- Mariano pracował dla Giovannich, wszyscy w tej dzielnicy dla nich pracują - usłyszała stłumiony głos ze śmietnika. -
Wujaszek i Kid, uwzięli się by rozpieprzyć interes Mariano.
- Jaki interes?
- Panienki, sex, wszystko co sobie zamarzysz i masz kasę, Mariano mógł załatwić.
- W telewizji mówili, że oni nie zabijają.
- Ja tam nie wiem, ale była chryja na cmentarzu i znaleźli tam Marianno z odstrzeloną głową, w jego pomagierów też ktoś wsadził parę kulek, ale przeżyli.
- A dlaczego nie podobało się wam, że wypytuje?
- Z reporterami czy psami tu nie gadamy. Chcieliśmy cię skroić z kasy. Jakbyś była z 50 lat młodsza to byśmy się też zabawili.
Tommy słyszał jak się zbliżają.
- Dobra, szczylu. Odwróć się i gadaj dla kogo…
Ale nie dokończył widząc jak kamienie pokrywają ciało Tommiego.
Tommy odwrócił się i zamarł zaskoczony…
Obaj azjaci stali krzywiąc się z bólu, za nimi trzymając ich za karki, i najwyraźniej naciskając jakieś witalne punkty, stał Pantera.
- Widzę, że dalej robisz za przynętę? Gdzie duży?
Sierżant wszedł do bazy. Jacobs odwrócił się od komputera.
- Co się stało z łącznością?
- Uszkodzony komunikator.
- Co tam się wydarzyło? - dociekał Jacobs -
Na początku motoryka i celność były w normie. A potem nagle skuteczność leciała w dół. U mnie wszytko wyglądało w porządku. - Franko, dosięgła mnie przeszłość - powiedział ojciec Forthill -
Coś co myślałem, że zostawiłem za sobą. Dziękuję za dobre chęci, ale sam się tym zajmę.
Franko miał wrażenie, jakby ojciec Forthill żegnał się.Nie był przestraszony. Raczej pogodzony z losem.
- Co ty tu montujesz? - powiedział Max podchodząc do warsztatu. -
Zdobywasz sprawność młodego rewolucjonisty? I to babrasz się śmieciach, trzeba było powiedzieć mam tu parę rzeczy…
- Tu nie chodzi o części, ale o wykorzystanie tego co nikomu nie potrzebne. To ciężko wytłumaczyć w kilku słowach. - Odparł Duncan.
- To w takim razie kiedy indziej opowiesz, myślałem nad sprawą tych zaginionych. Jeśli to podejrzewasz w sprawie Hertza to prawda, to można by cie na wabia wystawić i śledzić. Doczepili byśmy ci nadajnik, kamerę. I szli za tobą w bezpiecznej odległości, by w razie czego wkroczyć. Może to pozwoli nam znaleźć resztę, jeśli zabiorą cię tam gdzie ich trzymają. Swoją droga, znam Hertza i jakoś nie wygląda mi na złowieszczego typa.