Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2020, 09:54   #215
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Willie puścił przodem sowę, która zleciała na niższy poziom Cytadeli. Jej oczami gnom zobaczył rozległe pomieszczenie oświetlone fioletowym, niezdrowym światłem fluorescencyjnych grzybów porastających ściany. Podłogę groty wyścielała warstwa ziemi wymieszana z gnijącą roślinnością oraz resztkami podziemnych zwierząt. Na tych szczątkach rosło kilka kolejnych grzybów. Co najdziwniejsze, sowa nigdzie nie dostrzegła ciała wodza hobgoblinów, upieczonego na chrupko szamana i pozostałych zwłok. Na północnej ścianie widniała natomiast spora, okrągła dziura, jakby wykopał ją duży kret lub inne podobne zwierzę. Na krańcu południowej ściany znajdowały się drewniane drzwi.

Po powrocie chowańca czarodziej opowiedział o tym, co zobaczył na dole i po krótkiej rozmowie postanowiliście, że pierwsi zejdą Amos i Draugdin, w razie, gdyby gdzieś w okolicy czaiło się coś, co być może pożywiło się martwymi ciałami, które wczorajszego wieczoru zepchnęliście w szyb. Za nimi miała ruszyć Elora, następnie Bran, Archie i na końcu Willie. Powiązaliście ze sobą solidnie dwie liny, których długość miała wystraczyć, aby dostać się na dół, zawiązaliście o kamienny tron, sprawdzając dodatkowo, czy wszystko trzyma i zaczęliście schodzić na dół.

O dziwo, wszystko poszło szybko i sprawnie, a jedyną niedogodnością, która wpłynęła na spuszczanie się po linie była wyczuwalna mniej więcej w połowie drogi na dół woń rozkładu przemieszana z wilgotym zapachem świeżo rozkopanej ziemi. Gdy pojawiliście się na dole i rozejrzeliście, wszystko zgadzało się z opowieścią czarodzieja - na północy znajdowała się spora wyrwa w ścianie ziejąca czernią, a w kącie naprzeciwko dostrzegliście drzwi.

- Tamtędy można dostać sie do Podmroku, miejsca zamieszkanego przez drowy i inne przerażające stworzenia - powiedziała nagle Shinra, wskazując naturalnie wykopaną dziurę. - Wierzcie mi, nie chcielibyście odwiedzić tego miejsca. Powinniśmy ruszyć drzwiami.

Jakby na potwierdzenie jej słów, gdzieś w głębi mrocznej jaskini doszedł was odległy, złowieszczy pomruk. Czym prędzej ruszyliście więc do drzwi, które - jak szybko sprawdził Archie - nie zawierały pułapki i wyszliście na długi korytarz, którego ściany również pokryte były fluorescencyjnym grzybem. Po niespełna dziesięciu metrach doszliście do dziwnego zaburzenia geologicznego, które rozerwało tu ziemię na zachód i wschód. Nie występowały tu świecące fioletem grzyby, natomiast w powietrzu dało się wyczuć zapach siarki. Shinra stwierdziła, że musicie udać się w lewo, gdy nagle z mroku odnogi po prawej usłyszeliśćie dziwne, złowieszcze odgłosy i po chwili w świetle wiecznej świecy pojawiła się duża, oślizgła skolopendra.


Wij wielkością przypominał psa bojowego i był długi na jakieś dwa i pół metra. Zaklekotał szczękoczułkami, po czym z zadziwiającą szybkością ruszył w waszą stronę na swoich krótkich, usptrzonych kolcami nóżkach.
 
Ayoze jest offline