Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-05-2020, 11:45   #201
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Potężny skok Amosa nie spotkał się z praktycznie żadną odpowiedzią hobgoblina. Półgigant nie czuł oporu gdy ostrze cięło bezwiedne ciało. Wylądował bezpiecznie, nisko na nogach odruchowo osłaniając się mieczem przed możliwym atakiem, ale ten nie nastąpił. Z żądzą mordu odwrócił się lustrując towarzyszących magów. Który z nich pozbawił go godnego przeciwnika? Wywinął mimowolnie młynek mieczem strzepując krew i kreśląc jasny krąg w powietrzu, gdy palącymi niebiańskim ogniem oczami przechodził pomiędzy drużyną.
- TY! - wydyszał patrząc na drobnego Williego. - ZABIJĘ CIĘ! - Oczy zwarły się w małe szparki, grymas złości wymalował się brodatej twarzy siwego wojownika. Dyszał próbując okiełznać chęć rozerwania gnoma na drobne kawałeczki. Kłykcie zbielały od zaciskania dłoni na rękojeści. W końcu dyszenie przeszło w głębokie oddychanie, blask w oczach i na ostrzu zblakł i po chwili zgasł. Amos splunął w przepaść dzielącą go od czarodzieja, po czym odwrócił się nie mówiąc słowa. Wziął ostatni głęboki oddech i skupił się na martwym ciele hobgoblina. Pierwsze co rzuciło się w oczy to pierścień, który pasował do opisu ich pracodawczyni. Ukląkł przy ciele i bezceremonialnie zdjął go wyłamując przy okazji martwy palec ze stawu.
- Połowa zadania zrobiona. - mruknął do stojącej obok Elory. Pobieżnie przeszukał ciało sprawdzając, czy nie znajdzie czegoś przydatnego. Do kosztowności dobierał się bard, więc nie spodziewał się nie wiadomo jakich
skarbów, ale pancerz, broń, czy inne przydatne w walce przedmioty.

Gdy skończył wstał oddalając się od paskudnej dziury. Nadal był zły na to, że nikt na tym poziomie nie stanowił godnego wyzwania. Ani młody smok, ani tym bardziej uśpiony przywódca hobgoblinów.
 
psionik jest offline  
Stary 25-05-2020, 11:54   #202
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Odpłata była skuteczna i po serii magicznych pocisków drzewiec padł jak ścięte drzewo. Co Brana ucieszyło, bowiem już jedna porcja kolców była niezbyt przyjemna, a kolejna ich garść to już by była zdecydowana przesada.
Odnaleziony pierścień sugerował, iż jego poprzedni właściciel rozstał się z życiem, a w najlepszym razie został pozbawiony swego ekwipunku, równocześnie zaś oznaczał dwieście sztuk złota - oczywiście po powrocie do Oakhurst. Jeśli dodać do tego zawartość skrzyni... Wyglądało to całkiem nieźle.

Radość ze zwycięstwa i zdobyczy to jedno, konieczność zadbania o siebie to drugie. A że truposzowi złoto do niczego potrzebne nie było, Bran postanowił zatroszczyć się o polepszenie swego stanu zdrowia. A przynajmniej chciał dopilnować, by to zdrowie się nie pogorszyło. Usiadł pod ścianą i zabrał się za usuwanie kolców, którymi poczęstował go karłowaty drzewiec.
Rozważania na temat tego, gdzie spędzić noc, musiały poczekać.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-05-2020, 15:32   #203
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Nim ostrza Archie’go zdołały sięgnąć celu, hobgoblin okazał się być już martwy po ataku Draugdina. Bard nigdy nie mógł się nadziwić z jaką szybkością potrafił poruszać się wielki wojownik.

”Tym razem przynajmniej nie będę musiał wycierać goblińskiej krwi broni” - pomyślał zadowolony i ruszył w stronę kufra, omijając grożącego gnomiemu magowi Amosa jakby go tam nie było.

Narastająca od początku wędrówki paranoja odnośnie pułapek opłaciła się podczas próby otwarcia skrzyni. Zatruta igła wbita w oko była ostatnią rzeczą jaką niziołek chciałby się teraz przejmować. Szybko przeliczył złote monety w kufrze i wydzielił należną część dla każdego z towarzyszy. Logicznym było, aby jedna osoba nie trzymała przy sobie całej gotówki drużyny, w końcu wypadki chodzą po ludziach (i niziołkach). Dwa onyksy schował z kolei do swego plecaka, z którego wnętrza chwilę później dobiegł go kuszący zapach suszonej wołowiny.

- Popieram propozycję Shinry. Załatwmy szybko sprawy tutaj, a potem chodźmy coś zjeść i pożądnie opatrzeć rany Brana.

 
Koime jest offline  
Stary 25-05-2020, 17:43   #204
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Kerm, dziękuję za dialog! :)

Rzucony przez nią czar trafił wodza i nawet nieźle go poranił, ale nie wyeliminował z walki. Nie trzeba się było nim jednak zbytnio przejmować, gdyż Willie uśpił hobgoblina a resztę w swoim stylu załatwił Amos. Barbarzyńcy nie spodobał się jednak sposób, w jaki pozbył się przywódcy zielonych i Elora mu się nie dziwiła - takie zakończenie walki nie było żadnym wyzwaniem dla potężnie zbudowanego mężczyzny. Gdy krzyknął zdenerwowany w kierunku gnoma, kapłanka podeszła bliżej, tak, by w razie czego stanąć na drodze towarzysza. Jeszcze tego im brakowało, by kompani skakali sobie do oczu.
- Mamy jeszcze zagajnik do sprawdzenia, a tam na pewno znajdziesz dla siebie odpowiednie wyzwanie, Amosie. Cieszmy się, że potyczka szybko się skończyła i nie ponieśliśmy żadnych strat - powiedziała do niego spokojnym tonem, patrząc mu w oczy.
Amos i tak chyba nie zamierzał kontynuować tej utarczki, gdyż odszedł bez słowa, a po chwili znaleźli na palcu hobgoblina pierścień rodowy Hurcele.
- Tak, połowa za nami... nie zdziwiłabym się, gdybyśmy wrócili tylko z pierścieniami - odrzekła barbarzyńcy.

Po walce podeszła do siedzącego pod ścianą Brana i spojrzała na jego rany.
- Pomóc ci z tym? Powinniśmy szybko usunąć te kolce, a potem założyć opatrunek. Mogę też cię podleczyć magicznie, jeśli chcesz - uśmiechnęła się do niego. - Mam też mikstury, jeśli byś potrzebował.
- Zwinne i delikatne paluszki będą mile widziane - odparł Bran, wydłubując ostrożnie jeden z kolców. - A i pomoc w podleczeniu też się przyda - dodał.
- Żaden problem - kapłanka zaczęła pomagać Branowi w usuwaniu kolców, starając się robić to najdelikatniej, jak się da. - Jak ogólnie się czujesz? Pomijając te rany oczywiście…
Bran uśmiechnął się lekko.
- Poza tym, że wiem, jak się czuje poduszka do szpilek, to nie narzekam - odparł. - Sądzę, że jedna przespana noc wystarczy, by wrócił w pełni do formy. - Wydłubał i usunął kolejny kolec. - Jeszcze dwa, trzy i będzie po sprawie.
- Co nie znaczy, że masz się z tym męczyć. Rany może nie są jakieś porządne, ale pewnie będą irytować - rzuciła, wyjmując ostatnie dwa kolce z ręki. - Wolisz mieć zdrowszy bok, czy rękę? Pytam odnośnie miejsca, w które mam wtłoczyć magię leczniczą.
- Zdecydowanie lepiej mieć sprawne ręce - odparł. - Tak że tu, gdzie widzisz te dziurki...
- Jasne. - Elora spojrzała na ramię mężczyzny, wypowiedziała kilka słów i po chwili Bran poczuł przyjemne ciepło w zranionych miejscach. Krwawe dziurki zaczęły się zasklepiać, aż zniknęły zupełnie, jakby nigdy wcześniej ich tam nie było. - Proszę bardzo, jak nowa.
- Stokrotne dzięki - powiedział. - Jesteś wspaniała... W razie konieczności zrewanżuję się i też będę służyć pomocną dłonią - zapewnił, równocześnie sprawdzając, jak działa "naprawiona" ręka.
- Żaden problem, miło, że mogłam pomóc - uśmiechnęła się do zaklinacza, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Może nie jest to najlepsza chwila, ale wtedy, w tych lochach, gdzie znaleźliśmy Shinrę i koboldy, nie wyglądałeś na zbyt zachwyconego tym, że chcę zostawić jaszczurki.
Bran z trudem opanował chęć wzruszenia ramionami. Było... i nie warto było do tego wracać. Ale skoro pytała...
- Dziwisz się? - Spojrzał na kapłankę. - To było okrutne. I pozbawione sensu.
- To miało sens. Gdybyśmy je wypuścili, pewnie nawet by nie zdążyły dojść do drzwi, a już były by martwe. Wiesz, jakie nastroje panują w naszej drużynie odnośnie koboldów - odpowiedziała zupełnie spokojnie, wyjaśniając swoje podejście do tematu.
- Naszego... hmmm... miłośnika koboldów... dałoby się powstrzymać - odparł. - Wystarczyłoby, żebyś mnie poparła. A zostawienie ich tam to też jak wyrok śmierci, tyle że ciut odsunięty w czasie.

- Nie sądzę, żeby to był wyrok. Uwolnimy je, gdy będziemy wracać, tak, jak mówiłam - odrzekła. - Poza tym nawet Meepo zgodził się na zaproponowane rozwiązanie, bo liczył, że urośnie w oczach wodza. Nie chcę teraz rozstrzygać, kto miał rację, a kto nie, tylko chcę, żebyś zobaczył mój punkt widzenia.
- Rozumiem - odparł, nie do końca szczerze, Bran. - Nie wiadomo, kto do nich dotrze pierwszy... Na przykład gobliny, które przed nami uciekły. Albo jakiś gobliński patrol, kontrolujący posterunki. Jeśli nie wrócimy, to co wtedy?
- Widzę, że chcesz chyba wywołać u mnie jakieś wyrzuty sumienia, Branie, ale ci się to nie uda - uśmiechnęła się do niego. - Równie dobrze mogą trafić na koboldzi patrol, który ich uwolni. Poza tym, dto są złe istoty, a ich walka z goblinami nie jest naszą sprawą. Być może była chwilowo, dopóki Calcryx nie rozsmarował Meepo na ścianie. No ale chyba nie ma co wałkować tego tematu, prawda?
- Przedstawiłem tylko mój punkt widzenia. - Uśmiechnął się. - Z pewnością masz wiele racji. Również w tym, że warto temat zamknąć i wyrzucić klucz. - Uśmiechnął się do niej.
- Zdecydowanie - odpowiedziała również z uśmiechem. - Z innych spraw, z Amosem znaleźliśmy jeden z pierścieni rodowych, które chciała odzyskać Kerowyn. Był na paluchu wodza goblinów. Mam przeczucie, że rodzeństwo nie skończyło zbyt dobrze swojej wycieczki w ruiny.
- Ją bym się rodowego pierścienia nie pozbył bez walki - odparł. - Ale jest szansa, niewielka, że siedzą goli i bosi w jakiejś klatce.
- Biorąc pod uwagę, że Shinra jakimś cudem przeżyła, może oni też żyją. Choć z drugiej strony, skoro zostali zabrani do szalonego druida… - nie dokończyła. - Cóż, na pewno niebawem się przekonamy. Pora coś zjeść i odpocząć, ty również nabieraj sił. - Uśmiechnęła się do niego.
- Bez wątpienia masz rację. - Odpowiedział uśmiechem. - Znajdziemy jakieś ładne miejsce i zorganizujemy nocleg.
Podniósł się, a Elora skinęła mu głową, uśmiechając się lekko.

Po rozmowie z Branem przyjęła swoją część pieniędzy znalezionych przez Archiego i Williego w skrzyni, usiadła sobie pod ścianą i z plecaka wydobyła zapakowane solidnie jedzenie. Czuła ssanie w żołądku, więc rozpakowała porcję, którą miała zjeść: miała chleb, ser, trochę suszonej kiełbasy, kawałek ciasta a to wszystko miała zamiar przepijać wodą zmieszaną z piwem. I chociaż była potwornie głodna, jadła powoli i jakoś ciężko jej to wszystko wchodziło. Zrzucała to na karb zmęczenia, bo gdy tylko napełniła trochę brzuch, poczuła, jak oczy jej się zamykają a ciało ogarnia przyjemne ciepło.

Dokończyła kolację, a potem zagadnęła towarzyszy.
- Jeśli mamy tu nocować, to dobrze było by, gdyby część spała w tej komnacie, a część w tej dużej, skąd przepędziliśmy gobliny. Na przykład pod drzwiami. Tak w razie czego, żeby mieć oko na dwa pomieszczenia. No i wystawienie wart nie będzie złym pomysłem moim zdaniem. Jest nas sporo, więc każdy zdąży się wyspać, a przynajmniej nikt nas nie zaskoczy w nocy. - Ziewnęła nagle, zakrywając usta dłonią. - Co wy na to?


healing word. Bran odzyskuje 5 hp.

 
Umbree jest offline  
Stary 25-05-2020, 19:45   #205
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Kolejny raz poszło im wyjątkowo szybko i łatwo. Bogowie musieli ich lubić. Kolejny raz nie obyło się bez ran na szczęście nic poważnego i tym razem. Nic na co nie pomogły by podstawowe czary leczące plus odpoczynek.
Wytarł miecze z posoki i schował. Złapawszy lekko zdziwione spojrzenie Archie'go potrafił je sobie wytłumaczyć. Widok potężnego smokowca wywijającego mieczami z szybkością i zwinnością atakującego drapieżnego kota potrafiła zadziwić każdego, komu nie było dane wcześniej tego oglądać.
Draugdin miał tego świadomość jednak daleko mu było do pychy gdyż wiedział, że to najkrótsza droga do popełnienia błędu, potknięcia się czy klęski. Wiedział, że był dobrze wyszkolony ale nie zapominał o tym, żeby pozostać skupionym i uważnym.

Zauważył, że Amos jest nie zbyt zadowolony poziomem dotychczasowych przeciwników jednak Elora go dyplomatycznie udobruchała.
Poza tym podział znalezionych łupów też poprawił wszystkim humory i nikt nawet nie zawahał się z włączeniem do podziału Shinry. Walczyła z nimi ramię w ramię więc było do zasłużyła.

Elora miała rację, że potrzebny był im odpoczynek i posiłek. Widząc posilającą się kapłankę nie czekał na zaproszenie. Wyjął dwie podróżne racje żywnościowe i jedno zaproponował drowce. Shinra uśmiechnęła się z wdzięcznością i zaczęła ja łapczywie pochłaniać. Nie wiadomo jak długo przebywał w klatce.

Trzeba było teraz zdecydować gdzie ostatecznie ułożą się do snu i kolejność wart.
Draugdin potrzymał propozycję objęcia pierwszej zmiany.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 25-05-2020, 22:06   #206
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Słowa pocieszenia Elory były niczym wiadro zimnej wody w deszczowy dzień. Zupełnie niepotrzebne. Amos wzruszył ramionami. Nie rozumiał co miały ewentualni przeciwnicy z dnia jutrzejszego do kompletnie rozczarowującego dnia dzisiejszego. To nie pierwszy raz kiedy przychodziło mu z trudnością zrozumienie zwyczajów panujących tak daleko na zachodzie. Jak zwykle w takich sytuacjach postanowił zbyć niezrozumiałą sytuację milczeniem.

Wziął pieniądze z przydziału ze skrzyni i schował do plecaka. Liczył, że Archie go nie oszuka na złocie, choć nigdy nie rozumiał tego pędu do żółtego metalu jakie mieli wszyscy, od małych niziołków, gnomów i krasnoludów, aż po olbrzymie, najstarsze smoki. Jego lud cenił sobie umiejętności walki i przetrwania, radzenia sobie. Złotem nie okryjesz się przed mrozem i nie obronisz przed dzikimi wilkami. Tym niemniej nie lubił być oszukiwany, nawet jeśli na czymś, na czym specjalnie mu nie zależało.

Pomimo burczącego brzucha, Amos w pierwszej kolejności przygotował obozowisko osłaniając drużynę przed potencjalnymi atakami. Mieli dwie strony skąd mógł nadejść atak. Tam skąd przyszli i tam gdzie jeszcze nie poszli.

Gdy wszystko było gotowe wyjął ze swojego ekwipunku wino i żelazne racje. Każdy wydawał się jeść swoje porcje, co ponownie zdziwiło półgiganta, który zwykł jeść w grupie i dzielić się jedzeniem. Nie skomentował miejscowych zwyczajów wiedząc, że nie jest u siebie. Zamiast tego dosiadł się do półdrowki częstując ją w milczeniu winem, suszonymi owocami, serem i suszonym mięsem.

Gdy zjedli, Amos usiadł opierając się o ścianę obok plecaka. Wyjął z niego fragment lnianej koszuli i bukłak wody. Bez krępacji opuścił spodnie do kolan sprawdzając powierzchowną ranę na udzie. Nie wyglądała poważnie, choć zaschnięta krew zdecydowanie sprawiała, że całość wyglądała dość paskudnie. Półgigant namoczył chustkę i przemył ranę zmywając krew z nogi. Wyjął z plecaka saszetkę z czymś zielonym, co zabrał jeszcze z rodzinnego domu. Pod wpływem wody zrobiła się zielona papka, która przykryła ranę, którą następnie korzystając z drugiego kawałka materiały obwinął. Ostrożnie, uważając by nie rozwalić prowizorycznego opatrunku Amos wciągnął portki na gacie. Sapnął opierając głowę o ścianę.
- Magowie powinni objąć pierwszą i ostatnią wartę. - włączył się w rozmowę o wartach. - Chyba potrzebują mniej więcej nieprzerwanego odpoczynku, żeby zregenerować swoją magię. - Nie był ekspertem i mógł się mylić, ale tak to wyglądało w jego rodzinnych stronach.
- Zanim jednak udamy się na spoczynek, może warto zobaczyć te wcześniejsze drzwi, które minęliśmy w korytarzu? - spytał głównie patrząc na niziołka, bez którego biegłości w znajdowaniu i rozbrajaniu pułapek nie zamierzał się wybierać na żadne zwiedzanie.
 
psionik jest offline  
Stary 27-05-2020, 14:07   #207
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Willie był zadowolony z przebiegu bitwy. Sprawność ich wszystkich, jako drużyny naprawdę napawała czymś w rodzaju dumy. I nawet czarna elfka, na którą początkowo się nie wiadomo dlaczego boczono zrobiła swoje, udowadniając, że jest gotowa zbrojnie pomóc w razie potrzeby. A potrzeba była. Perspektywa starcia z wampirycznym drzewem zajmowała myśli czarodzieja niemal cały czas. I choć kilka problemów udało się rozwiązać, to ten trzeba było odłożyć do jutra. Złoto, które zebrał jako część swojego łupu skrzętnie schował, i choć bardziej zależało mu na kamieniach szlachetnych, i był gotów nawet zamienić swoją dolę na jeden czy dwa kamyczki, kruszec też stanowił pewien konkret. Tym bardziej, że w sakiewce czarodzieja od czasu wczorajszej pijatyki hulał wiatr, i zapowiadało się, że pająk umości sobie tam legowisko. Pająk został grzecznie wyproszony i zostawiony w jakimś kącie, aby nałapał nieco much, a tymczasem brzęczące monety przyjemnie obciążyły sakiewkę czarodzieja.

Czarowanie nieco wyczerpało czarodzieja. Wczorajszy wieczór, pełen alkoholu zrobił swoje, choć Willie nie pierwszy raz pracował na kacu, to jednak atmosfera tych lochów dała mu nieco w kość.

Kiedy jednak Archie zaproponował zwiedzanie innych pomieszczeń, nie mógł odmówić.
Tak jak perspektywy wznoszenia pułapek i barykad. Odsunął swój płaszcz, pokazując narzędzia ciesielskie.
- Jestem wprawnym cieślą. Możemy tu zbudować takie zasieki i transzeje, że nawet dorosły smok nas stąd nie wydłubie - zaśmiał się uspokajająco, jednak pomysł Elory o rozdzieleniu się na dwie grupy przy nocowaniu już mniej mu się podobał.
- Nie powinniśmy się rozdzielać, a przynajmniej nie wychodzić poza obręb zabezpieczonej komnaty. Raz, że stwory które będą chciały się przedrzeć przez zabezpieczone przejścia narobią rabanu i obudzą wszystkich, a dwa, że póki nie śpię, mogę co jakiś czas sprawdzać sową sąsiednie pomieszczenia. Jakbym zamiast warty mógł być po prostu co jakiś czas być budzony, mogę zaplanować coś w rodzaju patroli, bez narażania nikogo - doradził gnom.

- Możemy przejść się po truchło smoka. Słyszałem, że ogony smoków to prawdziwy rarytas. W dodatku można go od razu oprawić i zebrać trofea i komponenty - zauważył czarodziej idąc za Archiem i Amosem
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 28-05-2020, 07:31   #208
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Shinra skinęła głową Archiemu i uśmiechnęła się, przyjmując część pieniędzy i chowając je do kieszonki przy pasie.
- Dziękuję, nie spodziewałam się... zresztą, nawet o tym nie pomyślałam. Wystarczyło mi, że mnie uwolniliście, ale miło mi, że i o mnie pomyśleliście przy rozdzielaniu złota.
Z równie szerokim uśmiechem półdrowka przyjęła jadło od Draugdina i zaczęła je wcinać, jakby nie jadła od co najmniej kilku dni. Co jakiś czas wydawała z siebie dźwięki aprobaty, zdradzające, że otrzymana od smokowca porcja jej smakuje.

Posililiście się i postanowiliście rozbić obóz w sali z zejściem na niższy poziom twierdzy. Trup wodza nie krył przy sobie nic wartościowego, więc zepchnęliście go wraz z resztą martwych w dziurę wokół kopuły. Podczas gdy pozostali wypoczywali, Amos, Archie i Willie ruszyli, by sprawdzić pominięte wcześniej pomieszczenia.

Amos, Archie, Willie

Wychodząc z katedry do prostokątnego pomieszczenia z kolumnami, od razu skierowaliście się do drzwi po prawo od wejścia. Nie zawierały żadnej pułapki, więc weszliście do środka i ujrzeliście to samo, co w jednym z pokojów przylegających do katedry - pośrodku sali zagraconej przeróżnymi niezdatnymi do użytku przedmiotami znajdowało się wygaszone palenisko, a wokół niego leżały zwierzęce skóry. W powietrzu unosił się smród zepsutego mięsa, więc szybko opuściliście to miejsce, kierując się do drzwi nieopodal.

Te również nie były zamknięte i po krótkiej wycieczce korytarzem doszliście do wniosku, że jest to jedna z odnóg łącząca się z przejściem do okrągłej komnaty, którą wcześniej wparowali do środka Elora i pozostali. Zostawiając ją za sobą znaleźliście się w komnacie z martwym Calcryxem, gdzie Willie najpierw odciął smoczy ogon, a potem sprawdziliście drzwi wychodzące z boku pomieszczenia.

Z pozoru normalnie wyglądający korytarz krył w podłodze pułapkę, którą bystre oko Archiego od razu rozpoznało. Dwie płyty w podłodze wyglądały na obluzowane i niedawno używane, więc po prostu je ominęliście, przeskakując nad nimi i znaleźliście się przy kolejnych dwóch parach drzwi po obu stronach korytarza. Jedne z nich prowadziły do obozowiska z blankami, w którym byliście wcześniej, a te na północnej ścianie były zamknięte na klucz.

Zamek nie stanowił przeszkody dla Archiego i po wejściu do kwadratowej sali przywitał was podobny widok, co w tej, którą zostawiliście niedawno - zagracona podłoga, wygaszone palenisko ze skórami i smród. Typowy gobliński obóz. Nie znaleźliście tutaj nic ciekawego, a mając już za sobą sprawdzone wszystkie pomieszczenia, wróciliście do pozostałych, by również odpocząć.

Wszyscy

Nie minęło wiele czasu, gdy Archie, Willie i Amos wrócili do pozostałych. Biorąc pod uwagę, że gnom dzierżył jedynie odcięty ogon Calcryxa, wypad w celu sprawdzenia pozostałych komnat nie okazał się zbytnim sukcesem. Pomijając oczywisty fakt przekonania się na własne oczy, czy teren jest czysty. Czysty był, więc wszyscy mogliście w końcu odpocząć, zrelaksować się, czy położyć wcześniej spać.

Draugdin chciał wziąć wartę jako pierwszy, ale stanęło na tym, że czaromioci mieli czuwać pierwsi i ostatni, zatem gdy reszta ułożyła się do snu, Bran wciąż pozostał na nogach, po nim wartę wzięła Elora, dopiero wtedy Draugdin, Amos, Shinra i Willie. Noc okazała się spokojna, choć co jakiś czas dochodziły was dziwne odgłosy skrobania w ścianach, lub dalekie pokrzykiwania odbijające się echem od kamiennych ścian Cytadeli. Z dziury poniżej również słyszeliście niepokojące odgłosy, które z pewnością nie należały do goblinów, czy innych humanoidów, ale oprócz tych złowieszczych dźwięków nic się nie zdarzyło.

Nikt i nic nie zakłóciło waszego odpoczynku.

Poranek powitaliście w dobrych nastrojach, wypoczęci i zregenerowani. Niespiesznie zjedliście śniadanie, a potem zebraliście do dalszej drogi. Amos i Draugdin przyjrzeli się pnączom, którymi owinięty był słup i po sprawdzeniu dłońmi ich wytrzymałości (przy mocnym pociąganiu nie zrywały się), doszli do wniosku, że zejście po nich powinno być bezpieczne, gdyż zdawały się być równie solidne, co lina z węzełkami.

Obawy mogła jedynie budzić matowa i wyblakła w niektórych miejscach kolorystyka roślinności i fakt, że słup prowadził na oko jakieś dwadzieścia metrów w dół. Odklejając się od ściany można się było nieźle potłuc, a przy mniejszym szczęściu nawet skręcić sobie kark. Nie zauważliście jednak żadnej liny, czy innego łańcucha przywiązanego gdzieś w okolicach słupa, zatem gobliny i hobgobliny musiały używać pnączy jako swoistego rusztowania w przemieszczaniu się między pierwszym a drugim poziomem Cytadeli.
 
Ayoze jest offline  
Stary 28-05-2020, 13:51   #209
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Gdy po powrocie z rekonesansu Amos i pozostała dwójka zdali relację, cieszyła się, że nie trzeba się nigdzie wybierać, by oczyścić jakąś część zajmowanego przez nich kawałka terenu. Zresztą, uważała, że barbarzyńca z gnomem i niziołkiem świetnie daliby sobie radę nawet z nieco większą goblińską bojówką. Na szczęście ne trzeba było się o tym przekonywać.

Przy jedzeniu przyglądała się nieco Shinrze, która chyba na stałe wkupiła się swoimi umiejętnościami i zaangażowaniem w ich kompanię. Wyglądało na to, że Elora się co do niej myliła, ale póki co i tak zamierzała zachować wobec niej ostrożność i pewną dozę nieufności. Nie wszystko w końcu bywa takie, jakim zdaje się być na początku. Miała jednak nadzieję, że jej obawy nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Skoro miała wziąć wartę po Branie, nawet nie kładła się spać, tylko z zamkniętymi oczyma odpoczywała i nasłuchiwała, odwrócona przodem do zejścia na niższy poziom. Dziwne, nie pozwalające zasnąć dźwięki dochodzące z dołu nie brzmiały zbyt przyjaźnie, ale przynajmniej nic się nie wdrapało po pnączach i nie zaatakowało. Po swojej warcie obudziła Draugdina i położyła się spać. Zasnęła kamiennym snem, choć co jakiś czas budziła się i sprawdzała, czy wszystko w porządku.

Rano obudziła się całkiem wyspana, choć głodna jak niedźwiedź. Najpierw jednak pomodliła się do Helma, a potem zjadła większą porcję, niż wczorajszego wieczoru i tym razem ona podzieliła się z półdrowką. Z jednej strony chciała pokazać, że nieco opuściła wobec niej gardę, a zdrugiej być może też rozluźnić jej czujność wobec Elory. Po sytym śniadaniu spakowała wszystkie swoje rzeczy i wysłuchała, co na temat pnączy mają do powiedzenia wojownik i barbarzyńca. Archie dodał, że warto było by wysłać sowę na rekonesans, z czym się zgadzała.

- Ja bym jednak nie ryzykowała - powiedziała. - Mam linę w plecaku, jeśli wy też macie, możemy powiązać je ze sobą, zawiązać o kamienny tron wodza i spuścić się po niej w dół. Może te pnącza wytrzymałyby wagę Archiego, czy Williego, ale nie wiadomo, jakby się zachowały w przypadku Amosa i Drauga. Lepiej skorzystać z liny, takie jest moje zdanie. I tak, jak mówi Archie, sowa mogłaby sprawdzić, co jest na dole. Nie chcemy, żeby coś nas tam zaskoczyło, zwłaszcza przy schodzeniu, prawda?
 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 28-05-2020 o 13:53.
Umbree jest offline  
Stary 28-05-2020, 16:53   #210
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Gdy tylko udało się stwierdzić, że pozostałe pomieszczenia są wolne od zagrożeń, resztkami sił w swoich krótkich nogach, niziołek dotarł do swego posłania, położył się i zasnął jak kamień, w sercu dziękując losowi, że akurat mu nie została przydzielona żadna warta.

Pierwsza godzina odpoczynku nie przyniosła mu jednak spokoju, śniło mu się bowiem że siedział związany w starej, zardzewiałej klatce, podczas gdy koboldy kłóciły się z goblinami o to, która grupa będzie mogła zjeść jego nogi. Gdyby tego było mało, obok na dwóch łapach stał Calcryx ubrany w pobrudzony fartuch, energicznie mieszając łyżką w wielkim kotle z gotującą się wodą i co chwila dodając do niego tajemniczych ingrediencji.

- Nieee... niech ktoś go powstrzyma... dodaje za dużo soli... - mruczał przez sen.

Koszmary wreszcie minęły i Archie obudził się wypoczęty i gotów do dalszej wędrówki. Oczywiście dopiero gdy w spokoju zjedzą śniadanie.

-Jak zwykle wpadłaś na wspaniały pomysł Eloro. Sprawdźmy najpierw czy jest ona na tyle długa, by sięgnąć samego dna.

 
Koime jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172