-Sonia… - Jack momentalnie pobladł. -Zaraz będę. – powiedział zduszonym głosem wyłączając radio. Zacisnął wściekle pięści. -Cholera pierdolić to jebane miasto, tą pieprzoną Umbrelle i tak najchętniej by nas wszystkich wyrżnęli jak zawszone psy! – warczał przez zaciśnięte zęby.
Spojrzał na Valari płonącym z gniewu wzrokiem. -Słuchaj mam tylko kilka kul. Na posterunku jest więcej broni. Dozbroję się Tobie też coś znajdę i Ci pomogę. I nie wiem może w międzyczasie skontaktować się z twoją przyjaciółką. Ustal gdzie jest. – czy żyje. Dodał w myślach.
Przeniósł wzrok na Malvoli. -Myślisz że dasz radę wyjechać? Jak nie znajdę dla nas inny wóz. Może objazd wygląda lepiej. Jak nie to trzeba będzie po prostu biec.
Ostatnio edytowane przez Rot : 02-06-2020 o 19:52.
|