Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2020, 12:40   #11
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację

Nie ma nic gorszego niż przeświadczenie, że życie przelatuje człowiekowi między palcami, niczym zwykły piasek, choć jeszcze parę godzin wstecz zdawało Yaz się, że należy ono do niej, a potem wyszła z pracy i trafiła w sam środek wojennej zawieruchy… znowu, po raz kolejny egzystencja Latynoski zatoczyła koło, wracając do przeklętego punktu wyjścia, gdy podnosi dłoń, aby skrzywdzić drugiego człowieka.

- Kontakt - szczeknęła, gdy wyspali się z baru, a przed nimi zwykle uprzątnięte podwórko powitało czwórkę uchodźców widokiem rodem z koszmaru. Wraki samochodów, szkło na chodniku, rozbryzgi krwi na ścianach… i zwłoki. Gdzie by się nie obróciło głowy, tam wzrok napotykał nieruchome worki mięsa, zamarłe statycznie na zimnym betonie. Tylko, por tu puta madre, nie wszystkie chciały zachowywać się, jak na trupy przystało.

Przez ułamek sekundy oczy Venegas zrobiły się wielkie, mózg nie chciał uwierzyć w to, co widzi. Zaczęło do niej docierać, że istnieje ogromna różnica między wiedzą, że coś się stało - nawet wiedzą, dlaczego się stało - a uwierzeniem, że się wydarzyło.
- Na prawo, do schodów. Ryman, osłaniasz tyły i młodą. Cooper ruchy - powiedziała, unosząc jednocześnie wyciągniętą zza paska broń. Przełykając gorzką żółć wycelowała do człowieka snującego się między nimi, a schodami. Człowieka, być może chorego… być może martwego. Dla Yazmin nadal wyglądał jak człowiek. Tylko… to był detal, miałki w porównaniu do założonego celu. Jeszcze parę metrów, parę schodów i do diabła ze wszystkim co stanie jej na drodze!

Wątpliwości uciekły jej z głowy, umysł się wyciszył, ledwo zgrała muszkę ze szczerbinką, patrząc na głowę celu. Wróciły odruchy, wyżarte w mięśniach od dziecka. Nie marnując czasu strzeliła [rzut:5], a cel po drugiej stronie lufy szarpnął się do tyłu, lądując na ścianie i zostawiając na niej paskudny, ciemny rozbryzg z krwi oraz strzępków mózgu. Osunął się na ziemię, patrząc na nią trzecim, paskudnie czerwonym okiem trochę ponad lewą brwią.

Kobieta przekręciła się, wystawiając broń naprzeciw sunącego lunatycznym krokiem stwora naprzeciwko. Stwora, człowieka… chyba rozpoznawała jego gębę, ale spod maski z krwi i brudzie szło jednoznacznie stwierdził. Broń huknęła ponownie… i jeszcze raz i znowu [rzuty: 5, 1, 5]. Głowa celu zachwiała się do tyłu, pocisk wybił sporą dziurę w okolicach prawej stronie, drugi przeleciał całkowicie obok, rysując ceglaną ścianę. Trzeci jednak wgryzł się w czaszkę, odrzucając wroga do tyłu i rozchlapując po okolicy strzępy kości i tkanek. Oczyścić drogę do schodów, wbiec na nie i znaleźć się w domu - Yazmin miała prosty, mało skomplikowany plan. Takie najmniej się pieprzyły.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...

Ostatnio edytowane przez Driada : 03-06-2020 o 13:20.
Driada jest offline