Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2020, 10:53   #115
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Walka z ożywieńcem nie przypominała zwyczajnego starcia. To była egzekucja. Grad pocisków z garłacza i niezwykle celnie posłany bełt odprawiły Rebeckę po raz kolejny na tamten świat. Winckler rzucił bolasem celnie jednak jego broń – podobnie jak lina zarzucona przez Schmith – była już tylko ozdobą na nieruchomych zwłokach. Nie marnując czasu łowca wampirów schował ciało do worka. Cały pakunek został zabezpieczony mocno związaną liną. Bastian nie chciał aby była kochanka kapłana zgubiła którąś z kończyn albo w ogóle wypadła z worka. Dla bezpieczeństwa i całkowitej pewności na malutkie nadgarstki trupa trafiły stalowe kajdany byłego łowcy głów. Zapowiadało się na to, że wraz z Manfredem zaniosą ciało kobiety wprost na cmentarz.

Zgodnie z tym co mówiła Klara dziewczynka chciała sprawdzić kim była wołająca ją Zjawa. Jej rodzice powinni dostać medal za kurewsko solidne pilnowanie pociechy. Dziwne, że tak słabo pilnowane dziecko przeżyło te kilka wiosen w tak niebezpiecznej okolicy. Być może tamte tereny nie zasługiwały na swoją złą reputację?


Ukrycie dziecka w świątyni było bardzo dobrym pomysłem. Co prawda gdyby wszyscy pozostali dokonali żywota mała pewnie umarłaby z głodu, ale Bastian głęboko wierzył, że uda im się ujść z życiem. Wojownik nie oszczędzał się podczas kopania grobu. Łowca wampirów chciał nieco rozgrzać mięśnie przed starciem, które miało rozpocząć się niebawem. Winckler nie wierzył, że Płaczka nie skorzysta z okazji aby przerwać rytuał. Mieli co prawda czarodzieja, który mógł wyczarować aurę ochronną wokół kapłana, ale gdyby ta zawiodła Bastian musiał być gotowym do walki.

Przed opuszczeniem zwłok do wykopanego dołu Winckler zamierzał ściągnąć z nadgarstków kobiety swoje kajdany, ale stwierdził, że równie dobrze może to zrobić później. Mężczyzna nie chciał dopuścić aby Rebecka nagle ożyła i zrobiła krzywdę ojcu Pieterowi. Duchowny zabrał się za rytuał, a pozostali czujnie rozglądali się po okolicy. Winckler dobył tarczy, poprawił czepiec na głowie i wyciągnął swój miecz. Niestety magiczny oręż Laura zostawiła sobie. Pewnie uważała, że uda im się wystarczająco długo zatrzymywać potwora bez sięgania po magiczny miecz.

- W razie czego powinnaś dać mi magiczny miecz. – powiedział do dziewczyny wojownik zerkając na broń przy jej pasie.

Czas mijał, ojciec Weiss odprawiał swoje modły, a potwora nie było ani widu, ani słychu. Bastian korzystał z okazji wykonując krótką rozgrzewkę. Dla kogoś kto nie znał się na wojaczce mogło to wyglądać zabawnie jednak on chciał być gotowym do odparcia ataku Płaczki. Nie było takiej możliwości aby stwór dopadł kapłana. Chyba, że wcześniej przejdzie po stygnących zwłokach łowcy wampirów…

Po kilku minutach Hildebrand zaalarmował pozostałych, że upiór pojawił się na dachu świątyni. Świdrujący wrzask nieumarłej kobiety sprawił, że włosy stawały dęba. Bastian nie zdziwiłby się gdyby spłoszył on zwierzęta w odległej o całe mile wsi. Ojciec Pieter nie wyglądał jakby przejął się krzykiem kontynuując swoje dzieło. Bastian spojrzał na Laurę wyczekująco jakby oczekując, że przekaże mu ona miecz. Nic takiego jednak się nie stało. Dziewczyna chciała ograniczyć możliwość zabicia Płaczki przed końcem rytuału jednak nie miała pojęcia, że czasem lepiej było zawieść cudze oczekiwania niż stracić życie. Laura była jeszcze młoda i niedoświadczona. Wiele było przed nią – o ile jej buńczuczna postawa nie sprawi, że zginie przed zdobyciem jakiegokolwiek doświadczenia… Na jego nieszczęście Bastian pokochał ją jak córkę i nie miał zamiaru dać jej ukatrupić komukolwiek. Schmith nie ułatwiała mu tego zadania w pewnym momencie występując naprzód, rozpuszczając szczupłe ramiona i zwracając na siebie uwagę potwora.

- Masz świadomość, że „w ganianego” możesz zacząć się z nią bawić kiedy przestanie nas chronić czar Hildebranda? – zapytał łowca wampirów stojąc blisko czarodzieja i wykopanego dla Rebecki grobu.

Zamiary wojownika były dość oczywiste. Miał on zamiar nie dopuścić zwłok do ojca Weissa. Nie pomogłaby mu raczej zabawa w ganianego. Chciał stać i pilnować kapłana a gdyby Płaczka miała mu się dobrać do skóry wejść z nią w zwarcie korzystając wyłącznie z manewrów obronnych. Łowca wampirów chciał zmaksymalizować swoje możliwości obronne, w zasadzie nie wykonując ataków. Z resztą po co mu by one były kiedy jego broń nie nadawała się do zadawania obrażeń?
 
Lechu jest offline