Chude i słabowite hobgobliny nie były żadnym wyzwaniem dla potężnego półgiganta, który szybkim cięciem rozorał szyję wroga. Strażnik zmarł zanim zdołał upaść na twardą kamienną posadzkę. Siła uderzenia obróciła bezwiednie ciało, które z głośnym plaśnięciem uderzyło o zimny kamień.
Amos rzucił okiem na pole walki oceniając sytuację. Kierownik tego burdelu był zdecydowanie najpoważniejszym zagrożeniem, choć drewniany człowiek również potrafił się odgryźć. Całe szczęście, że drużyna również miała swój arsenał ataków dystansowych, więc powinni sobie z nim poradzić. Ruszył biegiem wzdłuż krawędzi rozpadliny w kierunku drewniaka jednak zamiast go zaatakować skręcił w prawo. Postawił stopę na krawędzi dziury i wybił się w powietrze w niemym szale zamachnął się mieczem kreśląc złocisty szlak nad rozpadliną. Wykorzystując całą siłę mięśni i przewagę wysokości zaatakował z powietrza celując w głowę przeciwnika. Rozświetlone na blado-złoty kolor oczy płonęły morderczą, zimną determinacją gdy ostrze opadło na wodza.
Amos wylądował chwilę później pomiędzy nim a nadbiegającym niziołka. Półgigant był zdecydowanie bardziej odporny na potencjalny atak niż zwinny, ale jednak drobny bard. Archie w tym czasie Zatrzymał się i wycofał się znikając olbrzymowi z widoku.
Ostatnio edytowane przez psionik : 24-05-2020 o 16:22.
Powód: Spójność z pozostałymi notkami