Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2020, 20:11   #46
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Malvolia pociągnęła za klamkę drzwi i zaczęła je otwierać, zdeterminowana by działać, zdeterminowana by wykonać swoją misję, kiedy nastąpił drugi tego dnia wybuch, tym razem jednak przed nimi, a nie za.

Kamienica z numerem 44, w której mieszkała Laura eksplodowała z ogłuszającym hukiem i przypominającej fajerwerki kaskadzie cegieł, szkła, płomieni i odłamków metalu. Gruz posypał się nie tylko na porzucone samochody, ale też w stronę trójki uwięzionej w aucie szeryfa. Malvolia zatrzasnęła drzwi i wycofała z piskiem opon unikając fruwających wokół kuli ognia i kamieni. Valerie siedziala z tyłu zupełnie oniemiała, patrząc na to co się dzieje jak w zwolnionym tempie. Nie było szans żeby ktokolwiek w środku przeżył ten wybuch. Z drugiej strony zaczęło do niej docierać jak absurdalny był pomysł że Laura w ogóle tam mogła być. Owszem, sporo ludzi pewnie barykadowało się w domach próbując uniknąć nieumarłych, ale każdy trzeźwo myślący człowiek wiedział że to krótkoterminowe rozwiązanie, a Laura do tych trzeźwomyślących z pewnością należała.

Wszystkie elementy zdarzeń z ostatniej godziny zaczęły wskakiwać w głowie Val na swoje miejsce. Szok spowodowany wypadkiem ustępował miejsca zimnej kalkulacji. Jej zmęczony mózg budził się do życia pod wpływem drugiej już dzisiaj eksplozji. Nagle do głowy wpadł jej pomysł o którym pomyślałaby wcześniej gdyby nie zamroczenie wywołane wstrząsem doznanym w wypadku. Wychyliła się do przodu, złapała radio policyjne, tak jak wcześniej Jack, przystawiła do ust i wcisnęła przycisk.

- Laura. Laura Kinney, jest tam, z wami? - zapytała zduszonym głosem. To było logiczne. Powinna tam być, jeśli siostra Stackhouse'a była na posterunku, to Laura też by tam poszła. To najbardziej sensowne rozwiązanie. I jedyny promyk logicznej nadziei.

W aucie mknącym w ciemnościach miasta nastała dojmująca cisza, przerywana tylko wystrzałami na ulicach i kolejnym wybuchem, gdzieś z lewej strony. Malvolia kątem oka widziała spadający śmigłowiec który uderzył w jakiś pomost, zmieniając się na chwilę w kulę ognia.

Radio w końcu zatrzeszczało, ale umilkło. Val czula jak serce wali jej w piersi jak szalone. Ona musiała tam być, musiała...

- Tak - odparł znajomy głos policjanta - mam ją na liście, jest na posterunku. Kim pani jest? - zapytał zdziwiony. Jack odwrócił się, wyciągnął mikrofon z dłoni Val i przyłożył do ust.

- Tu Stackhouse, są ze mną dwie kobiety, cywile. - wyjaśnił.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"

Ostatnio edytowane przez Corpse : 03-06-2020 o 23:15.
Corpse jest offline