Przed wyruszeniem
-Słuchaj Andy, nie masz jakieś pukawki na stanie, której mógłbyś użyczyć? Gdyby znowu doszło do jakiejś draki to nie będę miał jak was wesprzeć. Moja własna nadaje się raczej na krótszy, niż dłuższy dystans.


Pensjonat Sady
-Znowu to samo? - westchnął Dave poprawiając kapelusz. - Oj ryzykant z ciebie Andy. Żeby nie było z tego niepotrzebnej draki. Zaparkuje tutaj gdzieś auto, żeby nie stać jak frajer na środku drogi, ale jak tylko usłyszę strzały to jadę po was i się stąd wynosimy, zgoda?

Patrzył jak obaj "komandosi" przedzierają się przez las w najcichszy sposób jaki potrafili po czym zrobił jak mówił. Znalazł w miarę równą przestrzeń w której mógł się chociaż trochę skryć. Kapelusz położył na siedzeniu pasażera, a spluwę trzymał na kolanach. Tym razem nie pozwoli się tak frajersko podejść.