Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2020, 09:37   #123
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Upiorzyca była nieprzejednana w swoich chęciach dostania się do kapłana przez postawioną osłonę. Napierała na nią agresywnie miotając rękoma, wrzeszczała i zachowywała się, jakby od przejścia na drugą stronę zależało jej nieżycie. Bo w istocie tak było. Weiss potrzebował jeszcze chwili, by odprawić rytuał odesłania duszy Rebecki do Morra, a płaczka nie mogła na to pozwolić. Kamienie rzucane przez Laurę czy krzyki Grety nie robiły na niej żadnego wrażenia i zupełnie nie zwracała na nie uwagi - liczył się tylko jeden cel: dopaść kapłana!

W pewnym momencie płaczka tak mocno natarła na osłonę, że musiał zareagować sam Hildebrand, utrzymujący osłonę w mocy. Wypowiedział kilka słów prostego zaklęcia i z jego dłoni wystrzelił migoczący promień magicznej energii, który trafił upiorzycę w korpus i odrzucił ją od zasłony. Nieumarła warknęła gniewnie, łapiąc się za zranione miejsce, jakby dotarło do niej, że za kopułą ochronną znajduje się ktoś, kto może ją rzeczywiście zranić. Przebłysk rozwagi był jednak chwilowy, gdyż po chwili znów rzuciła się na ścianę magicznej energii, próbując rozorać ją pazurami.

Przez kolejne długie chwile, które wlokły się niczym wieczność, nie udawało jej się to. Kapłan wciąż siedział na zwłokach Rebecki, mamrocząc coś pod nosem, wokół mogiły zebrali się Bastian, Greta i Manfred, mający ochronić ojca Weissa przed ewentualnym atakiem. W końcu też magiczna osłona puściła, a płaczka rzuciła się w stronę czwórki stojącej przy grobie. Zdążyła pokonać ponad połowę dzielącej ją odległości, gdy nagle zatoczyła się, zastygła w miejscu jak rażona prądem a następnie kontury jej ciała zaczęły się rozmywać, aż w końcu zupełnie rozwiała się na wietrze, niczym zdmuchnięty z dłoni popiół.

Dokonało się.
Pieter Weiss zakończył rytuał odesłania.

Wokół pojawiła się nagle lekka mgiełka i zrobiło się nieprzyjemnie chłodno. Nagle wasz wzrok przykuła postać stojąca przy bramie cmentarza. To była kobieta w szacie z kapturem. Zbliżała się, sunąc przez mgłę, jakby jej stopy zupełnie nie dotykały podłoża. Gdy znalazła się blisko, zsunęła kaptur z głowy, odsłaniając młodą, ładną twarz i długie, blond włosy.

Spojrzeliście na kapłana, który zdążył już wyjść z wykopanej mogiły i ledwo trzymał się na nogach. W oczach miał łzy. Szepnął tylko:
- Rebecka? – po czym pobiegł w kierunku kobiety.
Niestety, nie udało mu się jej przytulić; przeniknął przez jej sylwetkę jak przez ducha. Zatrzymał się za nią i odwrócił. Widzieliście, że rozmawiali ze sobą.
W szeleście szeptów słyszycie tylko niektóre słowa zjawy, które odbijały się nienaturalnym echem:
- Musisz zaopiekować sie naszym dzieckiem. Dopilnuj, by wyrosła na dobrą kobietę i dbaj także o siebie samego. Postaraj sie też zapomnieć i wybaczyć mi wszystkie moje błędy i złe decyzje. Żegnaj, mój ukochany. A was - tutaj zwróciła się w waszą stronę - [i]przepraszam za wszystkie złe rzeczy, które spotkały was z mojej ręki. To nie byłam prawdziwa ja.

Po wypowiedzeniu ostatnich słów, kobieta rozpłynęła się w powietrzu, a otaczającą ją mgłę rozwiał delikatny wiatr. Zza chmur przebiły się nieśmiałe promienie słońca, jakby dodatkowo chcąc zaznaczyć, że było już po wszystkim. Kapłan wrócił do was, a jego blada twarz ściągnięta była zmęczeniem. Czoło zroszone miał potem.
- Zrobiliśmy to, udało się. - Uśmiechnął się szeroko. - Rebecka dostała się do Domu Morra, jej dusza została uratowana, a wioska nie musi już obawiać się upiornej płaczki. Dziękuję wam z całego serca, bez was nie byłbym w stanie tego dokonać.

Poklepał Hildebranda i Manfreda po ramionach.
- Oczywiście zajmę się Klarą, ale dziewczynka zostanie pod opieką swoich przybranych rodziców - powiedział. - Powinniśmy wracać do Munkenhof i obwieścić ludziom, co się działo i że daliśmy radę sprowadzić spokój na okoliczne ziemie. Tylko jeszcze jedną prośbę mam do was... - Nagle spoważniał. - Wiem, że mocno nagrzeszyłem, romansując z Rebecką i płodząc z nią dziecko, ale chcę odpokutować swoje winy i być najlepszym kapłanem, na jakiego zasługuje Munkenhof. Czy w raporcie dla ojca Brimfelda moglibyście pominąć ten szczegół? Wiem, że jako kapłan Morra nie powinienem dać się ponieść uczuciom, ale serce nie sługa, jak to mawiają. Czuję, że jestem ludziom z wioski coś winien a nie chciałbym stracić swojego stanowiska. Oczywiście zrozumiem, jeśli odmówicie, macie do tego pełne prawo, ale jedyne o co proszę, to szansa...

 
Ayoze jest offline