24-05-2020, 19:22
|
#238 |
| Northside, 4 listopada 2021, 02:40
Drzwi huknęły za gośćmi, kończąc w ten spektakularny sposób pełen napięcia dzień i odcinając go grubą krechą od mającego nadejść poranka. Dick rozejrzał się półprzytomnym wzrokiem bo pozostałym po wyjściu Latynosa i Negra syfie konstatując, że w głowie ma niezgorszy bałagan. Długie litanie pytań, które chciał zadać mieszały mu się i nie pozwalały składnie zwerbalizować.
Widok zhandlowanego już działka Arasaki, przypomniał strach, ból mięśni i paskudnego kleksa w majtkach, które doprowadziły go do tej chwili, pokiwał tylko głową w kierunku zamroczonego alkoholem Vadima, mając nadzieję, że rusek pamięta o czekających na światło dnia wyzwaniach.
- Rano odbieramy kompa z miejskiego sejfu, później uderzam z kefirem. Potrzebuję nico gotówki. Wrócę na umówione spotkanie z Clarentsem. - zdołał sklecić w miarę składne zdania. - Widzieliście kolesie byli cały czas wpięci? Nasunęło mi to kilka pomysłów na inwestycję w sprzęt. Powinniście zakupić sobie przynajmniej zestawy słuchawkowe do smartfonów. A i Wieprz nie powinien się na razie pokazywać na mieście, bo portale już zakochały się w jego pysku z akcji pod metą Patatos.
Powlókł się do własnej celi, dopiero wtedy wypiął się ze sprzęgu. Rozbolała go głowa, łyknął proszek i wsmarowując przeciwzapalne żele w klatkę piersiową i plecy, zajrzał jeszcze do Sida, tknięty jakąś powracającą myślą. Zastał go z pistoletem i papierosem przy oknie. Osobiście wolałby wydać kasę na jakiś skuter, ale widać chłopaki przywiązywali szczególną wagę do narzędzi dekapitacji, odwrotnie jak on.
- Dzwoniłeś do Zappa? Pomyśl o tym, najlepiej z miasta z jakiegoś niemonitorowanego automatu. Bay, bay.
Ustawił budzik na siódmą, co dawało mu ledwie cztery godziny dobrego snu. Zasnął jak padł w szlafroku, zawinięty w ciepły śpiwór. Żadnych snów, żadnych płytkich stanów, tylko głęboki sen. |
| |