Firolio nie tracił dnia na siedzenie w mieszkaniu, choć wygodne i większe niż jego własne, chciał skorzystać z możliwości przejścia się po mieście gdzie mógł chłonąć jego atmosferę. Każda planeta jest inna i ma swój własny niepowtarzalny „smak”. Tak jak ludzie wpływają na jej wygląd, tak ona wpływa na nich. Nie tylko na wygląd często determinowany siłą grawitacji, ale na ich psychikę, zachowania i kulturę.
Ooo jak dobrze tak iść i mieć nad sobą niebieskie niebo.
Jego miejsce pracy przypominało bardziej kopiec niż agroświat. Z rana spacer betonowymi korytarzami do archiwum, siedzenie nad aktami przy małej lampce i analizowanie raportów, przygotowanie ich analiz i możliwych postępowań. Ślęczenie, aż szef nie skończy i nie wyjdzie z biura. Często późno w nocy. Tyko kilka wycieczek do kantyny lub automatu z pobudzaczami i energetycznymi batonami. Później szef zabiera do firmowej knajpy i moralizuje, gani, nagradza zazwyczaj do północy. I tak dzień w dzień, aż siódmego dnia obowiązkowa wizyta na strzelnicy i praca nad formą. Tak, praca w terenie jest o wiele lepsza.
Miasto małych domów łączących się w bliźniaki i baraki. Rozwrzeszczana gawiedź ganiająca się z koszami zgniłej rzepy, umazana sokiem para znikająca w wąskim zaułku. Aż tryskają z nich feromony.
Adept sięgnął do kieszeni po oldschool-ową fajkę, zaopatrzoną w filtry i kostki sprasowanego syntetycznego tytoniu. Kiedy on ostatnio miał kobietę? Chyba miał jeszcze wtedy włosy. Kiedy czuł tętniącą w żyłach krew i huczenie w głowie. Tak jak tamci roześmiani młodzicy? Łóżko, archiwum, knajpa, łóżko, archiwum knajpa...
Jacyś staruszkowie siedzący pod drzewem wymachiwali rękami sącząc z wysokich kubków parujący zielonkawy płyn. Przed nimi po planszy skaczą magnetyczne imitacje antycznych zwierząt. Podchodzę do nich i pytam o zasady gry. Przedstawiam się jako Figo, osadnik zmierzający na Tsade I. Pytam o zbiory i techniki siewu. Nieufność staruszków szybko mija i narzekają stetryczałymi głosami na wszystko na czym świat stoi. Ale, potwierdzam informacje na temat problemów z maszynami rolniczymi po niepokojących zaburzeniach pogodowych oraz plotki o zaginięciu ludzi z agrostacji w okolicach gór. Zająknięcie na temat tech-kapłanów, którzy powinni już dawno zająć się maszynami. Trafiła się także anegdota na temat mechanicznego byka, jakby żywcem wyjętego z mitu o Talosie i Europie. Jednak szybko zmiarkowali, że wchodzą na tematy zbyt bliskie herezji i wrócili do gry.
Firalio skwitował żarty na temat spania w jednym łóżku z Fabio, narzekaniem na temat spartańskich warunków, jednocześnie krzywo się uśmiechając do Fabio i mrugając okiem, rozbawiony w myślach faktem, że mityczni spartanie byli w dzieciństwie dzieleni na Agoge gdzie królował homoseksualizm.
Dalszy dzień składał się się z podróży. O ile pierwsze auto wydawało się być ciasne i niewygodne przy drugim było jak limuzyna. Usiadł w części transportowej i sięgnął po fajkę. Nie odpalał jej jednak ze względu na zaduch i towarzyszy, po prostu lepiej mu się myślało z fajką między zębami. Wyciągnął swoje automatyczne pióro i pogrążył się w sporządzanym dzienniku.