Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2020, 13:02   #130
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Gveir tymczasem nie słuchał słów boga. Skupił się. Oczywiście, walka z Panem Snów zapewne zakończy się ich porażką, jednak z drugiej strony, czy tak naprawdę perspektywa pojedynku z bogiem była tak bardzo różna od tego z Panią Lasu? W obu przypadkach, nie zamierzał dać za wygraną.

Gveir przeczuwał, że mag nie mówi im wszystkiego. Z czasem trzeba będzie wypytać się go o wszystkie sekrety, którymi się nie podzielił.

Spróbował wyobrazić sobie, jak nić pęka.

Esmond kątem oka obejrzał się na pozostałych. Choć w ostatnich dniach coraz mocniej niepokoiło go zachowanie Ristoffa, to pozostawał on wciąż osobą wobec której miał dług wdzięczności i kompanem podróży.

Pamiętając swe doświadczenia z armii i poprzednich przygód zawsze pamiętał, że należało dotrzymywać wierności towarzyszom.

-Nie godzi się zdradzić Ristoffa- oznajmił ściszonym głosem- może jego metody nie zawsze są szlachetne...zwłaszcza ostatnimi czasy, ale to wciąż nasz kompan.

- W istocie. - zgodził się Hektor. - Nie zdradzimy Hebalda. Prędzej szczeźniemy, lecz jeśli trzeba będzie wpierw stawimy ci czoła… tyranie!
Hektor mocniej zacisnął dłoń na rękojeści miecza i ustawił się w pozycji bojowej.

- Szkoda - mruknął Siewca mimo to wszyscy odnieśli wrażenie, że ta odpowiedź go nawet bardziej ucieszyła niż zasmuciła. Wtedy też kilka rzeczy stało się na raz. Bóstwo zrobiło energiczny ruch aby pociągnąć za nić. Therion krzyknął wyciągając swój miecz zamachując się. Na koniec Izabela wykrzyczała jakieś słowa wyciągając swoje ręce ku chaotycznemu niebu.
Siewca spojrzał zaskoczony na urwaną nić w swojej dłoni. Therion przeciął ją jednym płynnym ruchem. Potem wokół ciał Gveira, Esmonda i Hektora pojawiła się zbroja. Była bezkształtna i płynna niczym woda.
- Użyjcie swojej wyobraźni! Trzeba go wypchnąć! - krzyknęła Izabela stojąca bardzo blisko dziury. - Teraz mamy idealny moment!

Gveir skoncentrował się jeszcze bardziej. Wyglądało na to, że w tym wypadku siła mięśni nie da niczego. Oczywiście, nadal to była walka, było to coś, co Gveir znał najlepiej. Nie miało znaczenia to, co było bronią, czy to miecz, mizerykordia, czy też siła woli wymierzone prosto w serce wroga. Liczyła się walka. Artamen!

Krzyknął, przywołując wspomnienia, które nagle odżyły w jego umyśle. Przypomniał sobie twarze tych, których zabijał - dla pieniędzy czy też dla filozofii. Bezimienni najemnicy, którzy dokonali żywota zupełnie jak on kiedyś to zrobi. Wyobraził sobie, jak cieniste postacie szyją z łuków, rzucają włóczniami lub rzucają się na Pana Snów.

Im prędzej ta zewnętrzna siła usunie się z jego umysłu… Tym lepiej dla niego. I wszystkich tutaj.

Słysząc słowa Izabeli, uwaga Esmonda od razu skupiła się na nietypowej zbroi. Sam nie był wyszkolony w korzystaniu z ciężkich pancerzy, jednak przypomniała mu ona baśnie, których tak wiele słuchał jako dziecko.
Sugerując się słowami Magini, wyobraził sobie jak pancerz powstaje, by jako bajkowy rycerz stawić czoła złu, objawiająceu się pod postacią Pana Snów.

- Wyoghrbaźni? - Hektor powtórzył za Izabelą..
Jak istota bez przeszłości mogła sobie wyobrazić cokolwiek co byłoby w stanie równać się z bogiem?
… ale przecież rycerz miał przeszłość. Jej fragmenty wciąż tkwiły w pamięci, odgrzebane przez sny i wizje.
Wyobraził sobie zatem że dosiada olbrzymiego gryfa, tego samego którego w poprzednim życiu minął w zamkowym korytarzu. Na jego wierzchu zamierzał stoczyć tą walkę.
...miał też swoje obecne życie, które przyniosło ze sobą równie niewiarygodne widoki.
Wyobraził sobie tabun koni, takich samych jak ten którego widzieli przy wiosce. Stworzenia skradzione przez boga snów, zwracające się przeciwko niemu. Tratujące go.

Każdy miał inne wyobrażenie siły i potęgi. Hektor z Gveirem wybrali namacalną siłę. Ich szare zbroje zakłębiły się tworząc zastępy wojowników i wierzchowców, które naparły na Siewcę. Ten zaskoczony zachwiał się, ale ustał pod naporem ataków. Uśmiechnął się pobłażliwie jak na próby dzieci zdominowały nowania dorosłego. Szybko jednak mina mu zrzedła. Oto koło Hektora i Gveira stanął świetlisty rycerz, w zbroi błyszczącej niczym lustro. Z jego hełmu sterczały białe pióra, a na plecach powiewała biała peleryna. Biła od niego aura pewności i spokoju. Oto przybył rycerz z opowieści, który zawsze ratował przed zgubą. Nawet Izabela otworzyła usta w zdziwieniu na ten widok.
Gveir słyszał kiedyś opowieść o tym rycerzu lecz nie jemu była opowiadana. Hektor zaś doznał nagłego olśnienia. Ta historia stała się dla niego motywacją aby stać się tym kim był.

Przez moment Hektor patrzył oniemiały na Esmonda-rycerza. Oczy szeroko rozwarte, rybie usta w grymasie zdziwienia, który jednak po chwili zaczął przeradzać się w uśmiech. Utopiec podniósł miecz ku górze i wydał z siebie okrzyk radości. Gryf na którym siedział podniósł się na tylne łapy. Pozostało tylko zaszarżować…

Esmond spojrzał na swe ręce okute w baśniową zbroję. Choć nie spodziewał się takiego obrotu spraw, uśmiechnął się wyczuwając lekką ironię. Jego dłoń nieświadomie zacisnęła się na rękojeści miecza. Zamaszystym ruchem dobył bogato zdobiony półtorak, nieco zaskoczony tym, że podświadomie wyobraził sobie typ broni, którego nie używał od lat.
Z zadumienia wyrwał go radosny okrzyk Hektora zasiadającego na majestatycznej bestii. Obejrzał się na towarzyszy i pewniej chwytając broń, śmiałym krokiem ruszył by wraz z nimi stawić czoła Panu Snów.

Gveir krzyknął, wznosząc w powietrze jedno z Ostrzy Furii. Jego dwaj kompani zdali się dysponować siłą własnej broni, on jednak, w świecie snów, zamierzał przezwyciężyć ich pana przez przywołanie nieskończonych legionów. Krzyknął rozkaz, a zewsząd wyłoniły się cieniste sylwetki wojowników, które ruszyły do ataku.

Rzucili się przed siebie. Dwójka rycerzy na czele armia cieni. Mina Siewcy była warta zapamiętania. Wściekłość zmieniająca się w bezradność kiedy widma zaczęły go wypychać wraz z dwójką rycerzy. CI byli częścią tej fali, która raz po raz uderzała. To wszystko było nierealne niczym sen. Sen! Izabela krzyknęła coś wymachując rękoma i obraz się potłukł. Nie ruszyli się z miejsca stojąc i niemrawo się patrząc przed siebie. Wiedzieli co jednak mieli zrobić. Hektor wzniósł się na skrzydłach gryfa, aby zapikować wprost na pozycję dziury. Siewca złapał wymyślonego gryfa i go odepchnął cofając się o krok. Wtedy też zaszarżowały konie. Choć żaden nie wpadł wprost na boga ich ilość i pęd zmusiły go do zrobienia kolejnego kroku. Kolejny był Esmond. W swojej świetlistej zbroi oślepił go na moment. Wykorzystując okazję pchnął mieczem. Ten nie wbił się nawet, ale odepchnął bóstwo. Ostatni byli cieniści wojownicy. Choć Gveir nie wzywał go, Therion zaszarżował wraz z nimi. Niczym lawina spadli wprost do dziury omiatając swoimi cienistymi atakami Siewcę. W końcu stracił zaczepienie. W końcu nie dotykał krawędzi umysłu.
- Pożałujecie tego! Znajdę was i nic nie zostanie z waszych umysłów! - krzyknął zaczynając dryfować w nicość. Na odejście pokazał trzymaną w ręku urwaną nić niczym obietnicę. Chciał chyba jeszcze wskazać na Gveira lecz w ciemności w jakiej niknął coś zakrakało i bóg odwróćił spojrzenie niknąc zupełnie. Potem zniknęły zbroje i gryf, oraz cała armia.
Izabela nie czekała aż opadną emocje. Słychać było jak wymawia kolejne inkantacje. Dziura zaczynała maleć. Kiedy nie zostało już jej wiele na jej krawędzi przysiadł kruk o czerwonym oku. Łypnał na wszystkich po kolei i odleciał w ciemność. Dziura zniknęła. W jej miejscu była teraz biała plama.
- Wybacz mi, ale tylko tyle mogłam zrobić. Będziesz miał wciąż braki w pamięci pomimo tego, że zwróciłam ci tę, która została u mnie. Póki co jednak to co jest jest bezpieczne.
Kobieta wydawała się wyraźnie zmęczona.
- Myślę, że czas się obudzić.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline