Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2020, 23:38   #73
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Chwilę po tym jak drzwi za Franko się zamknęły wszedł ojciec Baionetta wycierając jabłko o rękaw..
- Ciekawych masz znajomych… dobrze, że nie chciałeś ich wciągnąć w nasze sprawy. Mogli by przez to ucierpieć.
- O to akurat jestem spokojny.
- Doprawdy?
- ojciec Baionetta ugryzł jabłko - A któż jest tak odważny by mógł przeciwstawić się całej sile zakonu… to oni? Ci tak zwani bohaterowie? Wiesz, że za tym gościem kroczy diabeł?
- Wiem. I wiem też, że każdego dnia toczy z nim walkę. I wygrywa…
- odparł ojciec Forthill.
- A jeśli któregoś dnia przegra? Jeśli jest tym kim domyślam się, że jest… trupy będziesz liczył w setkach. I każdy obciąży twoje sumienie. Powinieneś dawno już podjąć kroki…
- Nie przegra. Nie jest czysty jak kryształ, ale któż w tych czasach jest? Ty, ja?

- Masz rację, - Baionetta uśmiechnął się cierpko - my nie powinniśmy świecić przykładem, ale ktoś musi robić to co konieczne.
- Ktoś musi… ale nie jak. jak odszedłem.
- I teraz wracasz do przeszłości…
- Nikt nie zginął z tego powodu.
- Jeszcze…
- Odwlekasz powiedzenie tego po co przyjechałeś.
- ojciec Forthill zmienił temat.
- Odwlekam. Ale chyba wystarczy odsuwania spraw teraźniejszych na bok. Szukam Hioba.
- To już mówiłeś
- ksiądz zgarnął pieniądze przyniesione przez Franko i włożył je do parafialnej skarbonki.
- Nie tylko ja go szukam.
- To też nic nowego.
- Szuka go Zakon Wieczności. Najwyraźniej ich nowy przywódca ma na niego apetyt.
- Jeśli przejmie jego zdolności…
- Podążasz moim tokiem myślenia
- Baionetta ugryzł kolejny kęs jabłka.


Pantera ścisnał karki i obaj azjaci zwiśli bezwładnie. To, że utrzymał ich na prawie wyciągniętych ramionach wiele świadczyło o jego sile. Mimo, że nie było tego po nim widać. To i wprasowanie w samochód Franko na początku znajomości dawało niezłe pojęcie o jego sile. Pantera odrzucił pod ścianę nieprzytomnych azjatów.
- Chodźmy na górę, po co gadać przy nich.
Skoczył i złapał za schody przeciwpożarowe…
Chwile póxniej byli już na dachu. Tu wiatr solidnie zacinał śniegiem. Gdyby nie pancerz Tommy nie wytrzymał by tu długo.
- Upewniam się, że tu sprawy zakończone, ale jak widać nie bardzo. Pewności nie mam, ale wprowadziła się tu chyba triada. Podsłuchałem ich, mówią po chińsku. Muszą mieć grubą kasę, skoro kupili kogoś w prokuraturze. A kto inny może mieć kasę? A co ciebie sprowadza?


- Giovanni powiadasz… - Jacobs podszedł do biurka i wyjął laptopa. specjalnego laptopa, miał z niego połączenie z kartoteką policji. Zalogował się i wpisał nazwisko.
- Który Giovanni? jest ich sporo.
- Uzyskałem tylko nazwisko.
- To kiepsko. Połowa szych ma to nazwisko. Ale uściślijmy to. Sprawdźmy, którzy są powiązani z narkotykami. Hmm, czterech. Dwóch chyba możemy skreślić, są za wysoko w hierarchii by osobiście nadzorować miejskich kucharzy. Trzeci rozwalił się bryką po pijaku. Ostatni, Mario Giovanni pasuje. Młody, dopiero zaczyna, jeszcze bez wyroku.

- Gdzie go znajdę? - zapytał Sierżant kończąc uzupełniać amunicję.
- Często bywa w the Vault… do wieczora będziesz miał pełne akumulatory. Tylko niewiem, czy wejście obwieszony bronią wyjdzie ci na dobre? Chyba czas sprawdzić, czy potrafisz działać w trybie incognito.


- Franko, Frankooo! - wołanie Maxa w końcu przebiło się przez odgłosy walenia w manekina. - Mamy z Duncanem zarys planu...
Nie zdążył powiedzieć nic więcej. Rozległ się sygnał “alarmowy”, Max skanował policyjne częstotliwości i algorytm wyłapywał co “ciekawsze” zgłoszenia.
Max dopadł komputera i włączył nasłuch.
- … cholera, potrzebny SWAT. Ktoś atakuje siedzibę Giovannich. Nie wiem kto to, ale się nie pierdoli. Przy bramie leży stos trupów, ze środka słychać strzały z broni automatycznej.
- Cholera, tam niedaleko jest internat szkoły
- powiedział Max. - Zbierajcie się, zadzwonię do Tommiego.


Nim Tommy zdążył odpowiedzieć panterze wyczuł wibracje komórki. Wyjął ją z kamiennej “kieszeni”.
- Czekaj, to może być ważne - powiedział i odebrał.


Niestety akcja incognito musiał zostać odłożona. Sierżant nasłuchujący na policyjnej częstotliwości usłyszał Nazwisko. To które padło już dzisiaj. Ktoś go ubiegł, albo bardzo się starał.


Pozyskiwanie środków pieniężnych z nielegalnych źródeł było czasochłonne, ale konieczne. Nie wiadomo kiedy zapadł wieczór. Mama akurat kończyła odgrzany przez siostrę obiad, gdy w telewizji pojawiła się wiadomość z ostatniej chwili. Ktoś atakował rezydencje Giovannich...


W między czasie minęło trochę czasu i nastał wieczór. U każdego czas\ biegł inaczej, ale jak to w serialach, wszystko tak się złożyło, że teraz wszędzie jest jednakowa godzina

Duncan zdążył przygotować parę zabawek, napisz mi co masz.

 
Mike jest offline