Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2020, 07:31   #208
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Shinra skinęła głową Archiemu i uśmiechnęła się, przyjmując część pieniędzy i chowając je do kieszonki przy pasie.
- Dziękuję, nie spodziewałam się... zresztą, nawet o tym nie pomyślałam. Wystarczyło mi, że mnie uwolniliście, ale miło mi, że i o mnie pomyśleliście przy rozdzielaniu złota.
Z równie szerokim uśmiechem półdrowka przyjęła jadło od Draugdina i zaczęła je wcinać, jakby nie jadła od co najmniej kilku dni. Co jakiś czas wydawała z siebie dźwięki aprobaty, zdradzające, że otrzymana od smokowca porcja jej smakuje.

Posililiście się i postanowiliście rozbić obóz w sali z zejściem na niższy poziom twierdzy. Trup wodza nie krył przy sobie nic wartościowego, więc zepchnęliście go wraz z resztą martwych w dziurę wokół kopuły. Podczas gdy pozostali wypoczywali, Amos, Archie i Willie ruszyli, by sprawdzić pominięte wcześniej pomieszczenia.

Amos, Archie, Willie

Wychodząc z katedry do prostokątnego pomieszczenia z kolumnami, od razu skierowaliście się do drzwi po prawo od wejścia. Nie zawierały żadnej pułapki, więc weszliście do środka i ujrzeliście to samo, co w jednym z pokojów przylegających do katedry - pośrodku sali zagraconej przeróżnymi niezdatnymi do użytku przedmiotami znajdowało się wygaszone palenisko, a wokół niego leżały zwierzęce skóry. W powietrzu unosił się smród zepsutego mięsa, więc szybko opuściliście to miejsce, kierując się do drzwi nieopodal.

Te również nie były zamknięte i po krótkiej wycieczce korytarzem doszliście do wniosku, że jest to jedna z odnóg łącząca się z przejściem do okrągłej komnaty, którą wcześniej wparowali do środka Elora i pozostali. Zostawiając ją za sobą znaleźliście się w komnacie z martwym Calcryxem, gdzie Willie najpierw odciął smoczy ogon, a potem sprawdziliście drzwi wychodzące z boku pomieszczenia.

Z pozoru normalnie wyglądający korytarz krył w podłodze pułapkę, którą bystre oko Archiego od razu rozpoznało. Dwie płyty w podłodze wyglądały na obluzowane i niedawno używane, więc po prostu je ominęliście, przeskakując nad nimi i znaleźliście się przy kolejnych dwóch parach drzwi po obu stronach korytarza. Jedne z nich prowadziły do obozowiska z blankami, w którym byliście wcześniej, a te na północnej ścianie były zamknięte na klucz.

Zamek nie stanowił przeszkody dla Archiego i po wejściu do kwadratowej sali przywitał was podobny widok, co w tej, którą zostawiliście niedawno - zagracona podłoga, wygaszone palenisko ze skórami i smród. Typowy gobliński obóz. Nie znaleźliście tutaj nic ciekawego, a mając już za sobą sprawdzone wszystkie pomieszczenia, wróciliście do pozostałych, by również odpocząć.

Wszyscy

Nie minęło wiele czasu, gdy Archie, Willie i Amos wrócili do pozostałych. Biorąc pod uwagę, że gnom dzierżył jedynie odcięty ogon Calcryxa, wypad w celu sprawdzenia pozostałych komnat nie okazał się zbytnim sukcesem. Pomijając oczywisty fakt przekonania się na własne oczy, czy teren jest czysty. Czysty był, więc wszyscy mogliście w końcu odpocząć, zrelaksować się, czy położyć wcześniej spać.

Draugdin chciał wziąć wartę jako pierwszy, ale stanęło na tym, że czaromioci mieli czuwać pierwsi i ostatni, zatem gdy reszta ułożyła się do snu, Bran wciąż pozostał na nogach, po nim wartę wzięła Elora, dopiero wtedy Draugdin, Amos, Shinra i Willie. Noc okazała się spokojna, choć co jakiś czas dochodziły was dziwne odgłosy skrobania w ścianach, lub dalekie pokrzykiwania odbijające się echem od kamiennych ścian Cytadeli. Z dziury poniżej również słyszeliście niepokojące odgłosy, które z pewnością nie należały do goblinów, czy innych humanoidów, ale oprócz tych złowieszczych dźwięków nic się nie zdarzyło.

Nikt i nic nie zakłóciło waszego odpoczynku.

Poranek powitaliście w dobrych nastrojach, wypoczęci i zregenerowani. Niespiesznie zjedliście śniadanie, a potem zebraliście do dalszej drogi. Amos i Draugdin przyjrzeli się pnączom, którymi owinięty był słup i po sprawdzeniu dłońmi ich wytrzymałości (przy mocnym pociąganiu nie zrywały się), doszli do wniosku, że zejście po nich powinno być bezpieczne, gdyż zdawały się być równie solidne, co lina z węzełkami.

Obawy mogła jedynie budzić matowa i wyblakła w niektórych miejscach kolorystyka roślinności i fakt, że słup prowadził na oko jakieś dwadzieścia metrów w dół. Odklejając się od ściany można się było nieźle potłuc, a przy mniejszym szczęściu nawet skręcić sobie kark. Nie zauważliście jednak żadnej liny, czy innego łańcucha przywiązanego gdzieś w okolicach słupa, zatem gobliny i hobgobliny musiały używać pnączy jako swoistego rusztowania w przemieszczaniu się między pierwszym a drugim poziomem Cytadeli.
 
Ayoze jest offline