Czekała ich walka, więc zanim jeszcze zostały otwarte drzwi na podwórze Arthmyn "przyodział" zbroję maga. Co prawda dość trudno było ją zauważyć, ale najważniejsze było to, ze działała.
Początkowo dość trudno było dostrzec przeciwnika, ale gdy się wreszcie pojawił, Arthmyn doszedł do wniosku, iż zbroja może nie wystarczyć. Na dodatek miał wrażenie, że to właśnie on stał się celem łatającego napastnika.
A że mówi się, że najlepszą obroną jest atak, zaklinacz postanowił zastosować się do tej ludowej mądrości i posłał w stronę skrzydlatego potwora serię magicznych pocisków. |