor. - Te słowa skierował bardziej do Nicky, niż do Denise. - A potem to już z górki - dodał tonem nie do końca poważnym. Równocześnie zastanawiał się nad niektórymi głupimi przepisami, obowiązującymi na niektórych głupich światach, gdzie można było rozbijać się samochodami, uprawiać seks czy nawet zabijać, ale piwa pić nie wolno było. Być może po to, by tych pierwszych rzeczy nie robili po pijaku.
 
Kerm jest offline