Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2020, 00:05   #23
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Warszawa, 22 marca 2019, piątek - część druga

Stańczyk siedzący na dole na tapczanie, z przyjemnością oglądający YT nagle głośno zarechotał. Całe szczęście nikt (łącznie z zajętym na górze mieszkania Martą Marcelem) nie słyszał jego żabiego śmiechu. Impreza jakoś toczyła się swoim rytmem. Iga świetnie dogadywała się z Krzychem. Nawet nie zauważyli kiedy usiedli razem w najlepsze rozmawiając i śmiejąc się, z czego - tylko oni wiedzieli. Sebastian jakoś radził sobie z Konradem, znaleźli wspólny temat o grach komputerowych i właśnie planowali co by tu włączyć u Marcela w co mogliby najlepiej zagrać wszyscy.

Tymczasem na górze, Marta nie uderzyła Marcela.

Odwzajemniła pocałunek. Intuicja Marcela, podpowiadała, że Marta również miała ochotę go zasmakować. Naparła na niego drobnym ciałem. Jedną dłonią nadal go obejmowała, z tą różnicą, że szybko odnalazła ona możliwość znalezienia się pod koszulką Marcela, dotknięcia jego nagich pleców. Drugą położyła w okolicach jego ucha i szyi, jakby dzięki temu mogła przytrzymać go i nie przerywać tej chwili.

To były takie miłe, ludzkie, zwyczajne-niezwyczajne rzeczy, które do tej pory były oszczędzone Marcelowi. Do końca nie wiedział, jak zareagować, a z drugiej strony jego ciało chyba wiedziało to idealnie. To co miało tu miejsce, wiele dla niego znaczyło. To nie był zwyczajny pocałunek, a również jakieś wielkie wydarzenie, przez co Marcel zaczął czuć się nieco bardziej człowiekiem. Feliński nie zamierzał przerywać całowania się, ale w pewnym momencie to miało znaczenie.
- Czasami czuję się taki samotny - mruknął. - I mam wrażenie, że życie mi ucieka, kiedy ja jestem zamknięty w tej pustej pracowni i maluję. Dzięki tobie będzie mi się bardzo dobrze od teraz kojarzyła - rzekł. - Dziękuję ci za to - powiedział, uśmiechając się do niej ciepło.
Marta odwzajemniła uśmiech. Nic jednak nie odpowiedziała. Zamiast tego umieściła palec na ustach Marcela w geście w którym ludzie zwykli pokazywać mówiąc "ciiii…" od "cicho". A ów "ciiii" szepnęła właśnie bardzo cicho. Przerwanie pocałunku wykorzystała by podjąć próbę zdjęcia z Marcela koszulki. Wyraźnie nie chciała tylko się całować.
Marcel był pijany, więc prędko ściągnął koszulkę i nie myślał zbyt wiele na ten temat. Podniósł dłoń i przesunął nią po policzku Marty. Pocałował ją raz jeszcze w usta. Była naprawdę piękna. Co więcej… dziwna. Ale on również był dziwny, więc to był komplement. Feliński poczuł krew, która krążyła w jego żyłach. Jego serce wybijało stały rytm, pełen werwy i energii. Marta sprawiła, że zaczął żyć bardziej, niż do tej pory.
Pocałował ją w szyję… a potem w obojczyk. Chciał ściągnąć z niej sukienkę i właśnie tego spróbował. Był trochę nieporadny, nie miał doświadczenia w takich sprawach.
- Rano wstałem z wielką energią, chcąc cię namalować. Teraz już chyba wiem czemu - mruknął i przesunął dłonią po jej brzuchu.
Marta i tym razem nie wdawała się w pogawędkę. Zamiast cokolwiek odpowiedzieć przeszła do czynów. Zsunęła z siebie sukienkę pozostając w czarnej, prostej bieliźnie. Odłożyła ją na bok. Przez chwilę pozwalając Marcelowi na delektowanie się widokiem jej bladego ciała pozbawionego głównego odzienia. Stanęła o krok od niego, sięgając do zapięcia swojego stanika. Zdjęła go z siebie, odłożyła na sukienkę. Przez ten czas wciąż nie odrywając od chłopaka oczu. Miała średni biust, nie za mały, nie za duży, za to jędrny, idealnie wyglądający bez biustonosza. Przejechała po nim zachęcająco palcami, jakby prezentowała skarb który oddaje w ręce Marcela. Uśmiechnęła się przy tym.

Nie musiała długo czekać, Feliński zareagował automatycznie. Jeśli była w jego głowie jakaś część odpowiedzialna za myślenie, to wypaliła się dawno temu. Może chorował psychicznie od dłuższego czasu, ale miał wrażenie, że oszalał dopiero teraz. Z powodu Marty. Zredukowała całą jego osobę do możliwie najbardziej pierwotnej, zwierzęcej formy. Marcel nie uśmiechał się wcale. Spoglądał jak zahipnotyzowany w oczy kobiety. Podniósł dłoń i chwycił jej pierś. Ścisnął ją mocno. Łapczywie. Prawie boleśnie. Marta bez wątpienia odczuwała, że ją pożądał. Nachylił się i delikatnie przesunął językiem po jej obojczyku, zostawiając mokry, błyszczący nieco ślad. Następnie przeszedł niżej i pocałował jej drugi sutek. Podrażnił go czubkiem języka i delikatnie zatoczył kółko wokół jej brodawki. Podobała mu się jędrność jej piersi. Bez wątpienia Marta była nie tylko piękna, ale również bardzo młoda i jej ciało doskonale tę młodość prezentowało.
Marta dała mu niezbyt dużo czasu na te pieszczoty. Może była bardzo spragniona bliskości Marcela, a może świadomość odbywającej się na dole imprezy? Coś na pewno wkładało w jej ruchy pośpiech.
Przesunęła opuszkami palców po jego karku, po plecach, wciąż podążając w dół. Zahaczyła biodra, by po chwili sięgnąć do zapięcia paska i spodni. Pociągnęła za nie Marcela, bardziej gestem niż siłą, kilka kroków dla niego do przodu, dla samej siebie do tyłu, by oprzeć się o najbliższy pusty kawałek ściany. Po tym przeszła do rozpinania.

Światło latarni za oknem było jedynym światłem w pomieszczeniu. Oświetlało kobiece krągłości Marty, jednak w bardzo zmysłowy sposób. Nieco odkrywało, a nieco zasłaniało, pozwalając wyobraźni grać w umyśle Marcela. A wyobraźnię miał szczególnie rozwiniętą. Wnet jego spodnie leżały na podłodze. Czuł pulsującą erekcję, która rozpierała materiał jego bokserek. Przysunął się i docisnął Martę do ściany. Z jednej strony miała za sobą ścianę, a z drugiej mężczyznę. Znalazła się naprawdę między młotem i kowadłem. I to, i to było szczególnie twarde. Wsunął palce w materiał bielizny Marty, chcąc ściągnąć ją na podłogę. Na pewno nie tylko Marta była spragniona bliskości i nie tylko w jej ruchach znajdował się ogromny pośpiech.
Marta pomogła w pozbyciu się jej bielizny. Gdy ta była już na ziemi, przesunęła ją nogą w bok, by nie przeszkadzała. Na powrót złączyła ich usta w pocałunku. Całowała namiętnie, z zachwytem i tęsknotą. Jednocześnie ostrożnie pozbawiła Marcela jego bokserek, sprawiając, że mogły opaść w dół.
Feliński przez moment poczuł się niepewnie, ale zarówno Marta, jak i alkohol sprawiły, że szybko odnalazł się w nowej sytuacji. Jego serce biło tak szybko, że zaraz miało chyba mu uciec z piersi.
- Usiądź - polecił jej krótko.
Następnie sam ukląkł i odrzucił ich ubrania na bok. Czekał, aż Marta zniży się do jego poziomu. Pragnął chwycić jej kolana, rozsunąć je i przybliżyć swoją głowę do jej kobiecości. Składać pocałunki na wewnętrznej warstwie ud, muskać ustami jej wargi sromowe, a koniuszkiem języka drażnić łechtaczkę. Sama perspektywa tego sprawiała, że jego męskość aż zaczęła pobolewać od dużej ilości zgromadzonej w niej krwi.
Marta zawahała się krótko. Posłuchała, osunęła się po ścianie do pozycji siedzącej. Dzięki temu jej twarz znów znalazła się naprzeciwko twarzy Marcela. Nie znała niewypowiedzianych planów chłopaka.
- Połóż się - tym razem ona wydała polecenie. Jej dłonie znalazły się na klatce piersiowej Felińskiego.
Marcel mógł z łatwością zmieniać swoje plany, bo cokolwiek by teraz nie zrobili, byłoby i tak cudowne. Oraz kompletnie dla niego nieznane. Poczuł dreszcz, kiedy zielonowłosa dotknęła jego skóry. Pragnął więcej i dlatego też posłuchał jej. Położył się na deskach pracowni. Były zimne, ale on był tak rozgrzany, że nawet tego nie zauważył. Poza tym jego uwaga w pełni koncentrowała się na kobiecie. Czekał na to, co teraz uczyni. Niestety w tej pozycji nie mógł obserwować jej zbyt dobrze.
Marta rozchyliła nogi Marcela. Jedną dłonią ujęła mosznę dociskając ją do prącia, a drugą dłonią tylko męskość Marcela. Zbliżyła do niej delikatne, miękkie usta. Później śliski zwinny język. Po chwili cały żołądź znalazł się w jej ustach. Z tej pozycji spojrzała na niego.
Dziewczyna nie miała zamiaru w taki sposób finiszować, więc te pieszczoty nie trwały zbyt długo. Zaraz zmieniła pozycję, tak by usiąść na Marcelu. Dzięki temu genitalia zetknęły się ze sobą po raz pierwszy, choć na razie było to delikatne zachęcające do wejścia muśnięcie. Nie mogło być nieprzyjemne, bo Marta była w tych miejscach bardzo gładka i aktualnie bardzo gotowa.
Feliński z trudem doszedł do siebie po tym, jak Marta wsunęła go do ust. Było to niezwykle miłe i osobliwe doznanie. Bardzo inne i nowe od wszystkiego, co do tej pory przeżył mężczyzna. Najmocniejszy jednak był dla niego moment, kiedy spojrzała na niego i ich oczy zetknęły się na moment. Jeszcze chwila i zapewne by doszedł, więc kobieta postąpiła mądrze, wypuszczając go z ust. Był nawilżony, sztywny i złakniony kolejnych przyjemności. Marta przejęła kontrolę i była całkiem dominująca w swoich działaniach, jednak Marcelowi to nie przeszkadzało. Miał tylko nadzieję, że nikt nie wejdzie do pracowni w tym momencie. Spoglądał na piękne, zgrabne ciało, które nad nim górowało. Odniósł wrażenie, że zielonowłosa była prawdziwą boginią seksu. Może mu się przyśniła i tak naprawdę nie istniała, bo nikt tak pociągający po prostu nie mógł być prawdziwy...
- Chcę cię poczuć - mruknął.
Rzeczywiście, miał ochotę doświadczyć śliskości, ciepła i miękkości wnętrza kobiety.
- Bo oszaleję - jęknął.
Wsparł się na przedramionach tak, aby przybliżyć się nieco do jej ciała. Pragnął ją pocałować, ale do tego ona sama musiałaby się nachylić.
Marta nie mogła przecież pozwolić na to, by jej partner oszalał. Zresztą, sama wyglądała na taką, która zaraz oszaleje. Wsparła się na jednej ręce i pochyliła do Marcela by zacząć go całować. Drugą ręką przez chwilę kontrolowała powolne łączenie ich ciał. Jęknęła rozkosznie gdy znalazł się w środku w niej. Zabrała stamtąd dłoń, objęła nią Marcela wbijając niezbyt boleśnie palce w jego plecy. Zaczęła wykonywać ruchy w przód i w tył, które dodatkowo pozwalały na subtelne ocieranie się o ciało mężczyzny. Marcel czuł przy tym jej jędrne piersi co chwilę trącające naprężonymi sutkami jego tors.

Marcel nigdy wcześniej nie odczuwał takich emocji, jak w tej chwili. Czuł się radośnie, lekko oraz szczęśliwie. Z drugiej strony odczuwał coraz większe napięcie, które rozpaczliwie domagało się rozładowania. Przysunął się i zaczął ssać jej lewy sutek, podczas gdy kobieta poruszała się na nim. Bawił się nim językiem. Przesunął opuszkami palców po łuku jej bioder. Dziwiło go to, jak pewne aspekty zbliżenia potrafiły być bardzo delikatne, drażliwe oraz nęcące… Natomiast inne agresywne, brutalne, szybkie i zwierzęce. Położył się na podłodze i chwycił jej biodra, po czym sam zaczął poruszać lędźwiami. Rytm stał się szybszy i bardziej chaotyczny. Kropelki potu zaczęły formować się na skroni Marcela. Chciał więcej… mocniej… szybciej… bardziej…
Jego partnerka zadrżała na całym ciele. Jęknęła kilkukrotnie, w cichy, subtelny sposób. Na chwilę spowalniając, niemalże zatrzymując się w swoich działaniach. Wyprężyła przy tym plecy do tyłu i odchyliła głowę z lekko rozwartymi z rozkoszy ustami.
Feliński lekko zwolnił, bo zmęczył się. I to chyba zmiana tempa na tak wolne pobudziła go dodatkowo. Kompletnie wyróżniała się na tle wcześniejszych, szybkich ruchów. Zaczerpnął powietrza i zatrzymał je w płucach. Jęknął, czując, że dochodzi. Jego dłonie przesunęły się po udach Marty, zostawiając na nich ślady paznokci. To był ekstremalnie długi i mocny orgazm. Inny niż wszystkie, które do tej pory doświadczył. Było mu niezwykle dobrze.
Gdy było już po wszystkim Marta opadła na niego, by sama zaczerpnąć tchu i odpocząć. Ucałowała go w usta.
- Iga zaraz będzie was szukać - Marcel usłyszał głos Stańczyka, tuż za plecami Marty. Dziewczyna natychmiast przestała całowac i odwróciła się by spojrzeć w tamtym kierunku.
- Stańczyk ostrzegł mnie, że Iga zaraz będzie nas szukać… - szepnął Marcel.
Wtem jednak zdał sobie sprawę z jej reakcji.
- Widzisz… słyszysz go? - jego brwi powędrowały w górę. - Na serio?
To, że miało to miejsce w świecie snów… to było jeszcze w jakiś sposób akceptowalne. Ale że w prawdziwym świecie również… to go akurat mocno zaskoczyło.
- Pocałuj mnie jeszcze raz - poprosił. - Zanim ten sen skończy się. I pryśnie - nachylił się i sam cmoknął ją w nos. - Jak bańka mydlana - uśmiechnął się lekko.
Marta najpierw pocałowała. Długo i namiętnie.
Gdy skończyła wodziła jeszcze nosem po jego policzku.
- Nie widzę go - odpowiedziała Marcelowi na pytanie o Stańczyku - ale słyszę jego głos.
- Ładna pupa, ładne cycki - oceniał Stańczyk - ale co na to Konrad? - zapytał błazen.
- Można cię wyłączyć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Marta zerkając w miejsce skąd dochodził głos. - Psujesz cały romantyzm.
Mówiąc to odsunęła się powoli od Marcela, ale tylko dolną częścią ciała, by rozłączyć z cichym plaśnięciem ich ciała.
Stańczyk zaczął rechotać jak żaba, zasłaniając usta ręką.
- Plask! - spróbował powtórzyć ten dźwięk. - To ja poczekam za drzwiami - oznajmił nadal rechocąc. - Plask!
I zniknął.

Marcel pomasował skroń.
- On jest… okropny - mruknął. - Jak dziecko.
Zaczął się szybko ubierać. Był taki zadowolony i zrelaksowany. Czuł się tak, jak gdyby coś osiągnął, choć w rzeczywistości po prostu przed chwilą uprawiał seks. Jednak to nie wydawało mu się takim zwykłym zbliżeniem. Zdawało się wyjątkowe. No cóż, to jednak był jego pierwszy raz… więc obiektywnie rzecz biorąc… Naprawdę musiało być wyjątkowe.
Na wzmiankę o Konradzie pomyślał o tym, jak by to było z mężczyzną. Na czym polegałyby największe różnice. Albo… jak by to było spróbować trójkątu z Martą. Szybko jednak odegnał te myśli i czuł się nimi lekko zawstydzony. Najwyraźniej w miarę jedzenia wzrastał apetyt.
- Co o tym sądzisz? O tym, co miało tu miejsce… o nas - zapytał Marcel. - Ja… nie spodziewałem się tego, naprawdę. To nie były moje plany. Ale się cieszę… - uśmiechnął się jakby nieśmiało.
Marta też zaczęła się ubierać. Pośpiesznie włożyła biustonosz, sukienkę. Majtki zostawiła na sam koniec, wcześniej korzystając z kawałka papierowego ręcznika, który znalazła w pracowni.
- Ja też tego nie planowałam - przyznała dziewczyna. - Dawno nie byłam z mężczyzną…
- Iga idzie - usłyszeli głos Stańczyka za drzwi, który przerwał słowa zielonowłosej. Marta przeczesała palcami włosy i stanęła naprzeciwko obrazu namalowanego przez Marcela, zupełnie jakby przyszła jej ochota na ponowne obejrzenie go.
- Czy twoja siostra już widziała ten obraz? - zapytała jakby właśnie zauważyła coś niepokojącego.
- Nie - odpowiedział Marcel. - I ciężko będzie jej to wytłumaczyć, że namalowałem cię, skoro nie znałem cię przed dzisiejszym dniem, prawda? - zapytał, kiwając głową.
Zastanawiał się, czy miał na sobie jeszcze jakieś ślady, które mogłyby go wkopać. Jednocześnie wziął nieco materiału i przykrył nim obraz, a odsłonił ten przedstawiający wisielców.
- Spójrz na mnie - rzekł, zapalając światło. - Mam na sobie ślady szminki? Albo jakieś malinki?
Wystawił głowę naprzód, żeby kobieta mogła go lepiej obejrzeć. Chciał porozmawiać też na inne tematy, ale zapowiedź Stańczyka go szczególnie zmobilizowała do myślenia w tej chwili o tym, co najważniejsze.
Marta wyciągnęła rękę w stronę jego twarzy. Przejechała opuszkami palców po jego policzku przyglądając mu się przy tym.
- Nie są widoczne gołym okiem, ale ja widzę w mojej wyobraźni każde miejsce które dotknęły moje usta - odpowiedziała.
I w tym momencie drzwi pracowni otworzyły się szeroko. Marta zaczęła cofnać rękę gdy tylko drzwi zaczęły się otwierać
- Ooooo… tu jesteście. Wszędzie was szukałam… - Iga zwykle pukała, jednak widocznie w toku pospiesznych poszukiwań tym razem zapomniało jej się. - Dołączycie do nas? - pytając o to świdrowała brata wzrokiem zupełnie jakby chciała przekazać mu jakąś ważną wiadomość (pewnie w stylu tam są twoi goście a ty się chowasz tu).

Marcel był cały czerwony na twarzy, czego nie mógł w żaden sposób kontrolować. Słowa Marty zabrzmiały w jego mniemaniu szczególnie romantycznie. Kompletnie nie spodziewał się ich i pewnie dlatego miały taką moc. Lekko oszołomiony zerknął na Igę i zinterpretował jej minę. Nie była szczególnie trudna do interpretacji.
- Na serio, Iga, w tym pomieszczeniu czas inaczej leci - powiedział Marcel. - Zazwyczaj wchodzę tutaj rano, aby malować, wychodzę po pięciu minutach, a tu już wieczór. No i tym razem zrobiło się podobnie. Czyżby artyzm zakrzywiał czasoprzestrzeń? - zapytał, idąc w stronę korytarza. - Czyżby wspaniałość mojego kunsztu doprowadziła do wyrwy w rzeczywistości! - żartował, korzystając z nadmiernie dramatycznego tonu. - Już schodzę - rzekł. - Jestem strasznie głodny teraz. Ty też jesteś? - spojrzał na Martę.
- Jasne. Jak wilk - odpowiedziała Marta, obdarzając Igę uśmiechem. - Masz naprawdę zdolnego brata - powiedziała do niej. To rozładowało trochę napięcie Igi, która przyglądała się nieco podejrzliwie Marcelowi.
- Konrad mówił, że jesteś zawodowym fotografem - zagadała Iga - przywiozłaś ze sobą jakiś sprzęt?
- Oczywiście. Nie ruszam się bez niego, zwłaszcza jadąc do kumpla który jest modelem - odpowiedziała jej Marta.
Dziewczyny ruszyły razem z Marcelem na dół kierując się w stronę zapachów jedzenia i alkoholu, którego ilość w krwi Marta postanowiła uzupełnić najpierw. Iga została przy niej zagadując o fotografię.
- No jesteś - za plecami Marcela pojawił się Sebastian z Konradem - gdzie wy się tak długo podziewaliście? Zamęczałeś damę swoją sztuką? - spytał. Konrad miał w ręku kilka gier, widocznie wybranych z tych, które razem przeglądali.

Marcel z jakiegoś powodu poczuł wyrzuty sumienia. Jakby zdradził Konrada, choć przecież tak naprawdę nie byli parą. Ledwo co byli znajomymi. Nie był mu nic winny, a na pewno nie wierność. Więc czemu Feliński czuł się, jak gdyby zrobił coś złego, będąc z Martą? Nie miał pojęcia i wolał też na ten temat nie rozmyślać. Bo nie było żadnych rozsądnych wniosków, do których mógłby dojść.
- Hej… - rzucił. - Moja sztuka… nikogo nigdy nie zamęczy. Nie zrozumiecie jej nigdy, prostaki - zaśmiał się. - W co chcieliście grać? - zapytał.
Sebastian i Konrad byli naprawdę różnymi ludźmi i zdawało się nieprawdopodobne, że dogadywali się z sobą. Ale ich widok razem w jakiś sposób cieszył Marcela. W jego głowie pojawiła się myśl, jakby to było uprawiać z nimi razem seks. W trójkę. A potem wytrząsnął ją z głowy.
Zdawało się, że po spotkaniu z Martą hormony wciąż przetaczały się po ciele Marcela. Potrzebował naprawdę zimnego prysznica.
- Mogę zagrać z wami? - zapytał, zagryzając wargę.
Stańczyk stojący w pobliżu Marcela zaczął chichotać.
- Nie do wiary - powiedział na głos - dobrze, że twoje myśli znamy tylko ty i ja.

Chociaż mogło się wydawać, że to i tak o jedną osobę za dużo…

Powieka zadrżała Felińskiemu na te słowa. Miał nadzieję, że Stańczyk się nie wygada Marcie. Bo tak naprawdę Marcel nie był do końca dumny z tych myśli. Po jednym naprawdę cudownym zbliżeniu wyszedł na zewnątrz i od razu myślał o innych ludziach. Może po prostu do tej pory tak bardzo dusił w sobie wszystkie swoje erotyczne pragnienia, że jak doszło do spełnienia jednej fantazji, zaczął od razu myśleć o spełnianiu kolejnych.

Sebastian i Konrad ochoczo przyjęli pomysł wspólnego grania, widocznie na to liczyli. Krzycho dosiadł się do nich ale zadeklarował, że chętnie tylko popatrzy. Był przy tym bardzo uprzejmy i w dobrym humorze.
- Liczy na to, że będzie mógł jeszcze pogadać z Igą - wyjaśnił Marcelowi Stańczyk - wyraźnie przypadli sobie do gustu - dodał spoglądając w stronę Marty rozmawiającej z Igą. Nie tylko on patrzył w stronę Marty, robił to też Konrad. Stańczyk uśmiechnął się szeroko pod nosem.
Ten uśmiech błazna lekko zdenerwował Marcela. Nie wiedział, co się za tym kryło. Nie sądził, żeby coś dobrego. Z drugiej strony ostatnio zdecydował, żeby zaufać Stańczykowi. A przynajmniej spróbować. Dlatego chciał liczyć na to, że gdyby działo się właśnie coś niepokojącego, to błazen by mu o tym powiedział… Nawet jeśli te marzenia brzmiały dość naiwnie.

Dziewczyny chichotały z czegoś w najlepsze. Marta położyła Idze dłoń na ramieniu i mówiła coś szeptem.
- Mam nadzieję, że Iga nie da się poderwać Marcie - odezwał się Konrad, niby miał żartobliwy ton, ale trochę też badawczy. - Twoja siostra ma kogoś? Widziałem ją z jakimś naburmuszonym blondynem? - zapytał.
Jego brat Krzysztof dosłownie zamienił się w tym czasie "w słuch", oczekując na odpowiedź Marcela odnośnie statusu jego siostry.
- Tak, ale ostatnio się trochę kłócą - rzucił Feliński.
Normalnie by nie opowiadał o związkach innych ludzi, ale był wstawiony. Naturalnie wszystkie jego opory rozpraszały się w takich okolicznościach. Był pijany nie tylko alkoholem, ale również tą całą sytuacją z Martą. Patrzył na ekran i próbował skoncentrować się na grze, ale wszystkie jego odruchy były spowolnione i ciężko było nadążyć.
- Cholera - mruknął, tracąc kolejne życie. - Wydaje mi się, że to dlatego, bo Szczepan chciał pożyczyć pieniądze na rozkręcenie swojego biznesu. A ja doradziłem Idze, żeby nie dawała mu nic, bo to wygląda na kiepski interes. Chyba nie przyjął tego dobrze. Znaczy rozumiem, że w związku jest ważne to, żeby się wspierać… Ale z drugiej strony postawił Igę w sytuacji, w której nie powinna się znaleźć, więc to było nie w porządku. I nie ma prawa być na nią zły - rzekł.
Opowiadanie o problemach innych ludzi było na tyle dobre, że pozwalało oderwać się od swoich własnych.
- Myślę, że Marcie udałoby się ją poderwać - rzekł Marcel. - Gdzieś przeczytałem, że wszystkie kobiety są bi i wierzę w to. W sensie, że przynajmniej do pewnego stopnia są.
- Marta jest lesbijką? - zapytał Sebastian nie odrywając wzroku od ekranu i świetnie kontrolując sytuację w grze.
- Wydaje mi się, że przynajmniej przez ostatnie pięć lat nie słyszałem by kręcił się obok niej jakiś facet. Raczej same laski, które zmienia jak rękawiczki. Nie pytam już o imiona - odparł Konrad.
- A wcześniej? - zapytał Sebastian, chwilę później z triumfem kończąc planszę jako wygrany. - Jupi! - powiedział w radości.

Marcel słuchał bardzo uważnie. To, jak bardzo uważnie słuchał, zaskoczyłoby go samego, gdyby tylko uświadomił to sobie. Niby wpatrywał się w ekran, ale nie potrafiłby powiedzieć, w jaką grę grali, gdyby ktoś go o to zapytał.

- Wcześniej? Miała narzeczonego, ale to smutna historia. Nie będę wam jej opowiadał, bo to jej sprawa - odparł Konrad. - Swoją drogą, jakoś nie jestem do tego przekonany, że wszystkie kobiety są bi. Przygodny seks z drugą dziewczyną by sprawdzić jak to jest nie czyni nikogo ani bi ani lesbijką, tak samo z facetami. Jeśli jakiś chłopak raz przespał się z innym nie czyni go to od razu gejem. W młodości wiele osób eksperymentuje żeby poznać samego siebie. Chociaż Iga, nie jest już taka młoda. Może dałaby się poderwać na jedną noc ale czy to czyniłoby ją od razu biseksualną, jeśli wcześniej tego nie czuła?

Temat był interesujący, choć na pewno niezbyt śmieszny. Jednak Marcel parsknął śmiechem na wzmiankę o tym, że Iga nie była już taka młoda. Pewnie gdyby to usłyszała, Konrad dostałby w twarz. Siła uderzenia miałaby potwierdzić, że jak najbardziej tkwił w niej jeszcze duch młodości. Marcel wiedział, w jakim kontekście powiedział to Konrad, ale mimo wszystko zabrzmiało to zabawnie.

- Może odkryłaby dopiero wtedy, że woli kobiety? - zapytał Sebastian.
- Ale on tu nie mieszka? Ten blondyn? - Krzysztof wciął się w rozmowę, czy raczej obok rozmowy, bo swoje słowa kierował do Marcela - Tylko się spotykają i trochę kłócą? Długo są parą? - i w zupełnie innym temacie.
Konrad uśmiechnął się pod nosem zerkając kątem oka na brata.
- Szczepan dopiero ostatnio zrobił się taki… oschły. Może ma kłopoty finansowe, nie wiem o co chodzi do końca - rzekł Marcel. - Zawsze był bardziej typem takiego radosnego pieska, który merda ciągle ogonem. Jak na mój gust był nieco zbyt ekstrawertyczny i dlatego czułem się przy nim niepewnie. Zazwyczaj prowadzę się raczej z typem artystów lub intelektualistów, natomiast Szczepan pewnie w życiu nie przeczytał żadnej książki i większość czasu przebywa w klubach lub na dyskotekach. Tak naprawdę nigdy nie zrobił niczego tak właściwie złego - powiedział Feliński. - Po prostu ja sam jestem trochę skomplikowanym człowiekiem i może był dla mnie po prostu zbyt normalny. I przez to czułem się nieswojo przy nim. Szczepan tu nie mieszka, ale często zostaje na noc. Są razem… szczerze mówiąc nie wiem jak długo, ale nie dłużej niż rok.

Następnie Marcel zamilkł na moment. Zastanawiał się przez moment.
- Tylko rzuciłem tekstem z jakiegoś czasopisma i to w dodatku kobiecego, które kiedyś kupiła Iga - zaśmiał się. - Nie wiem, czy wszystkie kobiety są bi, na pewno nie jestem specjalistą od kobiet i nie siedzę ich w głowie. Wydaje mi się, że może chodziło o to, że są bardziej otwarte w różnych kwestiach od mężczyzn - powiedział.
Potem pomyślał, że na pewnych etapach swojego życia miał kilka przyjaciółek i wszystkie koniec końców okazywały się biseksualne. Może to było czystym zbiegiem okoliczności, ale tak na serio to wyglądało. Natomiast jeśli o mężczyzn, to znał kilku gejów, ale żadnego faceta biseksualnego. Z drugiej strony to mogło wynikać z różnic w otwartości między kobietami i mężczyznami, które dotyczyły tych kwestii.
Mimo wszystko Marcel nie ciągnął dalej już tego tematu, bo już go zaczęła boleć od niego głowa. Zerknął na Igę i Martę, czy dalej z sobą rozmawiały, a także obserwował reakcje Stańczyka.
Marta akurat wstała by nalać sobie kolejnego drinka. Iga rozglądała się po stole, a kiedy odnalazła wzrokiem jakieś puste talerze zaczęła je od razu sprzątać. Wyglądało na to, że zakończyły rozmowę.
Stańczyk zaś wlepiony był w ekran z grą. Widocznie ekrany działały na niego jak lep na muchę.
 
Ombrose jest offline