Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2020, 10:12   #309
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Ungołowie chcieli walczyć o swoje ziemie, swój dom.

Husarzy walczyli z obowiązku. Obrona Kislevu była ich zadaniem, przysięgali wierność Królowej Lodu.

Co robili tu oni, Gnimnyr, Rusłan, Yarislav i Furgil, tego do końca nie wiedział nikt. No, może oni sami mieli jakieś podejrzenia. Może uznali, że z całą armią mają większą szansę na przeżycie. Może los wplątał ich w tą cała kabałę i nie umieli się z niej wyplątać.

A może tak było trzeba?

* * *


Pierwsze czarne kropki pojawiły się na najbliższych wzgórzach popołudniem. Było ich sporo, a gdy zaczęły schodzić na równinę, zmieniły się w ciemne plamy. W miarę zbliżania się do Medvednyj plamy powoli rozdzielały się na pojedyncze, konkretne kształty.

Gobliny. Pająki. Trolle.

Więcej goblinów. Więcej pająków. Więcej trolli.

Naprzeciw nich stały skromne siły obrońców Księżycowego Stepu. Klan Niedźwiedziej Łapy. Klan Czarnej Góry. Klan Trzech Fal. Klan Wysokiej Trawy. Husarzy carycy Katariny. Wszyscy pokładający nadzieję w szybkość i zręczność swoich koni. Nadzieję, dodajmy, szybko zanikającą w obliczu przewagi wroga.

* * *


Gnimnyr oceniał odległość do armii goblinów, sprawdzał kierunek wiatru, mierzył kąty i obliczał siłę naciągu. Przede wszystkim jednak modlił się do Morgrima, by liny i drewno wytrzymały naprężenia, kołki pozostały na swoich miejscach, a hufnale utrzymały konstrukcje w całości.

* * *

Wokół zabójcy piechota modliła się do swoich bogów. Furgil splunął w dłonie, ujął mocniej stylisko topora i popatrzył na zbliżające się zastępy. Rozróżniał już symbole na tarczach, widział grymasy na twarzach zielonoskórych, słyszał ich skrzeki. Nad goblinami górowały zwaliste sylwetki trolli. Czy to był jego czas? Jego przeznaczenie? Jego odkupienie?

* * *


Yari i Rusłan klęli, widząc schodzącą ze wzgórz armię. Wydawało się, że obrońcy nie mają najmniejszych szans. Mieli jednak swoje zadanie do wykonania, pędzili zatem dalej, omijając zielonoskórych szerokim łukiem. Zauważyli z daleka pokrzywione, drewniane konstrukcje na szczycie wzgórza. Gobliny rozstawiały swoje machiny, trzy katapulty, które wyglądały jakby miały się rozpaść przy najmniejszym podmuchu wiatru. Stwory wbijały kołki pod koła i układały stosy kamieni, kłócąc się zawzięcie przy każdym kroku.

* * *


Śmierć przyszła z lasów i gór.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline