27-05-2020, 09:19
|
#125 |
| Z ciekawością ale i delikatnym niepokojem patrzyła na płaczkę napierajacą na ich zasłonę. Ile musiało być w tym stworze nienawiści do żywych, skoro tak konsekwentnie chciała się do nich przedrzeć, a ile po prostu strachu, ze za chwilę może zniknąć z tego świata? O ile taki potwór odczuwał tak ludzkie uczucie jak strach. Miała nadzieję, że kiedyś będzie w stanie popracować bliżej i dłużej nad zachowaniami takich upiorów, bo był to zdecydowanie ciekawy temat i z pewnością przydałby się wszystkim polującym na takie wynaturzenia. Gdy to wszystko się skończy, będzie musiała zrobić sporo notatek na temat płaczki i już nie mogła się doczekać posiedzenia nad pergaminem.
Dziwiła się trochę, dlaczego Laura nie użyła na upiorze magicznego oręża, ale z drugiej strony może i lepiej? Ich towarzyszka nie była wojowniczką i gdyby ściągnęła na siebie uwagę Rebecki, mogłaby mieć problemy w bezpośredniej walce. Na szczęście Hildebrand utrzymujący ich bańkę miał jeszcze w zanadrzu czar, którym zaskoczył bestię i odrzucił ją gdzieś między nagrobki. Ile znaczyło teraz posiadanie uzdolnionego magicznie kompana w drużynie! Greta wiedziała, że bez niego byłoby bardzo ciężko pozwolić Weissowi dokończyć rytuał. Stała w pozycji bojowej obok czarodzieja z uniesionym mieczem, gotowa chronić jego i kapłana, w razie, gdyby potwór dostał się za zasłonę. Może i zwykła broń nie działała na wrzaskunkę, ale mogła chociaż poprzeszkadzać.
W końcu zasłona zniknęła, a bestia z okrzykiem ruszyła w ich stronę. Greta przygotowała się do walki, gdy nagle z pełnym zaskoczeniem przyjęła, że ciało upiorzycy zaczęło się rozwiewać i po chwili zupełnie zniknęła. Czyli kapłanowi jednak udało się dokończyć rytuał.
- Dobra robota z tym kręgiem ochronnym i zaklęciem, Hildebrandzie - powiedziała do kompana, gdy wszystko się skończyło. - Bez ciebie byłoby ciężko.
Przetarła czoło i schowała miecz do pochwy. Gdy ujrzała jakąś postać przy bramie stwierdziła, że być może zrobiła to zbyt wcześnie, ale okazało się, że to dusza Rebecki przybyła, by pożegnać się z kapłanem.
Hansen przyglądała się scenie i tylko skinęła głową kobiecie, gdy ta przeprosiła ich za swe uczynki. Chwilę później brat Weiss miał do nich prośbę związaną ze swą dalszą posługą w Munkenhof. Był tylko człowiekiem, który zbłądził, rozdarty między uczuciami do kobiety, a służbą dla Morra. Greta nie miała problemu z podjęciem decyzji.
- Masz moje słowo, że ojciec Brimfeld dowie się tylko o zjawie w wiosce i twojej próbie walki z nią. Możesz spokojnie kontynuować pracę w Munkenhof - stwierdziła jak zawsze stoickim, niemal wypranym z emocji głosem. - Usypmy mogiłę dla Rebecki, chodźmy po Klarę i wracajmy do Munkenhof. Trzeba nam odpocząć, a potem zbierać się w drogę powrotną do stolicy.
W duchu cieszyła się, że udało im się doprowadzić sprawę do końca i do Bechafen wrócą z dobrymi nowinami. |
| |