Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2020, 19:50   #24
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Poszukiwania świni

- Macie psa? O, to dobrze, może coś wywęszy.
Kummel nadrabiał miną. Widać było, że marsz go męczy, ale nie poskarżył się ani słowem. To nie zmieniało faktu, że zwalniał ich. Gdy dotarli do trupa bestii, splunął na ziemię i otarł czoło z potu.
- Nie wyciągnąłem strzał z niego, wolałem je zostawić. Konrad go potem usiekł, ale bestia walczyła zaciekle, choć przecie poraniłem ją mocno.

Szarak puścił psa luzem, dając mu ponownie do powąchania narzutę z fotela Lankdorfa.
- Szukaj Paszczak, szukaj!
Ten z nosem przy ziemi kręcił się niemal w kółko, ale gdy odeszli trochę od trupa, szczeknął głośno.
- Złapał trop! Idziemy!
Bohaterowie mieli oczy dookoła głowy. Bardziej niż grozy z lasu obawiali się o staruszka. Doszło do tego, że gdy przyspieszyli za psem i wystające konary stały się nie lada zagrożeniem rozciągnęli się na ścieżce. Garil starał się trzymać środka formacji, między wysuniętym Paszczakiem a zamykającym stawkę Victorem.

Elke nie była przyzwyczajona do chodzenia po kniei, ale tym razem marsz nie należał do bardzo uciążliwych ze względu na człapiącego powoli Victora. Kobieta szła przed nim, ale co jakiś czas odwracała się, by sprawdzać, jak sobie radzi. Widać było, że taka wycieczka dużo go kosztuje, choć się nie uskarżał. Oprócz oczywistego zerkania na mężczyznę, cyruliczka rozglądała się po okolicy, podążając bez słowa za pozostałymi i Paszczakiem, który najwyraźniej złapał trop.
Dość szybko ścieżka zmieniła się w ścieżynkę, a chwilę potem i ona zarosła całkiem roślinnością. Drzewa wyciągały po nich zakrzywione konary, a z głębi lasu dobiegało jakieś wycie. Teren robił się podmokły.
- Uważajcie, bagniska nie są duże, ale można wpaść w pułapkę.
Victor spóźnił się z ostrzeżeniem. Nieostrożny Gerhardt zapadł się znienacka w błoto po kolana. Spróbował się wyszarpnąć, ale maź tylko wciągnęła go jeszcze głębiej.
- No i mam za swoje - mruknął - Podajcie jakąś gałąź albo linę, i do pnia przywiążcie - poprosił.
Garil pierwszy ruszył z pomocą z użyciem młodego drzewka, które na raz odciął siekierką od ziemi.
- Chwytaj - rzekł, podając Gerhardtowi grubszy koniec.
- Gdybyście potrzebowali z czymś pomocy, mówcie - powiedziała, przyglądając się “akcji ratunkowej” Gerhardta. Wolała się tam na siłę nie pchać, bo mogłaby tylko przeszkadzać, zamiast pomóc. Nie była zresztą potrzebna, krasnolud nie miał problemu z wyciągnięciem młodego zarządcy z bagniska. Ucierpiała jedynie jego duma, no i niestety jeden z butów Gerhardta pozostał już na wieki w błotnistej pułapce.
- Dzięki - rzekł uratowany, owinął stopę szmatami i postanowił bardziej uważać na przyszłość. W wiosce jakieś łapcie się znajdą pewnie. A tymczasem zainteresował się wyciem, by odciągnąć myśli od nieprzyjemnej przygody.
- To wilki, czy coś innego? - zapytał Victora. Był w końcu mieszczuchem i wycie słyszał tylko w psiarni albo gdy żona Hrabiego chciała go przekonać do spełnienia jej zachcianki.Ten tylko przecząco pokręcił głową w odpowiedzi.
- Wiem, że to pewnie niezbyt rozsądny pomysł, ale chyba powinniśmy iść to sprawdzić - powiedziała Elke i na wszelki wypadek wyciągnęła swoją procę. Solidny kamień umieściła na kawałku materiału przytroczonym do pętli z rozciągliwej skóry.
- Spokojnie, nie wiadomo co to i gdzie jest. - Łowca wykorzystywał całą tę sytuację, by złapać oddech. - Nam trzeba szukać świni albo Konrada, a nie dodatkowych kłopotów.
- Hmpf - parsknął Garil intensywnie rozglądając się za Paszczakiem. Dokąd psi nos miał ich poprowadzić dalej?
- Co nie znaczy, że szukając jednego, nie napotkamy przy okazji drugiego - odparła Victorowi cyruliczka. - Ja tam wolę być przygotowana.
- Wzięliście mnie ze sobą, bo znam się na lesie lepiej, niż wy.
- Złapał Elke za ramię powstrzymując ją od wdepnięcia w podobną pułapkę, jak Gerhardt. - Na razie skup się na omijaniu rozpadlin z wodą i błotem.
Udało się, po kolejnej godzinie poczuli pod stopami twardy grunt. Teren przed nimi wznosił się, a roślinność wyglądała na wyschniętą. Drzewa ogołocone były z liści, rzadkie kępki żółtawej trawy pojawiały się tu i ówdzie.
- Dajcie mi chwilę. Muszę odpocząć.
Victor rzeczywiście nie wyglądał za dobrze. Otarł czoło patrząc na wyrywającego się w przód psa.
- Tak daleko to my się raczej nie zapuszczali w puszczę...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline