Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2020, 17:47   #41
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Malvolia lawirowała między porzuconymi autami, powoli tracąc cierpliwość. Kilkakrotnie otarli się o nieumarłych, kilkakrotnie też widzieli ludzi walczących z nimi prosto na ulicy. Rozgrywające się wokół sceny przypominały koszmar na jawie. To co widzieli na stacji benzynowej pod miastem było niczym w porównaniu do tego co działo się tutaj, a czym bliżej centrum tym zdawało się być gorzej.

Zgodnie z życzeniem Valerie, Malvolia skręciła w Euston St. i o dziwo, było tu względnie pusto i spokojnie. Nawet przyspieszyła do pięćdziesiątki. Gdzieś w tle, z lewej strony usłyszeli jakiś wybuch, co w sytuacji w mieście nie było niczym przesadnie zaskakującym, ale już konsekwencje tegoż okazały się nad wyraz dołujące. Niczym piorun zwiastujący grzmot, chwilę po wybuchu, wszystkie światła wokół nich zgasły. Miasto płonęło, więc na brak oświetlenia nie mogli narzekać, ale brak prądu w takim mieście niósł ze sobą wiele konsekwencji. Jechali jednak dalej, kilka przecznic dalej mijając po lewej stronie ZOO. Skręcili w Ema St. i chwilę później w Bond St., po to tylko żeby nagle się zatrzymać. Przed nimi znajdował się największy korek czy karambol, zwał jak zwał, jaki w życiu widzieli. Auta stały w ścisku, niektóre nadal odpalone, niektóre pogrążone w ciemności, a niektóre płonące. Wszystkie wraki łączyło jedno, były puste. Chodniki również zostały zabarykadowane, ale dało się po nich jeszcze przejść, jednak krążyło tam kilku zgniłków. Valerie nie była w stanie dojrzeć numerów na budynkach z powodu otaczającej ich ciemności, ale wiedziała że adres Laury prowadzi gdzieś tutaj. Maksymalnie kilkaset metrów od niej mogła być ona, jej miłość. Pytanie tylko czy jeszcze żywa?


Stali tak chwilę patrząc na koszmar ruchu drogowego, który w tym przypadku pochłonął pewnie o wiele więcej żyć niż normalne wypadki komunikacyjne. W oddali, powyżej ulicy znajdował się pomost, po którym właśnie przejeżdżał leniwie wagonik kolejki miejskiej, jedyna oświetlona sztucznym światłem rzecz w zasięgu wzroku. Cały ten obrazek w innej sytuacji byłby abstrakcyjny, ale dla trójki osób w policyjnym wozie, wydawał się już raczej normalnością. Nową normalnością, w której utknęli. Docierało do nich powoli w co się wpakowali i jak bardzo mają przesrane.

Radio w aucie zabrzęczało i rozległ się głos - Stackhouse? Biuro szeryfa? - zapytał.

- Zgadza się - odparł Jack, przytrzymując klawisz na mikrofonie.

- Marvin Branagh. Sonia to Twoja siostra? - zapytał prosto z mostu, na chwilę wytracając zastępcę szeryfa z równowagi.

- Tak, dlaczego pytasz?

- Jest tutaj, na posterunku. Mądra dziewczyna, wiedziała gdzie iść. Jesteśmy bezpieczni, pospieszcie się, organizujemy drogę ewakuacji.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"

Ostatnio edytowane przez Corpse : 02-06-2020 o 17:56.
Corpse jest offline