Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2020, 17:43   #204
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Kerm, dziękuję za dialog! :)

Rzucony przez nią czar trafił wodza i nawet nieźle go poranił, ale nie wyeliminował z walki. Nie trzeba się było nim jednak zbytnio przejmować, gdyż Willie uśpił hobgoblina a resztę w swoim stylu załatwił Amos. Barbarzyńcy nie spodobał się jednak sposób, w jaki pozbył się przywódcy zielonych i Elora mu się nie dziwiła - takie zakończenie walki nie było żadnym wyzwaniem dla potężnie zbudowanego mężczyzny. Gdy krzyknął zdenerwowany w kierunku gnoma, kapłanka podeszła bliżej, tak, by w razie czego stanąć na drodze towarzysza. Jeszcze tego im brakowało, by kompani skakali sobie do oczu.
- Mamy jeszcze zagajnik do sprawdzenia, a tam na pewno znajdziesz dla siebie odpowiednie wyzwanie, Amosie. Cieszmy się, że potyczka szybko się skończyła i nie ponieśliśmy żadnych strat - powiedziała do niego spokojnym tonem, patrząc mu w oczy.
Amos i tak chyba nie zamierzał kontynuować tej utarczki, gdyż odszedł bez słowa, a po chwili znaleźli na palcu hobgoblina pierścień rodowy Hurcele.
- Tak, połowa za nami... nie zdziwiłabym się, gdybyśmy wrócili tylko z pierścieniami - odrzekła barbarzyńcy.

Po walce podeszła do siedzącego pod ścianą Brana i spojrzała na jego rany.
- Pomóc ci z tym? Powinniśmy szybko usunąć te kolce, a potem założyć opatrunek. Mogę też cię podleczyć magicznie, jeśli chcesz - uśmiechnęła się do niego. - Mam też mikstury, jeśli byś potrzebował.
- Zwinne i delikatne paluszki będą mile widziane - odparł Bran, wydłubując ostrożnie jeden z kolców. - A i pomoc w podleczeniu też się przyda - dodał.
- Żaden problem - kapłanka zaczęła pomagać Branowi w usuwaniu kolców, starając się robić to najdelikatniej, jak się da. - Jak ogólnie się czujesz? Pomijając te rany oczywiście…
Bran uśmiechnął się lekko.
- Poza tym, że wiem, jak się czuje poduszka do szpilek, to nie narzekam - odparł. - Sądzę, że jedna przespana noc wystarczy, by wrócił w pełni do formy. - Wydłubał i usunął kolejny kolec. - Jeszcze dwa, trzy i będzie po sprawie.
- Co nie znaczy, że masz się z tym męczyć. Rany może nie są jakieś porządne, ale pewnie będą irytować - rzuciła, wyjmując ostatnie dwa kolce z ręki. - Wolisz mieć zdrowszy bok, czy rękę? Pytam odnośnie miejsca, w które mam wtłoczyć magię leczniczą.
- Zdecydowanie lepiej mieć sprawne ręce - odparł. - Tak że tu, gdzie widzisz te dziurki...
- Jasne. - Elora spojrzała na ramię mężczyzny, wypowiedziała kilka słów i po chwili Bran poczuł przyjemne ciepło w zranionych miejscach. Krwawe dziurki zaczęły się zasklepiać, aż zniknęły zupełnie, jakby nigdy wcześniej ich tam nie było. - Proszę bardzo, jak nowa.
- Stokrotne dzięki - powiedział. - Jesteś wspaniała... W razie konieczności zrewanżuję się i też będę służyć pomocną dłonią - zapewnił, równocześnie sprawdzając, jak działa "naprawiona" ręka.
- Żaden problem, miło, że mogłam pomóc - uśmiechnęła się do zaklinacza, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Może nie jest to najlepsza chwila, ale wtedy, w tych lochach, gdzie znaleźliśmy Shinrę i koboldy, nie wyglądałeś na zbyt zachwyconego tym, że chcę zostawić jaszczurki.
Bran z trudem opanował chęć wzruszenia ramionami. Było... i nie warto było do tego wracać. Ale skoro pytała...
- Dziwisz się? - Spojrzał na kapłankę. - To było okrutne. I pozbawione sensu.
- To miało sens. Gdybyśmy je wypuścili, pewnie nawet by nie zdążyły dojść do drzwi, a już były by martwe. Wiesz, jakie nastroje panują w naszej drużynie odnośnie koboldów - odpowiedziała zupełnie spokojnie, wyjaśniając swoje podejście do tematu.
- Naszego... hmmm... miłośnika koboldów... dałoby się powstrzymać - odparł. - Wystarczyłoby, żebyś mnie poparła. A zostawienie ich tam to też jak wyrok śmierci, tyle że ciut odsunięty w czasie.

- Nie sądzę, żeby to był wyrok. Uwolnimy je, gdy będziemy wracać, tak, jak mówiłam - odrzekła. - Poza tym nawet Meepo zgodził się na zaproponowane rozwiązanie, bo liczył, że urośnie w oczach wodza. Nie chcę teraz rozstrzygać, kto miał rację, a kto nie, tylko chcę, żebyś zobaczył mój punkt widzenia.
- Rozumiem - odparł, nie do końca szczerze, Bran. - Nie wiadomo, kto do nich dotrze pierwszy... Na przykład gobliny, które przed nami uciekły. Albo jakiś gobliński patrol, kontrolujący posterunki. Jeśli nie wrócimy, to co wtedy?
- Widzę, że chcesz chyba wywołać u mnie jakieś wyrzuty sumienia, Branie, ale ci się to nie uda - uśmiechnęła się do niego. - Równie dobrze mogą trafić na koboldzi patrol, który ich uwolni. Poza tym, dto są złe istoty, a ich walka z goblinami nie jest naszą sprawą. Być może była chwilowo, dopóki Calcryx nie rozsmarował Meepo na ścianie. No ale chyba nie ma co wałkować tego tematu, prawda?
- Przedstawiłem tylko mój punkt widzenia. - Uśmiechnął się. - Z pewnością masz wiele racji. Również w tym, że warto temat zamknąć i wyrzucić klucz. - Uśmiechnął się do niej.
- Zdecydowanie - odpowiedziała również z uśmiechem. - Z innych spraw, z Amosem znaleźliśmy jeden z pierścieni rodowych, które chciała odzyskać Kerowyn. Był na paluchu wodza goblinów. Mam przeczucie, że rodzeństwo nie skończyło zbyt dobrze swojej wycieczki w ruiny.
- Ją bym się rodowego pierścienia nie pozbył bez walki - odparł. - Ale jest szansa, niewielka, że siedzą goli i bosi w jakiejś klatce.
- Biorąc pod uwagę, że Shinra jakimś cudem przeżyła, może oni też żyją. Choć z drugiej strony, skoro zostali zabrani do szalonego druida… - nie dokończyła. - Cóż, na pewno niebawem się przekonamy. Pora coś zjeść i odpocząć, ty również nabieraj sił. - Uśmiechnęła się do niego.
- Bez wątpienia masz rację. - Odpowiedział uśmiechem. - Znajdziemy jakieś ładne miejsce i zorganizujemy nocleg.
Podniósł się, a Elora skinęła mu głową, uśmiechając się lekko.

Po rozmowie z Branem przyjęła swoją część pieniędzy znalezionych przez Archiego i Williego w skrzyni, usiadła sobie pod ścianą i z plecaka wydobyła zapakowane solidnie jedzenie. Czuła ssanie w żołądku, więc rozpakowała porcję, którą miała zjeść: miała chleb, ser, trochę suszonej kiełbasy, kawałek ciasta a to wszystko miała zamiar przepijać wodą zmieszaną z piwem. I chociaż była potwornie głodna, jadła powoli i jakoś ciężko jej to wszystko wchodziło. Zrzucała to na karb zmęczenia, bo gdy tylko napełniła trochę brzuch, poczuła, jak oczy jej się zamykają a ciało ogarnia przyjemne ciepło.

Dokończyła kolację, a potem zagadnęła towarzyszy.
- Jeśli mamy tu nocować, to dobrze było by, gdyby część spała w tej komnacie, a część w tej dużej, skąd przepędziliśmy gobliny. Na przykład pod drzwiami. Tak w razie czego, żeby mieć oko na dwa pomieszczenia. No i wystawienie wart nie będzie złym pomysłem moim zdaniem. Jest nas sporo, więc każdy zdąży się wyspać, a przynajmniej nikt nas nie zaskoczy w nocy. - Ziewnęła nagle, zakrywając usta dłonią. - Co wy na to?


healing word. Bran odzyskuje 5 hp.

 
Umbree jest offline