| Kerm, dziękuję za dialog! :) Rzucony przez nią czar trafił wodza i nawet nieźle go poranił, ale nie wyeliminował z walki. Nie trzeba się było nim jednak zbytnio przejmować, gdyż Willie uśpił hobgoblina a resztę w swoim stylu załatwił Amos. Barbarzyńcy nie spodobał się jednak sposób, w jaki pozbył się przywódcy zielonych i Elora mu się nie dziwiła - takie zakończenie walki nie było żadnym wyzwaniem dla potężnie zbudowanego mężczyzny. Gdy krzyknął zdenerwowany w kierunku gnoma, kapłanka podeszła bliżej, tak, by w razie czego stanąć na drodze towarzysza. Jeszcze tego im brakowało, by kompani skakali sobie do oczu. - Mamy jeszcze zagajnik do sprawdzenia, a tam na pewno znajdziesz dla siebie odpowiednie wyzwanie, Amosie. Cieszmy się, że potyczka szybko się skończyła i nie ponieśliśmy żadnych strat - powiedziała do niego spokojnym tonem, patrząc mu w oczy.
Amos i tak chyba nie zamierzał kontynuować tej utarczki, gdyż odszedł bez słowa, a po chwili znaleźli na palcu hobgoblina pierścień rodowy Hurcele. - Tak, połowa za nami... nie zdziwiłabym się, gdybyśmy wrócili tylko z pierścieniami - odrzekła barbarzyńcy.
Po walce podeszła do siedzącego pod ścianą Brana i spojrzała na jego rany.
- Pomóc ci z tym? Powinniśmy szybko usunąć te kolce, a potem założyć opatrunek. Mogę też cię podleczyć magicznie, jeśli chcesz - uśmiechnęła się do niego. - Mam też mikstury, jeśli byś potrzebował.
- Zwinne i delikatne paluszki będą mile widziane - odparł Bran, wydłubując ostrożnie jeden z kolców. - A i pomoc w podleczeniu też się przyda - dodał.
- Żaden problem - kapłanka zaczęła pomagać Branowi w usuwaniu kolców, starając się robić to najdelikatniej, jak się da. - Jak ogólnie się czujesz? Pomijając te rany oczywiście…
Bran uśmiechnął się lekko.
- Poza tym, że wiem, jak się czuje poduszka do szpilek, to nie narzekam - odparł. - Sądzę, że jedna przespana noc wystarczy, by wrócił w pełni do formy. - Wydłubał i usunął kolejny kolec. - Jeszcze dwa, trzy i będzie po sprawie.
- Co nie znaczy, że masz się z tym męczyć. Rany może nie są jakieś porządne, ale pewnie będą irytować - rzuciła, wyjmując ostatnie dwa kolce z ręki. - Wolisz mieć zdrowszy bok, czy rękę? Pytam odnośnie miejsca, w które mam wtłoczyć magię leczniczą.
- Zdecydowanie lepiej mieć sprawne ręce - odparł. - Tak że tu, gdzie widzisz te dziurki...
- Jasne. - Elora spojrzała na ramię mężczyzny, wypowiedziała kilka słów i po chwili Bran poczuł przyjemne ciepło w zranionych miejscach. Krwawe dziurki zaczęły się zasklepiać, aż zniknęły zupełnie, jakby nigdy wcześniej ich tam nie było. - Proszę bardzo, jak nowa.
- Stokrotne dzięki - powiedział. - Jesteś wspaniała... W razie konieczności zrewanżuję się i też będę służyć pomocną dłonią - zapewnił, równocześnie sprawdzając, jak działa "naprawiona" ręka.
- Żaden problem, miło, że mogłam pomóc - uśmiechnęła się do zaklinacza, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Może nie jest to najlepsza chwila, ale wtedy, w tych lochach, gdzie znaleźliśmy Shinrę i koboldy, nie wyglądałeś na zbyt zachwyconego tym, że chcę zostawić jaszczurki.
Bran z trudem opanował chęć wzruszenia ramionami. Było... i nie warto było do tego wracać. Ale skoro pytała...
- Dziwisz się? - Spojrzał na kapłankę. - To było okrutne. I pozbawione sensu.
- To miało sens. Gdybyśmy je wypuścili, pewnie nawet by nie zdążyły dojść do drzwi, a już były by martwe. Wiesz, jakie nastroje panują w naszej drużynie odnośnie koboldów - odpowiedziała zupełnie spokojnie, wyjaśniając swoje podejście do tematu.
- Naszego... hmmm... miłośnika koboldów... dałoby się powstrzymać - odparł. - Wystarczyłoby, żebyś mnie poparła. A zostawienie ich tam to też jak wyrok śmierci, tyle że ciut odsunięty w czasie.
- Nie sądzę, żeby to był wyrok. Uwolnimy je, gdy będziemy wracać, tak, jak mówiłam - odrzekła. - Poza tym nawet Meepo zgodził się na zaproponowane rozwiązanie, bo liczył, że urośnie w oczach wodza. Nie chcę teraz rozstrzygać, kto miał rację, a kto nie, tylko chcę, żebyś zobaczył mój punkt widzenia.
- Rozumiem - odparł, nie do końca szczerze, Bran. - Nie wiadomo, kto do nich dotrze pierwszy... Na przykład gobliny, które przed nami uciekły. Albo jakiś gobliński patrol, kontrolujący posterunki. Jeśli nie wrócimy, to co wtedy?
- Widzę, że chcesz chyba wywołać u mnie jakieś wyrzuty sumienia, Branie, ale ci się to nie uda - uśmiechnęła się do niego. - Równie dobrze mogą trafić na koboldzi patrol, który ich uwolni. Poza tym, dto są złe istoty, a ich walka z goblinami nie jest naszą sprawą. Być może była chwilowo, dopóki Calcryx nie rozsmarował Meepo na ścianie. No ale chyba nie ma co wałkować tego tematu, prawda?
- Przedstawiłem tylko mój punkt widzenia. - Uśmiechnął się. - Z pewnością masz wiele racji. Również w tym, że warto temat zamknąć i wyrzucić klucz. - Uśmiechnął się do niej.
- Zdecydowanie - odpowiedziała również z uśmiechem. - Z innych spraw, z Amosem znaleźliśmy jeden z pierścieni rodowych, które chciała odzyskać Kerowyn. Był na paluchu wodza goblinów. Mam przeczucie, że rodzeństwo nie skończyło zbyt dobrze swojej wycieczki w ruiny.
- Ją bym się rodowego pierścienia nie pozbył bez walki - odparł. - Ale jest szansa, niewielka, że siedzą goli i bosi w jakiejś klatce.
- Biorąc pod uwagę, że Shinra jakimś cudem przeżyła, może oni też żyją. Choć z drugiej strony, skoro zostali zabrani do szalonego druida… - nie dokończyła. - Cóż, na pewno niebawem się przekonamy. Pora coś zjeść i odpocząć, ty również nabieraj sił. - Uśmiechnęła się do niego.
- Bez wątpienia masz rację. - Odpowiedział uśmiechem. - Znajdziemy jakieś ładne miejsce i zorganizujemy nocleg.
Podniósł się, a Elora skinęła mu głową, uśmiechając się lekko.
Po rozmowie z Branem przyjęła swoją część pieniędzy znalezionych przez Archiego i Williego w skrzyni, usiadła sobie pod ścianą i z plecaka wydobyła zapakowane solidnie jedzenie. Czuła ssanie w żołądku, więc rozpakowała porcję, którą miała zjeść: miała chleb, ser, trochę suszonej kiełbasy, kawałek ciasta a to wszystko miała zamiar przepijać wodą zmieszaną z piwem. I chociaż była potwornie głodna, jadła powoli i jakoś ciężko jej to wszystko wchodziło. Zrzucała to na karb zmęczenia, bo gdy tylko napełniła trochę brzuch, poczuła, jak oczy jej się zamykają a ciało ogarnia przyjemne ciepło.
Dokończyła kolację, a potem zagadnęła towarzyszy.
- Jeśli mamy tu nocować, to dobrze było by, gdyby część spała w tej komnacie, a część w tej dużej, skąd przepędziliśmy gobliny. Na przykład pod drzwiami. Tak w razie czego, żeby mieć oko na dwa pomieszczenia. No i wystawienie wart nie będzie złym pomysłem moim zdaniem. Jest nas sporo, więc każdy zdąży się wyspać, a przynajmniej nikt nas nie zaskoczy w nocy. - Ziewnęła nagle, zakrywając usta dłonią. - Co wy na to? healing word. Bran odzyskuje 5 hp. |