- Towarzyszu generale! - popatrzył oficerowi prosto oczy zaciskając pięści na różańcu. - W żaden sposób nie mogliśmy oddać życia w obronie Inkwizytora Hermella! Gdy zostaliśmy w tyle i nas zaatakowali, porucznik z trzonu konwoju zgłosił, ze również ich ostrzeliwują, więc chyba zrobiliśmy dobrze ignorując wrogów na miejscu, by jak najszybciej dołączyć do reszty i spróbować przyjść z odsieczą. Jak dojechaliśmy, to nie było kogo, ani czego ratować, zebraliśmy tyle ekwipunku ile daliśmy radę i znów dostaliśmy się od ciężki ostrzał... Nawet nie wiedzieliśmy, czy Inkwizytorowi udało się kogokolwiek poinformować o zdarzeniu, gdybyśmy i my tu zginęli, nikt mógł się nie dowiedzieć o tym strasznym zdarzeniu, oddalibyśmy życie nie dość, ze bez rozkazu, to jeszcze zabierając do grobu istotne informacje... a potem słyszeliśmy w radiu Sororitas, to próbowaliśmy dołączyć do ich konwoju, mieliby jedną chimerę więcej w czymkolwiek bylibyśmy potrzebni... No a tam, w bazie milicji to samo - jakbyśmy zostali i walczyli, to szybko by nas zniszczyli - duże zagęszczenie broni przeciwpancernej, a kto wie jak duży pożytek informacyjny mógłby wyniknąć, gdyby dowództwo wiedziało o tym co się w tej bazie działo... A skoro wiedzieliśmy gdzie dowództwo znaleźć... Towarzyszu generale, zrobiliśmy co tylko mogliśmy, daliśmy z siebie wszystko, żeby przysłużyć się Imperium! Uważam, ze sierżant Kułuszkin podjął najlepsze decyzje z tych, jakie mieliśmy do wyboru! To niesprawiedliwe, ze każe sie na nas tylko za to, ze przeżyliśmy! Nie dostaliśmy rozkazu "Ani kroku w tył"! ... Sir!
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Ostatnio edytowane przez Judeau : 14-08-2007 o 15:37.
|